WYDARZENIA
 Bezpłatne webinaryKonferencje, szkolenia, warsztaty

Ponad cztery lata temu, tj. 6. grudnia 2019 r., w bibliotece Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie dokonano uroczystego otwarcia księgozbioru Stanisława Pikulskiego – byłego dziekana Wydziału Prawa tejże uczelni.

W trakcie rozmowy w dziennikarzem radia UWM FM prof. Jarosław Dobkowski – obecny dziekan Wydziału Prawa UWM – przedstawił sylwetkę swojego poprzednika, oraz wyjaśnił czym Pikulski zasłużył się dla UWM:

„Śp. Stanisław Pikulski był człowiekiem-instytucją. Nie tylko autorytetem naukowym, ale wielkim organizatorem. Uznawany jest za ojca-założyciela Wydziału Prawa i Administracji [UWM]. Dzięki jego staraniom wydział powstał, rozwijał się, i osiągnął pełnię praw akademickich. Była dla nas pracowników i absolwentów ojcem, w rozumieniu dobroci i serdeczności, którą emanował na zewnątrz, można powiedzieć taki brat łata. Stworzył zespół, który kontynuuje jego dzieło do dnia dzisiejszego”.

Źródło – nagranie audycji umieszczone na stronie: http://www.uwmfm.pl/news/126/czytaj/5508/ksiegozbior-prof-stanislawa-pikulskiego-w-bibliotece-uwm.html

W dalszej części wypowiedzi prof. Dobkowski informował, iż liczący prawie 2 tys. woluminów księgozbiór Pikulskiego zawiera książki i czasopisma, które Stanisław Pikulski wykorzystywał przy pisaniu swoich prac. Księgozbiór ten został umieszczony w Kolekcji Żółtej znajdującej się w Bibliotece Uniwersyteckiej na ul. Oczapowskiego 12 B w Olsztynie. Księgozbiór ten został wydzielony z katalogu biblioteki. Ponad regałami z księgozbiorem umieszczono tablicę pamiątkową.

Tablica w Kolekcji Żółtej w Bibliotece UWM. Autor zdjęcia: Michał Biedziuk

Na tablicy znalazły się głównie informacje o dokonaniach naukowych Pikulskiego jako profesora i dziekana Wydziału Prawa UWM, którym był w latach 2011-2008 oraz 2013-2016. Informacje na temat jego życiorysu przed 1989 r. są bardzo ogólne. Można np. dowiedzieć się, że Pikulski w 1981 r. na Uniwersytecie Jagiellońskim obronił pracę doktorską na temat przestępstwa szpiegostwa w teorii i praktyce. Najistotniejsza jest jednak następująca informacja:

„Oprócz pracy naukowej Profesor Stanisław Pikulski wykazywał się talentem organizacyjnym obejmując kolejne stanowiska. W latach 1986-1989 pełnił funkcje kierownicze w Akademii Spraw Wewnętrznych w Warszawie. Był też związany z Wyższą Szkołą Oficerską Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w Legionowie, gdzie od 1989 r. w stopniu podpułkownika pełnił funkcję zastępcy komendanta ds. dydaktyczno-naukowych. Po włączeniu szkoły w struktury Akademii Spraw Wewnętrznych był tam prodziekanem Wydziału Prawa. W latach 1997—1999 kierował Departamentem Prawnym Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji”.

Nie pada wyjaśnienie na czym polegała praca Pikulskiego na ASW i WSO w Legionowie, ani też czym zajmowały się te jednostki. Pada natomiast informacja, iż „Pikulski był odznaczony m. in. Srebrnym (1979) i Złotym (1986) Krzyżem Zasługi oraz Krzyżem Kawalerskim (1990) i Oficerskim (2001) Orderu Odrodzenia Polski”. Brakuje oczywiście informacji za jakie zasługi Pikulski uzyskał te odznaczenia.

Księgozbiór Pikulskiego w bibliotece UWM. Autor zdjęcia: Michał Biedziuk

Treść tablicy oraz wypowiedź dziekana Dobkowskiego przedstawia Pikulskiego jako zaangażowanego w życie akademickie wybitnego naukowca. Taka narracja pomija jednak to, co jest w Olsztynie tajemnicą Poliszynela, tj. fakt, iż Stanisław Pikulski przez większość swojego życia był funkcjonariuszem aparatu bezpieczeństwa PRL. Jest to informacja publicznie znana, gdyż akta personalne Pikulskiego znajdują się od dawna w archiwum IPN: https://katalog.bip.ipn.gov.pl/informacje/40249

Autor tekstu na tablicy pamiątkowej Pikulskiego nie pomija wszystkich faktów dotyczących kariery Pikulskiego w aparacie bezpieczeństwa PRL, gdyż wspomina o ASW i WSO. Informacje te są jednak niepełne i podane w taki sposób, że można odnieść wrażenie, iż Pikulski był zwykłym pracownikiem naukowym. Mowa jest o tym, że Pikulski pełnił funkcje kierownicze w ASW, lecz nie pada słowo wyjaśnienia czym zajmowała się ta uczelnia. Tymczasem ASW jest formalnie uznana za organ bezpieczeństwa PRL na mocy art. 5 ust 1 pkt 1 ustawy o IPN z dnia 18 grudnia 1998 r.

