WYDARZENIA
 Bezpłatne webinaryKonferencje, szkolenia, warsztaty

W ostatnim czasie ukazało się wiele artykułów tak opublikowanych na portalu Fundacji SWP, m.in. pt. Czysta nauka, jak w czasopiśmie FA poświęconych publikacjom polskich naukowców o znaczeniu światowym i sygnałach  o stosowaniu przez niektórych z nich nieetycznych praktyk publikacyjnych.

Punkty 6-10 w zaproponowanym katalogu nierzetelnych praktyk publikacyjnych nawiązuje bezpośrednio do ww. tematyki. Kolejny artykuł pt. Mandaryni, spółdzielcy i reszta, autorstwa dwójki  profesorów z PW – A. Pronia i H. Szatałowicz, który ukazał się numerze FA 10 z 2024 r. poświęcono różnym formom funkcjonowania fabryk artykułów i ich praktycznej realizacji w publikacjach MDPI, które zdominowały ostatnio publikacje tworzone na ustawowe potrzeby ewaluacji polskich uczelni. Wykorzystuję się je już w sposób widoczny we wnioskach awansowych i w aplikacjach o projekty badawcze. Przesłanki te skłoniły autora do posumowania dotychczasowych ustaleń odnośnie do nie tyle  etycznej strony problemu, ale rozpoznanych mechanizmów funkcjonowania tego procederu i wskazania skali  jego rozprzestrzeniania się w okresie 2020 -2023 na podstawie wyników czterech kolejnych edycji rankingu TOP 2% za lata 2020, 2021, 2022 i 2023. Tematyka ta była też podnoszona wielokrotnie w FA przez autora, m.in. w artykule pt. Stan nauki polskiej (FA nr 4/2024) i w corocznych cyklicznych publikacjach omawiających udział polskich naukowców w rankingu TOP2% (nr 11/ 2022Polscy naukowcy wciąż w ogonie, nr 11/ 2023, nr 11/ 2024).

Na podstawie tych publikacji i kilku publikacji dr. L. Schneidera na blogu For better Science (https://forbetterscience.com/) można dostrzec i dokładniej scharakteryzować symptomy udziału nieetycznego (a zdaniem autora spełniającego ogólne kryteria plagiatu - Jakie formy może przybierać plagiat naukowy?) masowego publikowania przez międzynarodowe grupy tzw. papierników (ang. papermillers) zorganizowane w zależności od skali i zasięgu terytorialnego w spółdzielnie, fabryki i kartele. Skala tego procederu jest już nie tylko duża, ale wręcz zatrważająca, co prowadzi do stopniowej destabilizacji polskiej nauki i systemu jej finansowania. Wynika to z preferencji przyznawania osobom wykazującym bardzo wysoki indeks h (umownie powyżej 50) specjalnych projektów badawczych, które przez aktywny udział w takim systemie osiągnęły wartości indeksu Hirscha dorównujące światowym liderom w rankingu TOP2%, czy laureatom Nobla. Wspomniany dr. L. Schneider opublikował w ostatnim wpisie Nobelium Bilalski, a Gdansk papermiller (https://forbetterscience.com/2024/12/17/nobelium-bilalski-a-gdansk-papermiller/) z dn. 17 grudnia 2024 r. informację nt. dr. M. B. z PG.

Cytuję w oryginale: “To date, he has authored over 700 peer-reviewed articles, 150 book chapters, 25 edited books, and 10 editorial-type scientific articles in various areas of Science and Engineering. Dr. B. has a h-index of 94 with 34 000 citations (Google Scholar).”

Do chwili obecnej jest autorem ponad 700 recenzowanych artykułów, 150 rozdziałów w książkach, 25 książek pod redakcją i 10 artykułów naukowych o charakterze redakcyjnym z różnych dziedzin nauki i inżynierii. Dr B. ma indeks h wynoszący 94 i 34 000 cytowań (Google Scholar).”

