Tytuł artykułu odnosi się do znanego pytania szekspirowskiego, które od kilku tygodni nurtuje środowisko akademickie, a w szczególności jego bardziej wrażliwą część, zaniepokojoną niedoskonałościami w funkcjonowaniu Rady Doskonałości Naukowej. Głównym przedmiotem dyskusji stał się tryb powoływania recenzentów w postępowaniach o nadanie tytułu naukowego profesora, który budzi liczne kontrowersje i pytania o jego przejrzystość oraz zgodność z obowiązującą Ustawą.
Niniejszy artykuł stanowi komentarz do publikacji prof. Grzegorza Węgrzyna pt. Recenzenci z losowania, który ukazał się w nr 11/2024 Forum Akademickiego i który jest dyskusją (choć nieoficjalną) dotyczącą artykułu Fundacji Losowanie recenzentów w postępowaniach profesorskich „od kuchni".
Motywem przewodnim artykułu Fundacji „Losowanie recenzentów…” była wypowiedź wiceprzewodniczącego RDN, prof. M. Goryni, który jednoznacznie stwierdził, że tak naprawdę żadnego losowania recenzentów nie ma. Jeśli nie ma, to można tylko ekwiwalentnie domyślić się arbitralnego wyboru. Trudno nie wierzyć w prawdomówność członka RDN w randze wiceprzewodniczącego, który twierdzi, że:
„…ci kandydaci następnie są my na to mówimy losowani ale oni de facto nie są losowani tylko są ustawiani w pewnej kolejności i ta kolejność decyduje o tym kto akurat będzie recenzentem w danym postępowaniu czyli pierwsza piątka no wyłoniona w drodze tej czynności nazywanej losowaniem to jest piątka która będzie recenzować…”
Jednak w publikacji w Forum Akademickim prof. G. Węgrzyn w żadnym miejscu swojej wypowiedzi nie odniósł się do powyższej wypowiedzi prof. M. Goryni.
Natomiast aż dziewięciokrotnie posłużył się terminem „losowanie” w różnych formach gramatycznych. Wydaje się, że tak częstym wykorzystywaniem pojęcia „losowanie” prof. G. Węgrzyn zdaje się przekonywać Czytelników, o jego rzeczywistym istnieniu i kluczowym znaczeniu w procesie wyboru recenzentów.
Swój artykuł prof. G. Węgrzyn rozpoczyna od wyjaśnienia, że przepisy dotyczące wyboru recenzentów wciąż pozostają nieczytelne:
„Mimo iż aktualne przepisy dotyczące procedur nadawania stopni naukowych i tytułu naukowego obowiązują już od ponad pięciu lat, w dalszym ciągu w środowisku naukowym panuje sporo niejasności dotyczących różnych aspektów tych postępowań.
Autor słusznie podnosi kwestię, że przepisy obowiązujące od ponad pięciu lat nie zostały dostatecznie doprecyzowane, co prowadzi do niejasności w ich interpretacji przez środowisko naukowe, a osoby starające się o awans naukowy od 5 lat nie znają klarownej procedury wyboru osób oceniających ich osiągnięcia naukowe.
Wiadomo, że dla naukowców nie ma nic bardziej inspirującego niż formułowanie hipotez, diagnozowanie, podejmowanie dyskusji oraz rozwiązywanie problemów badawczych. Jednak, trudno uznać za twórcze i kreatywne mierzenie się z chaosem wynikającym z nieprecyzyjnych regulacji prawnych czy niejasnych procedur związanych z wyborem recenzentów w postępowaniach awansowych.
W rzeczywistości tylko nielicznym naukowcom udaje się spełnić wymagania systemu i uzyskać stopień naukowy lub tytuł, jednocześnie pozostając wiernym swoim wartościom i zachowując pełnię zdrowia. Proces awansu naukowego sprawdza bowiem nie tylko ich wiedzę i umiejętności, ale także odporność na trudności wynikające z hierarchicznego systemu i skomplikowanego labiryntu regulacji proceduralnych.
A może wynik niedoprecyzowania przepisów to celowy zabieg, bo im bardziej niejasne przepisy, tym większa możliwość manipulowania nimi?
Analiza artykułu prof. G. Węgrzyna w FA nie tylko nie rozjaśnia problemu, ale wprowadza dodatkowe wątpliwości, komplikując zrozumienie zagadnienia. Składa się na to kilka odrębnych stwierdzeń.