Wyjaśnienie przemilczanych lub przeinaczonych faktów z życia Pikulskiego jest bardzo proste i wszystkim znane. Pikulski całą swoją zawodową i naukową karierę zawdzięczał temu, iż do lipca 1990 r. (sic!) pracował w aparacie bezpieczeństwa PRL. Zostało to dość dobrze udokumentowane w aktach osobowych, które znajdują się w archiwum IPN [sygn. BU 02042/826, t. 1-2]. (Dalsze odwołania do akt IPN podaję jako numer tomu i karty – według numeru strony w pliku pdf, gdyż akta te zostały mi udostępniona wyłącznie w postaci elektronicznej).

Całe życie w resorcie

Z akt IPN można się dowiedzieć, że do 1990 r. Pikulski pracował wyłącznie w resorcie bezpieczeństwa (nie biorąc pod uwagę pracy w gospodarstwie rodziców). Pikulski swoją karierę rozpoczął od odbywania zasadniczej służby wojskowej w Korpusie Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Formacja ta została powołana w 1945 i miała mieć te same zadania, co sowieckie NKWD, czyli stanowić zbrojne ramię do walki z antykomunistycznymi siłami reakcyjnymi.

Po zakończeniu służby w KBW w październiku 1966 r. Pikulski wystosował podanie do Komendy Wojewódzkiej Milicji Obywatelskiej w Lublinie z prośbą o przyjęcie do MO. W życiorysie dołączonym do podania Pikulski informuje też, że od 1964 r. jest członkiem PZPR [IPN 1, k. 8]. Rozpatrujący podanie milicjant zanotował m.in.:

„Pochodzenie społeczne chłopskie, wykształcenie 7 kl. szkoły podstawowej potwierdzone świadectwem. […] Czyta i pisze względnie, wysławia się poprawnie, w zagadnieniach aktualnopolitycznych zorientowany średnio” [IPN t. 1, k. 7].

Od tego momentu Pikulski rozpoczął oszałamiającą karierę. Już w listopadzie 1966 r. nadano mu stopień kaprala MO, w sierpniu 1967 r. został plutonowym, a trzy lata później doszedł do stopnia sierżanta MO. Następnie w roku 1973 zdobył stopień podporucznika, a w roku 1976 r. porucznika MO [zob. t. 1, k. 172].

Funkcjonariusz SB

Ambicje Pikulskiego szły jednak o wiele dalej niż praca terenowa w MO. W lipcu 1971 r. Pikulski zwrócił się z podaniem o przeniesienie do pracy w Służbie Bezpieczeństwa na terenie woj. kieleckiego [zob. t. 1, k. 204-205]. Podanie zostało zaakceptowane i Pikulski rozpoczął  pracę w Referacie SB w Komendzie Powiatowej MO w Pińczowie [t. 1, k. 213]. Rok później, w sierpniu 1972 r. Pikulski złożył podanie z prośbą o skierowanie do Szkoły Oficerskiej w Legionowie [t. 1, k. 217]. Szkołę tę ukończył rok później, w związku z czym awansował na stopień podporucznika. Od tego momentu kariera Pikulskiego nabrała błyskawicznego impetu.

W 1974 r. Pikulski dokonał swojego największego osiągnięcia. W czerwcu 1974 r. przyczynił się do rozpracowania i aresztowania Mariana Błotnego podejrzanego o szpiegostwo na rzecz zachodniego wywiadu [t. 1, k. 227-228]. Marian Błotny został skazany na karę 12 lat pozbawienia wolności. Wiele wskazuje na to, że proces Błotnego miał być ostatnią wielką „pokazówką” w PRL [zob. relacje w gazecie „Słowo ludu”, 1975, nr: 101, 102, 104, 105]. Akta sprawy Błotnego w archiwum IPN liczą wiele tomów, wśród których można znaleźć także obszerny materiał wideo i audio z rozprawy sądowej. Świadczy to o tym, iż władzom zależało na propagandowym wykorzystaniu tej sprawy.

Oprócz kary 12 lat więzienia Błotny został skazany na pozbawienie praw publicznych na 5 lat, konfiskatę mienia, oraz 5 tys. zł grzywny. Błotnemu nie udowodniono przestępstwa szpiegostwa, nigdy nie przyznał się do winy. W toku śledztwa Błotny przyznał, że zachodnie wywiady próbowały od niego zdobyć informację na temat "produkcji specjalnej" w Zakładach im. Waltera w Radomiu, lecz Błotny kategorycznie odmówił współpracy w tym zakresie. Powtarzał to konsekwentnie w swoich zeznaniach. Uprawdopodobnia to zachowanie zachodnich służb, które nie pomogły mu ani w uzyskaniu stałego pobytu w RFN (gdzie zbiegł podczas wycieczki do Jugosławii), ani tym bardziej z wyjazdem do USA. Błotny przekazał zachodnim służbom jedynie ogólne informacje na temat cen podstawowych produktów w Polsce (np. jajek, warzyw, chleba, samochodów osobowych, mieszkań). Jedyną "winą" Błotnego było to, że uciekł na Zachód. Błotny odsiedział cały wyrok. Schwytano go w dramatycznych okolicznościach na punkcie kontrolnym w Berlinie wschodnim, do którego zwabiono go wykorzystując jego żonę jako przynętę. Błotny został UNIEWINNIONY dopiero 9 listopada 1990 r. przez Sąd Najwyższy (Izba Wojskowa, sygn. WRN 149/90). ZUS przywrócił mu emeryturę, lecz nie udało mi się ustalić czy z wyrównaniem za okres niesłusznego uwięzienia. Nie dowiedziałem się również czy Błotny starał się o odszkodowanie. Służba Bezpieczeństwa i wymiar sprawiedliwości PRL zniszczyły człowieka i jego rodzinę. Pikulski napisał swój doktorat m. in. na podstawie swojego udziału w zatrzymaniu Błotnego (aktualizacja 12.01.2024).