Warto nadmienić, że wymieniona osoba, która pochodzi z Pakistanu,  otrzymała stopień doktora w 2018 r. w Shanghai Jiao Tong University, Shanghai, CHINA https://pg.edu.pl/badawcza/centra/naukowe/cmp/laureaci-nobelium/dr-muhammad-bilal).

Jest to fenomen nie tylko na skalę polską, ale i międzynarodową. W Polsce najwyższy indeks Hirscha h=142 (wg Scopusa) ma prof. P. Ponikowski z AM we Wrocławiu, ale cytowania w liczbie ok. 160,000 wykazał za okres 1991-2023. Porównywalny indeks h ma prof. M. Tendera ze Śląskiego UM w Katowicach, ale ten dorobek zgromadził w okresie 1973-2023, czyli za 50 lat (sic). Czyli mogą naturalnie pojawić się wątpliwości, w tym i wielu innych przypadkach, w jaki sposób to osiągnięto w tak krótkim czasie? Autor, który ma też ponad 50-letnie doświadczenie w publikowaniu stara się zgłębić tajniki takich niebotycznych osiągnięć i jak dotychczas skłania się ku dobrze zorganizowanemu systemowi publikowania w coraz większych grupach międzynarodowych o bliżej nieokreślonych kompetencjach naukowych.

Biorąc pod uwagę skalę zjawiska i częstotliwość jego występowania warto zwrócić uwagę na wspomniane w tytule symptomy i realne dowody, które dość dokładnie można ustalić na podstawie danych bibliograficznych podanych w rankingu TOP2%- singleyr (Nowy ranking wyższych uczelni za 2023 r.https://www.sciencewatch.pl/index.php/405-nowy-ranking-wyzszych-uczelni-za-2023-r) z bazy Scopus, a później na podstawie konkretnych publikacji, co systematycznie prowadzi wspomniany dr. L. Schneider na swoim blogu For better Science (https://forbetterscience.com/). Na podstawie wieloletnich analiz własnych i innych autorów publikowanych m.in. w FA można symptomy wpływu fabryk artykułów na strukturę cytowań w kolejnych edycjach rankingu TOP2%singleyr (2020-2023) przedstawić w następujących grupach:

  1. Preferencja publikowania w czasopismach cytowanych w bazie Scopus, najlepiej przeglądowych o dużym składzie autorskim, z bardzo duża liczbą cytowań wielu autorów, z których wiele nie ma związku z tematyką publikacji. Wcześniej testuje się przyzwolenie redaktorów czasopism, zainteresowanych zwiększeniem współczynnika wpływu (Impact Factor-IF) i przymykających z tego względu oko na ich jakość i brak etyki (dosłownie uczciwości) publikacyjnej (ang. publishing integrity).
  2. Brak cytowań z własnych publikacji i w charakterze autora korespondującego. Aby obejść to ograniczenie publikuje się artykuły z dwoma (wewnętrznym i zewnętrznym) i więcej autorami korespondującymi jeśli są z różnych krajów, co ma sugerować czynny udział w badaniach i przygotowaniu publikacji i co naturalnie prowadzi do zamierzonego, dodatkowego wzrostu pozycji w rankingu. Ta sprawa będzie wyjaśniona na podstawie danych z rankingu TOP2% singleyr dla Polski z lat 2020-2023, aby przedstawiać ewolucję tego symptomu.
  3. Publikowanie w ciągu roku bardzo dużej liczby, tj. w setkach, artykułów zbiorowych, np. średnio co kilka dni. To naturalnie prowadzi do publikowania z obszarów nie tylko różnych dyscyplin, ale różnych dziedzin nauki i inżynierii (https://forbetterscience.com/). Zmienia się umiejętnie składy autorów, aby sugerować znajomość tematyki i kontakty naukowe z liczącymi się ośrodkami naukowymi w świecie. Papiernicy z takich krajów jak Chiny, Indie, Pakistan, Bangladesz, Egipt, Iran, Brazylia, Arabia Saudyjska, Turcja są wspierani przez swoich rodaków z takich renomowanych ośrodków naukowych. Niestety przenikają oni coraz częściej do uczelni polskich i znajdują tam wsparcie i zrozumienie dla swoich działań (m.in. wspomniany blog For better Science opisywał wcześniej takie przypadki na PO, PP, PB, PG, PK, AGH i PŚl).
  4. Obsadzanie redakcji czasopism przez osoby uczestniczące w tym procederze lub udzielające wsparcia instytucjonalnego zwiększającego szanse przyjęcia publikacji. Dobrym przykładem są liczne propozycje wydań specjalnych w grupie czasopism MDPI (vide wspomniany nowy artykuł A. Pronia i H. Szatałowicz w FA nr 10/2024, https://forumakademickie.pl/sprawy-nauki/mandaryni-spoldzielcy-i-reszta/) i co za tym idzie redaktorów, niestety zwykle w charakterze słupów. Czas recenzji skraca się do kilku dni, co niektórzy niestety uważają za cenną zaletę (patrz komentarze do tego artykułu).
  5. Manipulowanie wskaźnikiem rankingowym, który składa się z sześciu członów obejmujących liczbę artykułów i uzyskanych cytowań – własnych (nps(ns) i ncs(ns)), własnych i jako pierwszy autor korespondujący – (npsf(ns) i ncsf(ns) lub ostatni autor (npsfl(ns) i ncsfl(ns). Należy nadmienić, że w takich krajach jak USA, czy Kanada ostatnia pozycja w wykazie autorów wskazuje na kierownika projektu, osobę nadzorującą badania, czy promotora pracy doktorskiej. W Polsce niestety z tym jest różnie i nie zawsze etycznie. Z analiz przeprowadzonych przez autora wynika jasno, że osoby wykazujące bardzo wysoki indeks h mają z reguły zerową liczbę publikacji własnych i cytowań lub kilka publikacji zależnie od stażu naukowego i zwykle bez cytowań. Mogą to być, w odniesieniu do polskich naukowców, monografie wymagane we wnioskach habilitacyjnych i profesorskich. Nieco więcej wykazuje się publikacji i cytowań z tytułu autorstwa korespondującego. Natomiast zdecydowana większość publikacji pochodzi z innych członów, które są trudne do zweryfikowania jeśli nie ma się wiedzy co do rzeczywistych udziałów procentowych. Potwierdzeniem tego faktu są bardzo małe wartości indeksu hm, zwykle 0,05-0,20(0,30). Jest to pierwszy i ważny sygnał, że publikacje są wieloautorskie o różnym stopniu udziału własnego. Podaje się enigmatyczne informacje typu udziały w analizie danych, edycji teksu, korekcie autorskiej, itp., co trudno przypisać do wymiernych osiągnięć naukowych na poziomie światowym.
    Z powyższych względów oczywiste staje się kwestionowanie podawania udziałów procentowych w publikacjach wykazanych we wnioskach o nadanie stopnia doktora habilitowanego, czy szczególnie wniosku o tytuł naukowy. Recenzent staje wtedy przed moralnym problemem oceny zbiorowego osiągnięcia publikacyjnego zamiast wymaganego ustawowo osiągnięcia własnego. Z analizy danych w rankingu TOP2% singleyr za lata 2020-2023 wynika, że osoby z ncs(ns) = 0 mają indeks hm zaniżony do kilku, najwyżej  do 20(30)%. Skrajnym przykładem jest osoba wykazująca w 2023 r. ok. 15000 cytowań z udziałem własnym ok. 3%.
  6. Wyszukiwanie osób z renomowanych uczelni, aby zwiększyć szansę publikacji. Na taką „współpracę” idą przede wszystkim pracownicy uczelni w Europie Zachodniej, najczęściej z UK, z USA i Kanady, a nawet Australii prawdopodobnie narodowości tożsamej z papiernikami. Ten sposób jest jak dotychczas bardzo skuteczny i korzystają z niego nasi polscy papiernicy. Jeśli do tego doda się przychylność redaktorów i umiejętnie wyselekcjonowanych recenzentów sukces jest murowany. Korzystają na tym obydwie strony, a także same czasopisma (vide wzrost IF). Z całą odpowiedzialnością jest to korupcja naukowa.
  7. Z obserwacji narodowości autorów wynika, że taką niechlubną rolę pełnią obcokrajowcy współpracujący z osobami na różnych uczelniach w Polsce i to na różnych szczeblach hierarchii naukowej. W obecnej chwili ten trend jest dostrzegalny w naukach medycznych, ścisłych (np. nanotechnologia, chemia, biologia molekularna, sztuczna inteligencja) i inżynieryjno-technicznych w których można łatwo wkomponować elementy interdyscyplinarności. A to sugeruje innowacyjność i gwarantuje dostęp do dużych projektów badawczych, nawet za miliony (patrz (https://forbetterscience.com/). Na takie działania niestety nabierają się instytucje zatwierdzające wnioski awansowe (RDN) i przyznające środki finansowe na Badania (NCN). Osoby działające w grupach stosują żonglerkę publikacjami których mają pod dostatkiem, a w wybranych dla danej osoby, np. w cyklach publikacyjnych we wnioskach habilitacyjnych, przypisują współautorom małe, niekiedy nawet symboliczne, udziały. Należy z przykrością stwierdzić, że obecnie RDN nie dostrzega tych współczesnych problemów i przerzuca odpowiedzialność na recenzentów. A ci zwykle wnioskują na korzyść takich osób zafascynowani wysokim indeksem h.