Po pierwsze prof. G. Węgrzyn pisze:
„We wnioskach habilitacyjnych, w których RDN wyznacza 3 recenzentów, należy zaproponować co najmniej 9 kandydatów (jako trzykrotność liczby wyznaczanych recenzentów). W przypadku odwołań od uchwał odmawiających nadania stopnia doktora albo doktora habilitowanego, a także w przypadku spraw o ponowne rozpatrzenie wniosku profesorskiego, powołuje się 2 recenzentów, zatem liczba wskazanych kandydatów wynosi co najmniej 6”.
Zasadne wydaje się postawienie pytania: który artykuł Ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce nakłada obowiązek wyznaczania 9 kandydatów na recenzentów w postępowaniach habilitacyjnych oraz 6 kandydatów w przypadku postępowań odwoławczych?
Pewne wskazówki w tej kwestii można znaleźć w publikacji RDN pt. Poradnik. Postępowania dotyczące nadawania stopnia doktora habilitowanego, gdzie napisano: „Wyznaczenie recenzentów przez Radę Doskonałości Naukowej następuje w drodze losowania spośród co najmniej 9 kandydatów na tę funkcję”.
Niemniej jednak, nadal brakuje precyzyjnych informacji dotyczących wyznaczania, jak i samego losowania recenzentów. Ale czy prawo, a tym samym procedura uzyskiwania najwyższych zaszczytów naukowych może się opierać na Poradniku?
Może prościej byłoby losować osoby, którym zostaną przyznane habilitacje i profesury…
Po drugie prof. G. Węgrzyn pisze:
„…takie bazy jak POLon czy RADON nie zawierają informacji o specjalnościach naukowych albo informacje te są bardzo ogólnikowe. Stąd konieczna jest analiza danych z innych baz, np. Scopus, Web of Science, PubMed i inne…”
W tym fragmencie wskazuje na niedoskonałość, a przez to na nieprzydatność do zadań wyboru recenzentów, rodzimych naukowych baz danych Pol-on i Rad-on, które finansowane są ze środków publicznych i opracowywane są m.in. przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego, Radę Doskonałości Naukowej i in.
Warto zwrócić uwagę, że Fundacja Science Watch Polska wykazała, że monopoliści w recenzowaniu nie mają, poza nielicznymi przypadkami, nic wspólnego z bazą Scopus, która służy do sporządzenia rankingu Top2% - Jak ocenić status naukowy recenzentów RDN? W artykule wykazano, że jedynie 12% naukowców najintensywniej zaangażowanych w recenzowanie w ramach postępowań profesorskich figuruje w globalnej bazie Top 2% naukowców świata.
Po trzecie, prof. G. Węgrzyn pisze:
„Kluczowym kryterium przy wyborze kandydatów na recenzentów jest reprezentowana przez nich specjalność naukowa poparta publikacjami”.
Według jakiego klucza wyszukiwane są dane publikacyjne, tego nie wiemy. Natomiast w dobie globalizacji warto przyjrzeć się ogólnoświatowym listom najlepszych naukowców, np. wspomnianej wcześniej liście Top2%, która opracowywana jest przy współpracy Stanford University oraz Elsevier i opiera się na szerokim zestawie wskaźników bibliometrycznych, takich jak: liczba publikacji, liczba cytowań, indeks Hirscha. Dane pochodzą z bazy Scopus i obejmują ponad 22 dziedziny naukowe i 174 poddziedziny.
Na liście Top 2% znajduje się 1244 polskich naukowców. Są to osoby reprezentujące najwyższe wskaźniki bibliometryczne w kraju. Z kolei w gronie osób pełniących funkcję recenzentów w postępowaniach profesorskich znalazło się jedynie 501 osób (40,27%). Wynika z tego, że 743 osoby (59,73%) znajdujących się na liście nigdy nie brała udziału w recenzowaniu wniosków profesorskich.
Proporcję recenzentów z listy Top 2%, którzy uczestniczyli w ocenie wniosków profesorskich, w porównaniu do tych, którzy nigdy nie brali udziału w tym procesie, przedstawiono na wykresie 1.
Wykres 1. Liczba profesorów, znajdujących się na liście Top 2%, którzy recenzowali i nie recenzowali wnioski profesorskie.
Przedstawione dane wskazują, że ponad połowa najbardziej aktywnych naukowo profesorów, których osiągnięcia są doceniane na świecie nie uczestniczyła w ocenie rodzimych wniosków awansowych.