W roku 1976 r. Pikulski został ponownie nagrodzony za pomoc w aresztowaniu osób prowadzących działalność szpiegowską [t. 1, k. 236-237]. W związku z tymi osiągnięciami Pikulski w tym samym roku awansował na stopień porucznika.

 

Kariera naukowa i przeniesienie do stolicy

W międzyczasie Pikulski rozpoczął studia prawnicze na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie, które ukończył w maju 1976 r. [t. 1, k. 44; por. t. 1, k. 246]. Zdobycie stopnia magistra prawa otworzyło Pikulskiemu drogę kariery w Warszawie. Dnia 10. sierpnia 1978 r. wystosował raport, w którym prosił o przeniesienie do pracy w Biurze Śledczym MSW w Warszawie. Podanie zostało zaakceptowane i Pikulski został inspektorem w Wydziale IV Biura Śledczego MSW [t. 1, k. 255]. Z dokumentów IPN wynika jednak, że z jakiegoś powodu Pikulski zajmował stanowisko inspektora w Wydziale I BŚ MSW, gdyż na wniosku personalnym złożonym rok później w rubryce pt. ‘obecnie zajmowane stanowisko’ znajduje się informacja „inspektor wydziału I Biura Śledczego MSW” [t. 1, k. 256]. Wydział I oraz II „prowadziły postępowania przygotowawcze w sprawach o znacznej wadze dla bezpieczeństwa państwa” [Paweł Piotrowski (red.), Aparat bezpieczeństwa w Polsce. Kadra kierownicza, tom III, 1975-1990, (IPN: Warszawa, 2008), s. 31]. Można jedynie domniemywać, iż zakres zainteresowań i obowiązków Pikulskiego przekraczał sztywno określone ramy, gdyż poszczególne departamenty, wydziały i sekcje MSW współdziałały ze sobą.

Dnia 29. lipca 1980 r. Pikulski został awansowany na stopień kapitana MO [t. 1, k. 264]. W notatce do wniosku personalnego o nadanie tego stopnia oficer prowadzący zanotował m.in.:

„Cechuje go wysoka aktywność i sumienność w pracy partyjnej i zawodowej. Wyniki osiągnięte w prowadzonych sprawach, a w szczególności w sprawie agenta wywiadu US L. Chrósta, skazanego na karę 25 lat pozbawienia wolności, uzasadniają wniosek o mianowanie go kapitanem MO” [t. 1, k 263].

W międzyczasie Pikulski kontynuował karierę naukową i na bazie rozprawy o szpiegostwie uzyskał stopień doktora nauk prawnych z wynikiem ‘dobry’ [t.1, k. 51]. Wykorzystując awans naukowy dnia 19. kwietnia 1983 r. Pikulski poprosił o przeniesienie do Biura Śledczego Akademii Spraw Wewnętrznych [t. 1, k. 269]. Od lipca 1983 r. pracował w Instytucie Kryminalistyki i Kryminologii ASW jako pracownik dydaktyczno-naukowy „zajmując się programowo zagadnieniami pracy operacyjnej”. W swoim życiorysie Pikulski pisze m. in, że w ramach pracy w ASW był włączony do badań prowadzonych przez Zakład II instytutu I w zakresie „wykorzystania tajnych współpracowników przez funkcjonariuszy SB” [t. 1, k. 69]. Zatrudnienie Pikulskiego w ASW przyczyniło się do tego, że dnia 30. kwietnia 1985 r. został skierowany wniosek o awansowanie go do stopnia majora MO [t. 1, k. 277-278].

Aplikacja sędziowska

W tym czasie Pikulski rozpoczął pracę nad książką habilitacyjną na temat zabójstwa z zazdrości. W związku z tym w sierpniu 1985 r. zwrócił się do rektora ASW z prośbą o wyrażenie zgody na odbycie aplikacji sędziowskiej w Sądzie Wojewódzkim w Warszawie [t. 1, k. 274]. Pikulski ukończył aplikację zdając we wrześniu 1987 r. egzaminy sędziowskie z wynikiem ‘dobry’ [t. 1, k. 71].

Ustaliłem, że akta osobowe Pikulskiego z okresu aplikacji sędziowskiej znajdują się obecnie z w archiwum Sądu Okręgowego w Warszawie. Zwróciłem się z podaniem do Pani Prezes SO Joanny Przanowskiej-Tomaszek o wyrażenie zgody na przeglądanie tych akt. Otrzymałem jednak jednozdaniową odpowiedź odmowną bez uzasadnienia i bez wskazania podstawy prawnej. Na moją prośbę o podanie podstawy prawnej takiej decyzji otrzymałem kolejną odpowiedź, w której Prezes SO wyjaśnia, że chociaż RODO nie chroni danych osób zmarłych, lecz „osobom bliskim przysługuje prawo do ochrony ich dobra osobistego, jakim jest kult pamięci osoby zmarłej” na zasadach przewidzianych na przepisach Kodeksu cywilnego, przede wszystkim w art. 23 i 24. Ponadto Prezes SO wyjaśniła, że dostęp do akt zmarłego pracownika przysługuje członkom rodziny, o których mowa w art. 949 § 3 Kodeksu pracy. Poza tym według Prezes SO akta osobowe pracownika muszą być zabezpieczone przed dostępem osób nieupoważnionych na mocy § 8 Rozporządzenia ministra rodziny, pracy i polityki społecznej z dnia 10 grudnia 2018 r. (Dz. U. 2018 poz. 2369 ze zm.) w sprawie dokumentacji pracowniczej.