Rodzi się oczywiste kluczowe pytanie, czy można (oczywiście z pozycji ustawy i kodeksu etycznego wręcz jest to obowiązek) oprzeć rozwój naukowy na działaniach etycznych? Czy reszta w tytule artykułu A. Pronia i H. Szatałowicz ma być kompletnie zmarginalizowana przez wpływowych mandarynów czy mniej widocznych lokalnych spółdzielców  ?

Podane poniżej przykłady zaczerpnięte z publikowanych danych rankingowych wskazują, że jak najbardziej można. Przeszkodą jest jednak czas i niewspółmierny wysiłek intelektualny, a niecierpliwi ryzykują deptając etykę i ignorując regulacje prawne. Z przykrością należy stwierdzić, że w Polsce obecnie jest to już silne lobby osadzone na licznych uczelniach i przenikające do instytucji zarządzających polską nauką merytorycznie i finansowo. Częściowo proceder fabryk artykułów opisano w publikacji pt. Działanie fabryk artykułów w Polscehttps://www.sciencewatch.pl/index.php/402-dzialanie-fabryk-artykulow-w-polsce. Problem narasta bardzo dynamicznie i konieczne staje się ustawiczne informowanie środowiska naukowego o nowych ustaleniach i wynikach analiz danych źródłowych podawanych przez wiarygodnych operatorów baz danych, tj. Uniwersytet Stanforda i wydawnictwo Elsevier zarządzające bazą Scopus. Należy zaznaczyć, że twórcy rankingu TOP2% starają się wprowadzać korekty odnośnie do artykułów poddanych retrakcji, ale czas prowadzenia dochodzeń w takich przypadkach jest zbyt długi.