Analiza powyższych danych wskazuje również, że:
- tylko 4,60% ogółu polskich profesorów znajduje się na liście Top2% (jako 100% przyjęto 10 870 profesorów - dane wg bazy Rad-on z listopada 2024 r.),
- tylko 7,33% osób recenzujących co najmniej jeden wniosek profesorski znajduje się na liście Top2% (jako 100% przyjęto 6826 profesorów - dane wg bazy Rad-on z października 2024 r.).
Zatem nie aktywność naukowa, nie liczba publikacji, ani nawet nie wspomniana przez prof. G. Węgrzyna jakość publikacji wpływa na wybór do recenzowania wniosków w postępowaniach profesorskich, skoro osoby najbardziej aktywne naukowo nie wpływają na kształtowanie kadry akademickiej w Polsce.
Jest to kolejny dowód na to, że ręczny tryb wyboru recenzentów stwarza pole do nadużyć.
Dane wykorzystane do obliczeń przedstawiono w pliku.
Po czwarte prof. G. Węgrzyn twierdzi:
„...oczywiście członkowie Rady posiłkują się także swoją wiedzą i doświadczeniem oraz znajomością tematyki badawczej różnych naukowców”.
Czyli można domniemywać, że zespoły „dyscyplinowe” nie korzystają z baz a głównie z własnego doświadczenia i proponują nazwiska recenzentów według swojego uznania kierując się raczej znajomością środowiska. Jest to kolejna wątpliwość dotycząca subiektywnej a nie obiektywnej oceny podczas wyboru recenzentów w postępowaniach profesorskich.
Takie subiektywne decyzje w procesie wyboru recenzentów mogą prowadzić do sytuacji generujących jawny konflikt interesów, co stoi w sprzeczności z twierdzeniami prof. Węgrzyna, że wśród recenzentów nie może być, np. osób posiadających wspólny dorobek publikacyjny z kandydatem do tytułu.
Fundacja odnotowała przypadki, w których recenzentami wniosków profesorskich były osoby blisko ze sobą powiązane zawodowo, mające wspólne publikacje, czy osoby prowadzące wspólne grany. Znane są również sytuacje, w których ta sama osoba przygotowywała recenzje zarówno osiągnięć habilitacyjnych, jak i profesorskich jednego kandydata, co budzi poważne wątpliwości co do obiektywizmu i bezstronności procesu recenzyjnego. Skrajnym przypadkiem jest dopuszczenie do recenzowania wniosków profesorskich doktorów habilitowanych nie wykazujących dostatecznych osiągnięć naukowych.
Na zakończenie prof. G. Węgrzyn przyznaje:
„...oczywiście istnieją różnice w częstości powoływania pewnych osób na funkcje recenzentów. Niektórzy są powoływani częściej, inni rzadziej, a jeszcze inni dotychczas nie byli powoływani wcale”.
Wśród przyczyn niepowoływania pewnych osób wymienia:
- brak wylosowania,
- brak merytorycznej kompetencji do oceny wniosku,
- brak aktywności naukowej potencjalnych kandydatów.
Przeprowadzone analizy, zarówno w tym, jak i w poprzednich artykułach, jednoznacznie sugerują, że proces wyboru recenzentów nie opiera się na rzetelnym i obiektywnym losowaniu spośród najlepiej wykwalifikowanych kandydatów, lecz wskazuje na subiektywne i ręczne mechanizmy wyboru recenzentów, które mogą odbiegać od zasad uczciwej oceny naukowej.
Na zakończenie należy przypomnieć, że obecnie mamy dwie odmienne wersje dotyczące wyboru recenzentów w postępowaniach profesorskich:
- pierwszą wersję prezentuje prof. Marian Gorynia, który twierdzi, że losowania recenzentów nie ma,
- drugą wersję podaje prof. Grzegorz Węgrzyn, który podkreśla istnienie i znaczenie losowania w procesie nadawania tytułów. Publicznie popiera go członek Zespołu Nauk Społecznych prof. Bogusław Śliwerski.
Niepokojące jest, że wobec takich rozbieżności przewodniczący RDN, prof. Bronisław Sitek, prawnik, nie zajmuje oficjalnego stanowiska w tej sprawie. Pozostawia on zupełnie rozbieżne wyjaśnienia swoim zastępcom, co nie tylko nie rozwiązuje problemu, ale także rodzi kolejne wątpliwości dotyczące przejrzystości procedur.