O ile można się zgodzić z argumentacją, iż akt osobowych nie można przekazać osobie nieupoważnionej we wskazanych przepisach, o tyle zastanawiające jest to, że do tej pory akta te nie zostały przekazane do archiwum IPN na podstawie m. in. art. 26 ustawy z dnia 18 grudnia 1998 r. o Instytucie Pamięci Narodowej (Dz. U. 2023, poz. 102). W związku z tym zwróciłem się z kolejnym pytaniem do Prezes SO w Warszawie. Napisałem, że wymóg przekazania akt osobowych Pikulskiego wynika z w/w przepisów ustawy o IPN. Wspomniałem również, że przepisy te odsyłają do ustawy z dnia 18 października 2006 r. o ujawnianiu informacji o dokumentach organów bezpieczeństwa państwa z lat 1944–1990. Ustawa ta w art. 3 ust. 2 określa, że przekazaniu do IPN poza dokumentami wytworzonymi przez organy bezpieczeństwa PRL (wym. w art. 2) podlegają także akta sądowe związane z dokumentami, o których mowa w art. 3 ust. 1. Zasadnicza treść odpowiedzi brzmiała następująco:

„...wskazany przez Pana przepis art. 3 ust 2 ustawy z dnia 18 października 2006 r. o ujawnianiu informacji o dokumentach organów bezpieczeństwa państwa z lat 1944-1990 oraz treści tych dokumentów (tj. Dz. U. 2023, poz. 342 ze zm.), tak jak Pan wskazał w swoim piśmie, ma odniesienie do akt sądowych oraz orzeczeń wydanych przez sądy w każdej sprawie, która toczyła się w związku z dokumentami podlegającymi przekazaniu do Archiwum IPN […]. Przechowywanie i udostępnianie akt osobowych pracowników regulują jednak odrębne przepisy”.

W dalszej części Prezes SO wyjaśnia, że dokumentację pracowniczą udostępnia się na podstawie przepisów Kodeksu pracy oraz Rozporządzenia Ministra Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej z dnia 10 grudnia 2018 r. Wynikać by więc z tego miało, iż ustawa o IPN nie może naruszać tych przepisów. Nie chcę polemizować z takim poglądem, więc zadałem pytanie do centrali IPN czy Prezes tej instytucji zawnioskuje do SO w Warszawie o przekazanie akt Pikulskiego.

W dniu 8 stycznia 2024 r. otrzymałem odpowiedź z IPN, w której stwierdzone, że akta osobowe Pikulskiego, którego znajdują się w archiwum SO w Warszawie nie podlegają przekazaniu do zasobu archiwalnego IPN na podstawie przepisów ustawy o IPN (aktualizacja 12.01.2024).

Wierność dłuższa niż PRL

Pikulski osiągnął szczyt swojej kariery tuż przed upadkiem PRL. Dnia 30. kwietnia 1989 r. został mianowany Zastępcą Komendanta Wyższej Szkoły Oficerskiej MSW. im. F. Dzierżyńskiego w Legionowie [t. 1, k. 188]. Dnia 21. września 1989 r., kiedy jasne już było, że kierunek demokratycznej zmiany jest nieuchronny, Pikulski został awansowany na stopień podpułkownika MO [t. 1, k. 298; por. t.2, k. 9]. Kilka dni później, tj. 1. października 1989 r. został członkiem Rady Naukowej ASW [t. 1, k. 295]. Pikulski nie pozostał jednak długo na stanowisku zastępcy komendanta WSO w Legionowie. W związku ze zmianami ustrojowymi szkoła ta została zlikwidowana, więc Pikulski stracił stanowisko. Podpułkownik Pikulski żalił się na ten stan rzeczy w piśmie z dnia 24. października 1989 r. skierowanym do… Czesława Kiszczaka [t. 1, k. 301-302]. Swój list Pikulski zakończył następującymi słowami:

„Nie wyrażam zgody na przeniesienie mnie na niższe stanowisko. Rozkaz ten uważam za bezprawny, w sposób drażliwy naruszający przepisy prawne regulujące moją sytuację służbową i nabyte uprawnienia emerytalne. Szczególnie zostały naruszone art. 13 ust. 4 ustawy z 31 lipca 1985 r. o służbie funkcjonariuszy i art. 4 ust. 1 pkt 1 ustawy z 31 stycznia 1959 r. o zaopatrzeniu emerytalnym funkcjonariuszy Milicji Obywatelskiej oraz ich rodzin (Dz. U. Nr 46, poz. 210). Mam 25 lat służby w resorcie spraw wewnętrznych i zgodnie z art. 45 ust. 1 wspomnianej ustawy z 31 lipca 1985 r. oraz art. 11 ust. 1 i art. 13 ust. 2 i 3 przytoczonej ustawy z 31 stycznia 1959 r. nabyłem prawo do emerytury milicyjnej". [t.1, k. 302]