W tym opracowaniu przeprowadzono analizę danych z czterech kolejnych edycji rankingu TOP2% singleyr za lata 2020, 2021, 2021 i 2023 i na tej podstawie dokonano porównania wartości wskaźników ncs(ns)), ncsf(ns) i ncsfl(ns) (Tabl. 1) oraz ich udziału procentowego w ogólnej liczbie cytowań nc(ns) za dany rok (https://elsevier.digitalcommonsdata.com/datasets/btchxktzyw/7). Szczególnie wzięto pod uwagę zmiany ilościowe cytowań o wartościach 0, 1-5 i 6-10, a więc w tych grupach, które mogą świadczyć o zerowym i symbolicznym udziale własnym, czyli z dużym prawdopodobieństwem o wpływie  fabryk artykułów. Nie bez znaczenia jest fakt, że osoby mające taką strukturę cytowań są wymieniane na blogu dr. L. Schneidera z zarzutami czynnego „papiernictwa”, a z drugiej stronie zajmują czołowe pozycje w tym rankingu (szczególnie jest to widoczne w edycji 2023). Niestety wnioski z tych analiz i porównań (rys. 1-3)  nie są optymistyczne dla aktualnego poziomu etyki naukowej i powinny zainteresować tak instytucje naukowe jak i rządowe. Na rys. 1 przedstawiono liczby cytowań ncs(ns)), ncsf(ns) i ncsfl(ns) oraz ich udziały procentowe w stosunku do całkowitej liczby cytowań nc(ns). Indeks (ns) wskazuje na pominięcie tzw. autocytowań (ang. self-citations). Stosowaną terminologię podano w tabl. 1.

Tabl. 1. Terminologia wskaźników  cytowań ncs(ns)), ncsf(ns) i ncsfl(ns).Opracowanie własne autora wg (https://elsevier.digitalcommonsdata.com/datasets/btchxktzyw/7).

nc(ns) total cites 20xx-20xx (for instance 2023-2023) Całkowita liczba cytowań autora w danej edycji
ncs(ns) total cites to single authored papers Całkowita liczba cytowań artykułów własnych
ncsf(ns) total cites to single+first authored papers Całkowita liczba cytowań artykułów własnych i jako pierwszy autor
ncsfl(ns) total cites to single+first+last authored papers Całkowita liczba cytowań artykułów własnych oraz jako pierwszy i ostatni autor

W  kolejnych edycjach rankingu  liczba osób z Polski wynosiła 1027, 1047, 1143 i 1305.

Rys. 1. Zmiana wskaźników bibliometrycznych w kolejnych edycjach 2020-2023. Opracowanie własne na podstawie danych źródłowych: (https://elsevier.digitalcommonsdata.com/datasets/btchxktzyw/7).

Na rys. 1 można łatwo zauważyć, że w okresie ostatnich  4 lat wartości wszystkich czterech wskaźników świadczące o indywidualnym wkładzie publikacyjnym naukowców systematycznie się zmniejszają. Najbardziej niekorzystny jest spadek wartości wskaźnika ncs(ns), czyli liczby cytowań pochodzących z własnych (autorskich) publikacji, tj. o 20,87%. Wyraźnie dostrzegalna jest zmiana liczby cytowań w poszczególnych grupach ilościowych i kolejnych edycjach rankingu TOP2%singleyr co przedstawiono na rys. 2 i 3. Jeśli porówna się dane procentowe dla Polski i całkowitych z rankingu dla świata  to w zasadzie za rok 2023 są one zbliżone, ale mniejszy jest udział grup bez cytowań tylko z publikacji własnych i jako autor korespondujący, odpowiednio 2,59%, 16,10% i 39,10%.

Rys. 2. Zmiana liczby osób w grupach cytowań 0, 1-5 i 6-10 w kolejnych edycjach rankingu 2020-2023. Opracowanie własne na podstawie danych źródłowych (https://elsevier.digitalcommonsdata.com/datasets/btchxktzyw/7).

Rys. 3. Zmiana liczby osób w grupach w kolejnych edycjach rankingu 2020-2023. Opracowanie własne na podstawie danych źródłowych (https://elsevier.digitalcommonsdata.com/datasets/btchxktzyw/7).