A to przecież na Radzie Doskonałości Naukowej spoczywa obowiązek jednoznacznego wyjaśnienia procedur wyboru recenzentów w postępowaniach o nadanie tytułu naukowego niezależny od subiektywnych preferencji czy dowolnych interpretacji osób odpowiedzialnych za jej funkcjonowanie.
Podsumowując, należy wspomnieć, że w technice jest znane wspomaganie wnioskowania i podejmowania decyzji programami eksperckimi lub inteligentnymi sieciami neuronowymi. Natomiast w przypadku „losowania recenzentów” mamy typowo ręczne tworzenie grup potencjalnych recenzentów, z których ich wybór jest z góry przesądzony.
Pomijając wykazaną dużą ingerencję członków zespołów RDN w przygotowaniu list recenzentów możemy mówić nie o losowaniu, ale co najwyżej o wyborze hybrydowym, czyli jak w tytule o połączeniu wyboru ręcznego i losowania komputerowego.
dr Joanna Gruba
prof. dr hab. Wit Grzesik
# Andrzej Borys 2024-09-26 21:20
Panie Piotrze, w swoim komentarzu "pochwalił się" Pan następującym współczynnikiem: stosunek liczby negatywnych recenzji do wszystkich wystawionych recenzji w Pana przewodzie habilitacyjnym. Z podanych przez Pana danych wynika, że wynosi on 4/10 (czyli 6 pozytywnych na 10 wystawionych). To ja się "pochwalę", jak to u mnie było. A mianowicie 7/7 (czyli na 7 wystawionych wszystkie 7 negatywne). Tego wyniku "nie da się już przebić". Może ktoś jeszcze w Polsce "osiągnął takie szczyty"?
Zresztą prof. Węgrzyn na którymś tam spotkaniu RDN z pracownikami akademickimi (patrz: filmiki z tych spotkań na You Tube) dawał do zrozumienia, że tak się może zdarzyć.
Jak najbardziej wiarygodna informacja, która może nawet wprawić w osłupienie.
W zasadzie z czterech prac Pana prof. Śliwerskiego (tego co twierdzi że losowanie było) wykazanych w Scopusie tylko jedna (Leek, 2024) nosi znamiona pracy naukowej. Druga jest tekstem ku pamięci profesora Czesława Kupisiewicza. Pozostałe dwie prace to jakieś komentarze polityczno-administracyjne. W tej jedynej pozycji merytorycznej podane są dwie afiliacje czyli UŁ i Akademia Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w Warszawie. Oczywiście jak na takiego tuza naukowego przystało - 0 cytowań i indeks Hirscha też 0. Wielkie gratulacje Panie profesorze, Wypada zadedykować Panu znany przebój Lady Pank "Mniej niż zero"
B. Dociekliwy, on nie potrzebuje już żadnych cytowań ani żadnych indeksów większych od zera. Przecież to zostało udowodnione, również na stronach SWP. On ma już tak wielkie poparcie braci akademickiej, że jego kandydatura do RDN na drugą kadencję przeszła bez problemu.
Jego kandydaturę do RDN wysunęło aż 8 uczelni wyższych w Polsce. Oto one:
Akademia WSB w Dąbrowie Górniczej;
Katolicki Uniwersytet Lubelski Jana Pawła II w Lublinie;
Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie;
Uniwersytet Marii CurieSkłodowskiej w Lublinie;
Uniwersytet Szczeciński;
Uniwersytet Warmińsko-Mazurski w Olsztynie,
Uniwersytet Zielonogórski;
Uniwersytet Łódzki.
To świadczy o PONADWYMIAROWYM zaufaniu braci akademickiej. To wystarczy, aby mógł "ich ustawiać po kątach". Sami zresztą, usilnie, jak widać, o to zabiegali.
A jeżeli zaś chodzi o ten artykuł i pozostałe artykuło-podobne materiały prof. Śliwerskiego, które wymieniłeś, to skoro się ukazały w czasopismach naukowych, to miały pozytywne recenzje. Inaczej by się nie ukazały.
A z tym Andrzejem Borysem to też SPRAWA JEST JASNA. Przecież, jeżeli ktoś ma wszystkie siedem recenzji negatywnych w swoim przewodzie habilitacyjnym, to NIE MOŻE otrzymać stopnia doktora habilitowanego.