Zażalenie do ministra Kiszczaka najwyraźniej przyniosło skutek, gdyż Pikulski kontynuował swoją karierę w demokratycznej Polsce. Po kilku miesiącach (dość komfortowej) niepewności Pikulski zakończył służbę w SB po ostatecznym rozwiązaniu tej formacji. Najprawdopodobniej przeszedł do pracy w Urzędzie Ochrony Państwa, na co wskazuje ostatni zapis w jego teczce personalnej przechowywanej przez IPN (oraz pośrednio publikacje przekazane do księgozbioru). W tomie drugim akt IPN w informacjach o przebiegu służby można przeczytać, że Pikulski „z dn. 31.07.1990 r. [został] zwolniony ze służby na podst. art. 131 ust. o UOP” [IPN sygn. BU 02042/826, t. 2, k. 5].

Cenzura demokratyczna

Warto w tym miejscu zauważyć, iż udostępnione mi akta IPN już po 1989 r. zostały częściowo ocenzurowane. Akta zostały mi udostępnione jedynie w postaci elektronicznej, lecz na skanach wyraźnie widać, że w niektórych miejscach jest umieszczona biała przekładka zakrywająca treść. Na przekładce można znaleźć pieczęć Biura Ewidencji i Archiwum Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Podobne przekładki znalazłem także w tomie pierwszym akt IPN (karty: 4, 169, 176, 177, 178, 179).

Stanowisko IPN i UWM

W czerwcu 2023 r. zwróciłem się emailowo do olsztyńskiego oddziału IPN z prośbą o wyrażenie stanowiska w tej sprawie i ewentualne podjęcie działań. Dnia 20. czerwca 2023 r. Marcin Płotek udzielił mi następującej odpowiedzi.

„Trudno nie zgodzić się, że praca w strukturach aparatu represji państwa komunistycznego, a takim była Służba Bezpieczeństwa, powinna być jednoznacznie oceniona negatywnie i funkcjonariusze tych organów nie zasługują na gloryfikację. Tablica z biogramem prof. Stanisława Pikulskiego ma jednak charakter informacyjny. Jest to plansza z nadrukiem zawieszona na dwóch łańcuchach, którą w każdej chwili można usunąć. Treść nie zawiera elementów gloryfikujących takich jak np. W HOŁDZIE. Trudno jest ją traktować jako tablicę memoratywną. Należy się zgodzić z Pana uwagą, że twórcy biogramu w oczywisty sposób pominęli niechlubny okres w życiu prof. S. Pikulskiego, a skupili się na jego uczelnianej pracy.
W korespondencji wskazuje Pan na fakt, że księgozbiór przekazany po śmierci profesora zawiera pozycje m.in. dotyczące pracy operacyjnej służb komunistycznych.  Możemy traktować to jako „chichot historii”, ale bez wątpienia literatura ta jest obecnie wartościowym źródłem pozwalającym historykom lepiej poznać i opisać mechanizm działania służb zbrodniczego reżimu komunistycznego. W związku z tym dobrze, że pozycje te mogą być wykorzystane w pracy badawczej nad komunistycznymi służbami specjalnymi.
Ponadto trzeba pamiętać, że uczelnie w Polsce cieszą się dużą autonomią i w tym wypadku jest to działanie pozostające w gestii władz UWM, do których również powinno być skierowane Pańskie pismo”.

Z odpowiedzi wynika więc, że można upamiętniać każdego funkcjonariusza organów bezpieczeństwa o ile tylko nie wspomina się o jego antydemokratycznej działalności. Czy zgodnie z tą zasadą można umieścić w bibliotece tablicę upamiętniającą dzieła socjologiczne Józefa Stalina?

W podobnym tonie odpowiedział mi rzecznik UWM, któremu zadałem pytanie dlaczego w Bibliotece Uniwersyteckiej UWM w kolekcji Żółtej znajduje się tablica upamiętniająca prof. Stanisława Pikulskiego, oraz dlaczego w jej treści usunięto najistotniejsze fragmenty jego życiorysu. Zwróciłem też uwagę na to, że wśród doktorantów Pikulskiego znajduje się m.in. Mariusz Ciarka – rzecznik KGP, oraz Maciej Nawacki – Prezes Sądu Rejonowego w Olsztynie. Dnia 28. lipca 2023 r. otrzymałem pierwszą odpowiedź od Łukasza Staniszewskiego:

„W odpowiedzi na maila z dnia 21.07.2023 r. uprzejmie informuję, że – wbrew Pańskiej sugestii – z przedmiotowej tablicy nie usunięto żadnych informacji, w tym również fragmentów dotyczących życiorysu prof. Pikulskiego. Tablica ta ma wyrażać podziękowanie Darczyńcy, a nie dokonywać ocen jego kariery zawodowej. Odnośnie podnoszonej przez Pana kwestii absolwentów studiów i doktorantów, to pragnę zauważyć, że Uniwersytet ma ich tysiące. Wśród nich są też liczni absolwenci, z których jesteśmy dumni. Nie jesteśmy uprawnieni do komentowania karier zawodowych poszczególnych osób” [usunięto podział na akapity].