Z danych zamieszczonych na rys. 2 i 3 wynika, że udział osób z zerową liczbą cytowań własnych rośnie systematycznie, a wzrost w kolejnych edycjach od 2020 do 2023 to prawie 100%. Podobnie rośnie liczba osób z cytowaniami w przedziale 1-5. W sumie osoby z cytowaniami poniżej 10 to od 3 lat to już nieco ponad 50%. Jest rzeczą oczywistą, że taki stan rzeczy musi być zrównoważony nadmierną liczbą cytowań z publikacji zbiorowych. Jeśli zsumuje się procentowe udziały z trzech grup ujętych na rys. 2 to pozostała część może odpowiadać właśnie cytowaniom z publikacji zbiorowych. Ich udział w kolejnych latach to 30,33%, 33,94%, 36,00% i 38,83%. Liczbowo to odpowiednio 234521, 191630, 255036 i 309941 cytowań, a więc liczące się składniki w ogólnym bilansie cytowań rocznych (odpowiednio 773399, 564497, 708283, 798200) .

W celu zobrazowania i spersonalizowania (ale bez podawania nazwisk) przedstawionych danych podaję wartości wskaźników bibliograficznych dla dwóch skrajnych przypadków – zero cytowań z publikacji własnych i maksymalny indeks h oraz maksymalna liczba cytowań i maksymalny indeks h, a także przykłady pośrednie w pierwszych 100,000 sklasyfikowanych osób.

Tabl. 2. Przykłady związków miejsca w rankingu z wartościami wskaźników bibliometrycznych dla rankingu TOP2% singleyr 2023 wg (Table_1_Authors_singleyr_2023_pubs_since_1788_wopp_extracted_202408.xlsx).

Przykład h hm nc(ns) ncs(ns) ncsf(ns) ncsfl(ns) npciting(ns)
1a 53 10,9684 20462 0 1235 2089 2952
1b 34 17,8755 6074 0 1414 2400 3664
1c 25 11,9402 2592 0 407 639 19375
1d 23 10,6191 1824 0 182 1357 25307
2 18 13,2611 2046 464 755 1078 2046
3 9 8 342 121 298 310 25166
4 7 5,8111 257 105 220 223 50038
5 7 5,9167 196 48 104 142 93654

W tabl. 2 wskaźnik npciting(ns) określa miejsce zajęte w rankingu.

Z przykładów 1a i 2 zamieszczonych w tabl. 3 widać, że nawet przy prawie 3-krotnie niższym indeksie h (ale porównywalnym indeksie hm) i 20-krotnie mniejszej liczbie cytowań można być sklasyfikowanym w czołówce rankingu i to o 800 miejsc wyżej. Jak wspomniano powyżej udział własny w przykładzie nr 1a to tylko ok. 20%. W praktyce najczęściej występują przypadki mieszane, ale duża liczba cytowań z publikacji własnych jest zdecydowanie korzystniejsza. W tym tkwi źródło pogoni za masowymi cytowaniami z publikacji zbiorowych, których pochodzenie budzi zwykle duże wątpliwości. Nieodzownym warunkiem akceptacji takich publikacji jest transparentne wykazanie udziału własnego i udokumentowanie współpracy naukowej. Stosowane w nauce polskiej przypisywanie całkowitej punktacji dla poszczególnych krajów, uczelni i osób wyraźnie sprzyja nieetycznym praktykom publikacyjnym. Niestety, ale tylko dość dwuznaczna terminologia proponowana przez prof. A. Pronia i prof. H. Szatałowicz nie będzie hamowała tego nieetycznego procederu. Potrzebne są zdecydowane środki prawne i jasne wytyczne dla recenzentów ze strony RDN i NCN. Sprawą powinien się niezwłocznie zająć nowy minister NiSzW, KRASP oraz obowiązkowo KEN aby uniknąć przyznawania uprawnień naukowych za nieetyczne publikacje. Sprawa ta była już przedmiotem publikacji pt. Maraton publikacyjny.