Czy nie jesteś za bardzo krytyczny w stosunku do geniuszu prof. Śliwerskiego i jego , jak to nazwałeś, artykuło-podobnych publikacji. Fakt, że są nieliczne, ale czy nie należy podziwiać doskonały angielski. W pierwszym z nich jest nawet krytyczny w stosunku do tego co robi i doradza innym. Nawet się "umiędzynarodowił". Jest to poważny sygnał ostrzegawczy dla RDN i ministra mgr. Wieczorka, a nawet ministry deprawacji dzieci niejakiej Nowackiej. Mógłby ja trochę podszkolić na tej swojej akademii bo studiowała tylko u tatusia. Podziwiajmy kunszt naukowy i pracowitość Pana profesora. Nie może być chyba wątpliwości z jakiego powodu takie potęgi naukowe go spontanicznie poparły. Oto pełny wykaz za Scopusem
Leek, J., Sliwerski, B.
How international curricula effectively challenge and counteract the negative effects of authoritarian education policies: a case of Poland ((Jak międzynarodowe programy nauczania skutecznie rzucają wyzwanie i przeciwdziałają negatywnym skutkom autorytarnej polityki edukacyjnej: przypadek Polski)
(2024) Curriculum Perspectives, 44 (2), pp. 167-180.
DOI: 10.1007/s41297-024-00225-2
Śliwerski, B.
The category of educational agency in contemporary pedagogy (2023) The Transformations of Contemporary Culture and Their Social Consequences: Archerian Studies, 3, pp. 145-160 (Book Chapter)
Śliwerski, B.
The Polish educational policy after 28 years of political transformation
(2018) New Educational Review, 52 (2), pp. 149-163.
DOI: 10.15804/tner.2018.52.2.12
Śliwerski, B.
In memory of professor Czesław Kupisiewicz honorary editor of the new educational review real member of the Polish academy of sciences
(2015) New Educational Review, 42 (4), pp. 303-305.
DOI: 10.15804/tner.2015.42.4.25
W roku 2021 prof. Węgrzyn, który był w tym czasie przewodniczącym RDN, został współautorem artykułu:
Guidelines for the use and interpretation of assays for monitoring autophagy (2021) Autophagy, 17 (1), pp. 1 - 382, Cited 1569 times.
DOI: 10.1080/15548627.2020.1797280
I tu ciekawostka -autorów jest 2927, a ich wyszczególnienie może zająć nawet 7 stron. Kto mógł ten dziwoląg recenzować - oddzielnie spis autorów i tekst? Jaki był cel - ok. 500 dodatkowych cytowań rocznie. Obowiązki obowiązkami, ale o karierę naukową też trzeba zadbać. Dlatego Pan profesor zna Scopus.
w którym podano, że wydatki na ten rodzaj publikacji wyraźnie maleją, a nawet są głosy je wspierające. Tak czy inaczej średni koszt jednej publikacji za ostatnie trzy lata oszacowano tam na 3400 zł. Wystarczy pomnożyć.
Tak to działa, bo nie-papiernicy "wyginęli".
Z tymi noblistami powinniśmy poczekać bo inni zgłaszali swoje aspiracje już wcześniej. Taki pan Królczyk z Opola by nam nigdy tego nie wybaczył. Zaglądnij do artykułu na stronie SWP
sciencewatch.pl/.../.... Wspólnie z Chińczykiem i Hindusem dobił w tym roku do 2000! A tak nawiasem, kilka dobrych lat temu chciał bardzo zasilić szeregi RDN. Ile nauka polska przez to straciła. Pomóż natomiast ustalić kto z kierownictwa RDN zasługuje na takie zaszczytne tytuły honorowe jak w artykule Mandaryni, spółdzielcy i reszta.
forumakademickie.pl/.../...
Polecam wszystkim odwiedzającym ten artykuł z FA. Z nostalgią wspominam ś.p. Marka Grechute i Jego "Korowód". Czy coś się zmieniło, chyba tylko tylko systemy, instytucje i żądza autorytarnej władzy, panowanie nad innymi. Może jednak z tego chaosu pojawi się pierwszy naukowy Noblista?
W tym sukcesie RDN będzie miało zerowy udział.
Na pewno nie otrzyma tej nagrody za liczbę cytowań swoich artykułów, ale wyłącznie za swoje osiągnięcie naukowe.
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.