Ta odpowiedź mnie nie satysfakcjonowała, więc wysłałem kolejną wiadomość, w której zwróciłem uwagę na to, iż tablica pamiątkowa może naruszać tzw. „ustawę dekomunizacyjną”. Ustawa z dnia 1 kwietnia 2016 r. (Dz. U. 2018 poz. 1103) w art. 5a ust. 1 stanowi, że „Pomniki nie mogą upamiętniać osób, organizacji, wydarzeń lub dat symbolizujących komunizm lub inny ustrój totalitarny, ani w inny sposób takiego ustroju propagować”, natomiast ust. 2 doprecyzowuje, że przez pomniki rozumie się także tablice pamiątkowe. Dnia 4. sierpnia 2023 r. rzecznik UWM odniósł się do mojej wiadomości następująco:

„Zgodnie z powołanym przepisem pomniki nie mogą upamiętniać osób, organizacji, wydarzeń lub dat symbolizujących komunizm lub inny ustrój totalitarny, ani w inny sposób propagować taki ustrój. Tym samym spełnienie hipotezy normy prawnej zawartej w tym artykule miałoby miejsce wówczas, gdyby pomnik był symbolem ustroju totalitarnego (np. komunizmu) lub propagatorem takiego ustroju. Symbol to przedmiot albo znak zastępujący, reprezentujący, oznaczający, przywodzący na myśl jakieś pojęcie, czynność, przedmiot, widomy znak czegoś niewidzialnego. Tym samym, aby pomnik był uznany za symbol określonego ustroju totalitarnego musi zostać wykazane, że upamiętnia on osobę, organizację, wydarzenie lub datę stanowiące właśnie taki symbol. Pomnik symbolizuje ustrój totalitarny, jeżeli jest on jednoznacznie kojarzony z danym ustrojem, a przez to identyfikowany z daną ideologią. Tylko wówczas można stwierdzić, że pomnik symbolizuje ustrój totalitarny (komunizm).
Propagowanie systemu komunistycznego przez używanie symboli ma miejsce wówczas, gdy znaczenie tych symboli jest jasne i czytelne dla opinii publicznej.
Aby zatem można mówić o symbolach komunizmu i jego propagowaniu przy pomocy tych symboli, tablica musiałaby kojarzyć się społeczeństwu jednoznacznie z tym systemem.
Podsumowując, tablica ta nie może być uznana za propagującą komunizm”.

Zasadniczo rzecznik UWM ma rację, gdyż faktycznie tablica ku czci Pikulskiego nie propaguje komunizmu. Jednakże art. 5a ust. 1 ustawy nie mówi tylko o zakazie propagowania, lecz przede wszystkim o upamiętnianiu osób, organizacji, wydarzeń lub dat symbolizujących komunizm. Przesłanka propagowania komunizmu jest w tym przepisie wymieniona jako kryterium dodatkowe, a nie zasadnicze. Stanisław Pikulski sam w sobie był żywym symbolem komunizmu, więc wszelkie przejawy upamiętniania jego osoby są zarazem upamiętnianiem komunizmu. Podobne stanowisko zajął Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie. W orzeczeniu z dnia 23 marca 2020 r. (sygn. II SA/Wa 87/20) Sąd stwierdził m.in., że:

„Decydujące bowiem znaczenie miało to, czy osoby, którym był on poświęcony symbolizowały komunizm w świetle faktów historycznych, nie zaś w odczuciu lokalnej społeczności. Dostrzec przy tym należy, że na gruncie art. 5a ust. 1 ustawy «propagowanie» zostało wymienione jako równorzędna i zarazem odrębna przesłanka, co sprawia, że Prezes IPN nie musiał wykazywać jej spełnienia. Wystarczające było stwierdzenie ziszczenia się przesłanki upamiętnienia symbolu komunizmu, co - w ocenie Sądu - zostało przez organ wyczerpująco uzasadnione”.

Z powyższego orzeczenia wynikają dwa zasadnicze wnioski. Po pierwsze symbolem komunizmu jest osoba w świetle faktów historycznych, a nie w świetle odczuć opinii publicznej. Stanisław Pikulski jest bezsprzecznie takim symbolem. Osoba Pikulskiego symbolizuje lojalne oddanie na rzecz antydemokratycznego reżimu komunistycznego, które Pikulski wielokrotnie wyrażał w swoich pracach naukowych, oraz w swojej działalności w MO i SB. Po drugie, nie jest istotne, że tablica nie propaguje komunizmu, ani nie zawiera symboli w formie graficznej (np. sierp i młot) lub haseł pochwalających oddanie pracy socjalistycznej. Sąd bowiem stwierdził, że przesłanka propagowania jest równorzędna i odrębna, więc nie musi być uwzględniania.

Wysłałem zatem kolejną wiadomość do rzecznika UWM z prośbą o ustosunkowanie się do treści w/w orzeczenia. W odpowiedzi z dnia 13 grudnia 2023 r. rzecznik powołał się na orzeczenie Sądu Administracyjnego w Warszawie z dnia 7 października 2021 r. (II SA/Wa 2903/21), z którego wynika, że propagowanie systemu komunistycznego za pomocą symboli zachodzi wtedy, „gdy znaczenie tych symboli jest jasne i czytelne dla opinii publicznej”. W dalszej części rzecznik UWM wyjaśnia czym jest symbol i dlaczego tablica Pikulskiego nim nie jest:

„Aby zatem można mówić o symbolach komunizmu i jego propagowaniu przy pomocy tych symboli, pomnik musiałby kojarzyć się społeczeństwu jednoznacznie z tym systemem. Jak wskazał w Wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie (II SA/Wa 1779/18) z dnia 21 maja 2019 r symbol to przedmiot albo znak zastępujący, reprezentujący, oznaczający, przywodzący na myśl jakieś pojęcie, czynność, przedmiot, widomy znak czegoś niewidzialnego. Tym samym aby pomnik był uznany za symbol określonego ustroju totalitarnego musi zostać wykazane, że upamiętnia on osobę, organizację, wydarzenie lub datę stanowiące właśnie taki symbol. Pomnik symbolizuje ustrój totalitarny, jeżeli jest on jednoznacznie kojarzony z danym ustrojem, a przez to identyfikowany z daną ideologią. Tylko wówczas można stwierdzić, że pomnik symbolizuje ustrój totalitarny (komunizm). Przedmiotowa tablica nie stanowi takiego symbolu”.