Prof. dr hab. inż. Wit Grzesik

*Źródło grafiki początkowej Ziman, J. (1996). Is Science Losing Its Objectivity? Nature, 382, 751-754.

 

 

Dodaj komentarz

Komentarze   
+3 # Fundacja 2025-01-15 16:36
Zachęcamy Państwa do lektury ostatnich publikacji nt. fabryk publikacji i finansowania grantów przez NCN dla osób korzystających niezasłużenie z nierzetelności naukowych. Zdumiewa beztroska państwowych instytucji w wydawaniu publicznych pieniędzy, które należą się uczciwym badaczom i braku nadzoru nad rozliczeniami przyznanych grantów. W grę wchodzi rozliczanie takich projektów na podstawie artykułów przygotowanych w krajowych spółdzielniach i międzynarodowych fabrykach artykułów. Z kolei drugi artykuł sygnalizuje dużą skalę problemu i brak reakcji na takie praktyki władz uczelni i całego środowiska naukowego, które biernie przygląda się uprawianiem takich praktyk przez osoby w ich otoczeniu.
1. Mina w gabinecie ministra nauki. Na uczelniach wyższych kwitną fabryki publikacji
Dziennik Gazeta Prawna Anna Wittenberg 15 01 2025 18:51
search.app/h3MwQinYpz3pdbPM8
2. "Fabryki publikacji" na uczelniach wyższych. Koncentrowanie się na kilku przypadkach to za mało
Dziennik Gazeta Prawna 15 01 2025 Anna Wittenberg
gazetaprawna.pl/.../...
Odpowiedz
+10 # pozdrowienia_z_ZUT 2025-01-11 20:14 Odpowiedz
-10 # Fundacja 2025-01-12 10:25
Szanowni Państwo,
Jako Fundacja prosimy powstrzymać się od wpisów osobistych nie mających związku z tematem artykułu. Pan dr hab. Marek Wroński nie jest papiernikiem. Natomiast osobie o ksywie yoyo radzimy aby zapytał o to swojego rektora, dziekana, rzecznika dyscyplinarnego, etc. Fundacja jednoznacznie potępia takie praktyki.
Odpowiedz
+8 # Rafał J. Wróbel 2025-01-06 10:36
Szanowny Panie Profesorze,

Serdeczne wyrazy uznania za ogrom pracy włożonej w ten artykuł. Analiza mechanizmów odpowiedzialnych za niekorzystne zjawiska, którą Pan Profesor przedstawił, ma kluczowe znaczenie dla poprawy poziomu nauki w Polsce. Wszak bez zrozumienia zjawiska trudno jest implementować skuteczne metody zaradcze. Szczególnie cenne wydaje mi się podanie 7 symptomów wpływu fabryk artykułów na strukturę cytowań w rankingu TOP2%. Uważam, że Pana artykuł istotnie przyczynia się do zrozumienia tych mechanizmów i stanowi wartościowy wkład w dyskusję naukową.