Należałaby zastanowić się, czy rzecznik prawidłowo różnicuje terminy: upamiętnienie i propagowanie komunizmu. W istocie bowiem tablica Pikulskiego nie propaguje komunizmu. Nie zmienia to jednak nic w kwestii tego, że jest ona upamiętnieniem osoby, która sama w sobie była symbolem komunizmu. Upamiętnianie komunizmu nie jest tożsame z propagowaniem określonych symboli (w wąskim sensie, tj. znaków graficznych), idei, a zwłaszcza z umieszczaniem haseł określonej treści. Tablica w bibliotece UWM upamiętnia osobę symbolizującą komunizm, co wynika z faktów historycznych, a nie z wymowy samej tablicy, która nie ma tu żadnego znaczenia (chociaż jest w niej mowa wprost o Akademii Służb Wewnętrznych, która została uznana za organ bezpieczeństwa PRL). Poprosiłem zatem raz jeszcze rzecznika UWM o odniesienie do cytowanego przeze mnie orzeczenia WSA w Warszawie z dnia 23 marca 2020 r. (sygn. II SA/Wa 87/20). Dnia 15 grudnia 2023 r. otrzymałem następującą odpowiedź:

„ (…) polski system prawny należy do rodziny tzw. systemów prawnych kontynentalnych (civil-law systems), gdzie w odróżnieniu od systemów anglosaskich (common law systems) prawo precedensu nie działa. W poprzedniej wiadomości wskazałem na różnorodność orzecznictwa w tym zakresie, żeby miał Pan świadomość, że linia orzecznicza nie jest jednolita”.

Nie twierdzę, że w Polsce obowiązuje prawo precedensu. Problemem nie jest tu bowiem niejednolitość linii orzeczniczej, lecz to, że orzeczenie, na które powołał się rzecznik nie dotyczyło tego samego przedmiotu. Orzeczenie cytowane przez rzecznika dotyczyło jedynie propagowania, natomiast te, na które ja się powołałem dotyczyło upamiętniania. Przede wszystkim jednak z odpowiedzi rzecznika wynika, że UWM nie usunie tablicy Pikulskiego bez wyroku sądowego. Zapytałem zatem czy władze uczelni nie widzą niczego zdrożnego w tym, że Pikulski był funkcjonariuszem SB. Do chwili ukończenia artykułu nie otrzymałem odpowiedzi.

W mojej ocenie UWM nie powinien upamiętniać Pikulskiego a IPN powinien z urzędu podjąć działania w celu usunięcia tablicy. Księgozbiór Pikulskiego sam w sobie jest rzeczą arcyciekawą z czysto historycznego punktu widzenia. Nie powinien on być jednak wyodrębniany jako osobny dział kolekcji. Takie wyodrębnienie bowiem również można odebrać jako przejaw upamiętnienia, choćby przez to, iż księgozbiór nosi imię Pikulskiego. Ponadto, zbiór ten zawiera książki z różnych dziedzin, które powinny znaleźć się w odpowiednich działach (np. psychologia, socjologia, religia, sztuka, itp.) w celu łatwiejszego odnalezienia. Książki związane z działalnością aparatu represji powinny zostać umieszczone w specjalnym poddziale działa prawa.

Zawartość księgozbioru

Dziekan Dobkowski w grudniu 2019 r. mówił, że księgozbiór Pikulskiego zawiera książki, z których zmarły profesor korzystał podczas pisania swoich prac. Jest to tylko częściowo prawda, gdyż już pobieżne przejrzenie zawartości zbioru (jest w wolnym dostępie) unaocznia, iż jest tam ogromna liczba wydawnictw szkoleniowych dla funkcjonariuszy SB i MSW. Wiele z tych pozycji zawiera adnotacje ‘tajne’, ‘poufne’, albo ‘do użytku wewnętrznego’. Są to więc rzeczy unikatowe i bardzo ciekawe, ale jednocześnie obnażające charakter „naukowej” aktywności Pikulskiego.

     

Zbiór zawiera także własne prace Pikulskiego. Najbardziej istotna jest jego niewielka rozprawka z 1985 r. pt. Podstawy prawne, pojęcie i zasady pracy operacyjnej. Pikulski zawarł tam sformułowania, które bezsprzecznie dowodzą jego bezwarunkowej lojalności wobec reżimu komunistycznego. Lojalność ta jest tak dalece posunięta, iż Pikulski nie waha się przed stwierdzeniem, iż socjalizmu można bronić również środkami pozaprawnymi.