Pozdrawiam serdecznie,

Rafał J. Wróbel
Odpowiedz
+8 # Autor 2025-01-06 12:12
Szanowny Panie Profesorze,
Dziękuję za komentarz, a ponieważ znam Pana sprawę zadam całemu środowisku następujące pytanie:
Dlaczego osoby, które uczciwie pracują zespołowo, także w ośrodkach zagranicznych (przyczyniają się przecież do wzrostu prestiżu nauki polskiej), mają być narażone na poważne zarzuty prawne dotyczące nierzetelności naukowych, a z drugiej strony osoby, które działają nierzetelnie, mnożące publikacje i cytowania w fabrykach artykułów, bez problemów są nagradzane drugimi stopniami naukowymi (habilitacjami) i co najgorsze tytułami naukowymi? Aby nie być posadzony o stronniczość cytuję z artykułu "Mandaryni, spółdzielcy i reszta" (autorzy dzielą umownie spółdzielców na nieroztropnych i roztropnych):
Roztropni spółdzielcy ograniczają się do publikacji ściśle związanych z ich specjalizacją i solidniej pilnują adekwatności odnośników literaturowych. Istnienie spółdzielni jest w tym przypadku widoczne jedynie w nieuzasadnionej liczbie współautorów i łatwych do wykrycia związków typu „przysługa za przysługę” pomiędzy członkami spółdzielni. O nieroztropnych nawet nie wspomnę.
Wdzięczność w gronie spółdzielców kwitnie w TENKRAJU. Dlaczego, jeśli są łatwe do wykrycia nie widzą ich recenzenci i członkowie doskonałej instytucji?
Odpowiedz
+9 # yoyo 2025-01-11 20:16
Szanowny Panie,

To przecież jest jasne...

Zwykle oskarżyciele o wydumaną nierzetelność to osoby zazdrosne, zawistne, mobberzy albo z problemami "niefizycznymi" czyt. toksyczni, czyli ludzie nikczemni. Dlaczego za fałszywe oskarżenia nie ma odpowiedzialności na uczelniach?
Odpowiedz
-14 # Antyplagiator 2025-01-05 20:12
Dziękuję za ten artykuł. Jest ważny i ukazuje smutne tendencje, ale jest bez nazwisk, co powoduje, że nie ma zainteresowanych do dyskusji nad nim. I nikogo nie wywołuje " do tablicy"....

Dr hab. Marek Wroński,
Z Archiwum Nieuczciwości Naukowej,
Miesięcznik Forum Akademickie,
Odpowiedz
+7 # Autor 2025-01-06 09:36
Panie Profesorze "Antyplagiatorze",
Dziękuje za komentarz "wprowadzający". Zgadzam się, że tendencje są bardzo złe, a obraz polskiej naukowej rzeczywistości w tym fragmencie jest faktycznie smutny. Co do nazwisk to kilka się przebija, inne może Pan (i inni zainteresowani) łatwo wyszukać pod podanymi linkami. Jest ich w kolejnych latach 2020-2023 (patrz rys. 3) 141, 178, 209 i 277, jeśli się uwzględni tylko tzw. grupę zerową. Trudno podać wszystkie nazwiska, a moim zdaniem nie ma takiej potrzeby, bo czego można im pogratulować?
Ale z drugiej strony będzie miał Pan z pewnością więcej materiałów do swoich publikacji, czego jednak nie życzę, bo moim przesłaniem (też całej Fundacji) jest czysta nauka.
Odpowiedz
-11 # Antyplagiator 2025-01-10 16:47
Szanowny Panie Profesorze,
Nazwiska muszą być podane " na talerzu" , bo większość PT Czytelników nie ma czasu szukać....
Dopiero jak się wskaże palcem np. profesora czy adiunkta w " Politechnika Pcimska" to jej władze trochę się ruszą. I może rektor na rozmowie z opisanym surowo pogrozi palcem....
"Natomiast jak nie ma nazwisk, to nie ma sprawy"
Odpowiedz
+8 # Autor 2025-01-11 16:46
Szanowny Panie Redaktorze,
To Pan i Pani Prezes Fundacji jesteście dziennikarzami śledczymi. Zrzucanie na mnie, amatora w tym fachu, podawania nazwisk i to "na talerzu" jest co najmniej niepoważne. A co do przysłowiowego "grożenia palcem" to nie uwierzę, że będą to papiernicy. Dobrze Pan o tym wie. Przypomina mi to komunikat "radia Erewań" z czasów ZSRR. A dla zachęty podaję link
www.sciencewatch.pl/.../394-afera-na-102-artykuly
Nazwisk ci tam pod dostatkiem.
Odpowiedz
4.png9.png9.png4.png0.png4.png8.png