„Ochrona socjalistycznych stosunków społeczno-ekonomicznych i społeczeństwa oficjalnymi środkami prawnymi (a zwłaszcza przewidzianymi w prawie karnym) jest niewystarczająca, należy zatem sięgnąć do sposobów o większej skuteczności, których właśnie dostarcza praca operacyjna” [s. 16].

W kontekście w/w pozaprawnych „sposobów o większej skuteczności” dość złowieszczo brzmią rozważania Pikulskiego na temat stosowania podstępu w trakcie przesłuchania. W czerwcu 1984 r. Pikulski wygłosił referat na ten temat, w trakcie którego oprócz standardowych technik przesłuchiwania rozważył także kwestię stosowania narkoanalizy, czyli wykorzystania środków narkotycznych do wydobycia zeznań. Referowana opinia Pikulskiego na ten temat pod względem etycznym jest co najmniej niejednoznaczna.

„Autor wypowiedział się także na temat narkoanalizy, mówiąc, że należy bardzo ostrożnie traktować możliwość wykorzystywania jakichkolwiek środków doprowadzających daną osobę do stanu niepełnej świadomości w celu ujawnienia przez nią zatajonych treści, nie tylko ze względów etyczno-prawnych, ale i dlatego, iż nie ma pewności, że uzyskane informacje tym sposobem, są zgodne z prawdą. Jest to jednakże problem niezmiernie kontrowersyjny i wymagający odrębnego opracowania. Nadto, nauka procesu karnego jednoznacznie odrzuca możliwość wykorzystania do celów dowodowych narkoanalizy czy hipnozy. Całość swych rozważań Autor kończy wnioskiem: Wydaje się, iż w świetle powyższych rozważań można stwierdzić, że całkowita negacja stosowania podstępu w kryminalistycznych działaniach wykrywczych i styczności rezultatów jego stosowania z procesem karnym, byłaby błędem metodycznym”. [źródło: Jan Widacki (red.), Problematyka etyczna w kryminalistyce Katowice 1984, ss. 157-161].

Nie wiadomo jakie metody stosowałby lub zalecał Pikulski, gdyby doszło do konfliktu między prawami człowieka a „interesem społecznym”. Wątpliwość w tym względzie budzi poniższy fragment jego cytowanej wcześniej rozprawki o pracy operacyjnej:

„W działaniach operacyjnych należy mieć na względzie zarówno interes społeczny, jak i słuszny interes obywateli. W przypadku kolizji tych dwóch interesów w działaniach operacyjnych pierwszeństwo należy przyznać interesowi państwowemu” [s. 41].

Sens dekomunizacji

Tropienie funkcjonariuszy aparatu bezpieczeństwa PRL może się komuś wydawać rodzajem hobby dla frustratów. Po rozpoczęciu w lutym 2022 r. wojny w Ukrainie w Olsztynie na nowo rozgorzała kampania ws. likwidacji tzw. „szubienic”, czyli pomnika wdzięczności Armii Czerwonej na pl. Ksawerego Dunikowskiego. Zadziwia zapał, jaki w sprawę zburzenia tego pomnika wkłada wiele osób. Nawet IPN zaangażował się uruchamiając kampanię pn. Straszy w mieście. Sam w sobie pomnik ten nie ma większego znaczenia ani dla teraźniejszości, ani dla przyszłości. Poza tym niektórzy historycy podnoszą argument, iż szubienice” powinny być zachowane, aby kultywować pamięć o zbrodniach reżimu.

Batalii o kamienie nadaje się większe znaczenie, niż upamiętnianiu osoby, która pochwalała naginanie prawa do potrzeb panującej władzy. Jak bowiem można inaczej wytłumaczyć fakt, iż ustawa o czynnościach operacyjno-rozpoznawczych od 2008 r. tkwi w sejmowej „zamrażarce”? Brak takiej ustawy ułatwia traktowanie Policji oraz innych służb jako upolitycznionego narzędzia, za pomocą którego rozszerza się zakres władzy danego rządu. Brak ustawowego uregulowania pracy operacyjnej sprawia, że służby policyjne działają na podstawie nieprecyzyjnych przepisów ogólnych (np. art. 19 w zakresie ustawy o Policji), rozporządzeń, instrukcji, regulaminów lub po prostu brawury i „jakoś-to-będzizmu”. Ponadto większość tych prowizorycznych regulacji jest niejawna, co powoduje, że demokratyczna kontrola służb jest bardzo utrudniona i nieprzejrzysta. Skutkiem braku jasnych i jawnych procedur są np. zabójstwa na komendach (np. sprawa Igora Stachowiaka), albo też narażanie zdrowia i życia funkcjonariuszy (np. niedawna bezsensowna śmierć dwóch policjantów, którzy wieźli podejrzanego nie upewniwszy się, że nie posiada on przy sobie broni).

Podobne upolitycznienie pracy służb policyjnych miało miejsce w okresie PRL. W czasach komunistycznych niejasne procedury pozwalały nie tylko na ściganie opozycji demokratycznej, ale doprowadziły do śmierci ludzi przypadkowych (np. sprawa Przemyka). Brak jasnych uregulowań sprawia, że służby policyjne i wymiar sprawiedliwości stają się organem wykonawczym konkretnego rządu. Jest to sytuacja z gruntu niedemokratyczna, gdyż w jej ramach nikt nie może czuć się bezpiecznie.

 Michał Biedziuk

* Kopiowanie w części lub całości tekstu jest dozwolone tylko za zgodą redakcji

 

 

2.png2.png4.png4.png9.png4.png5.png