(…) tak więc mamy do czynienia z bardzo poważnym zjawiskiem to już nie są marginalne kwestie to już staje się nie tylko kwestią happeningu ale także happeninigów mających miejsce w sieci w komentarzach do publikacji na forum akademickim i tak dalej naruszającym dobre imię profesorów i doktorów habilitowanych którzy rzetelnie uczciwie oceniają czyjeś prace (…).
Już w 2021 roku prof. Bogusław Śliwerski wyrażał obawy aktywnością oddolnego ruchu społecznego – Fundacji Science Watch Polska, który potencjalnie mógłby zagrozić autonomii wybitnych naukowców oraz prowadzić do ujawniania nadużyć oraz manipulacji, w tym nieprawidłowości w recenzjach awansowych.
Swoją wypowiedź przedstawił 29 kwietnia 2021 r. na ogólnopolskiej Konferencji naukowej pt. „Dylematy postępowania w sprawach awansów naukowych” (cała wypowiedź B. Śliwerskiego znajduje się od 2:36:36)
Jednocześnie B. Śliwerski jest pierwszą osobą, która publicznie wyraziła opinię na temat artykułu „Losowanie recenzentów w postępowaniach profesorskich „od kuchni”. Swoje przemyślenia, zatytułowane „Publicystyczna manipulacja", zamieścił 8 listopada 2024 r. na blogu, który prowadzi od 15 lat.
Wypowiedzi B. Śliwerskiego zawarte w artykule mają istotne znaczenie, ponieważ jako członek Rady Doskonałości Naukowej zabiera głos w jej imieniu. Już we wstępie podkreśla, że „Członkowie Rady Doskonałości Naukowej są zbulwersowani manipulacją, a tym samym fałszem zawartym w kolejnym pseudoraporcie, opublikowanym przez Joannę Gruby w jej artykule (…)”.
Aby nie zostać posądzonym o manipulację poniżej wklejono wpis z bloga w całości (wpis z dnia 8 listopada 2024 r.), aby społeczność akademicka mogła przekonać się jak wygląda manipulacja i kłamstwo w ocenie członków RDN, której głosem jest B. Śliwerski.
Członkowie Rady Doskonałości Naukowej są zbulwersowani manipulacją, a tym samym kłamstwem w kolejnym pseudoraporcie, jaki został opublikowany przez Joannę Gruby w jej artykule "Losowanie w postępowaniach profesorskich od kuchni".
Jej tekst jest rozpowszechniany we wszystkich uczelniach w kraju za pośrednictwem newslettera. Zwracam uwagę na to, bo pogarda dla ekspertów nie może być tolerowana w wyniku czyjejś ignorancji. Nie ma to nic wspólnego z wolnością wypowiedzi, jeśli - niezależnie od intencji - jest ona wprowadzaniem w błąd opinii publicznej. W tym przypadku nie po raz pierwszy.
Tak niestety bywa, że jak ktoś nie zna faktycznej realizacji procedur w postępowaniach o tytuł profesora, to może wygenerować z różnych wypowiedzi, tekstów, a nawet nieadekwatnych do postawionej kwestii dokumentów, co tylko chce. Zamierza zarabiać na niewiedzy, byle tylko wmówić niezorientowanym, że ma rację i stoi w obronie krzywdzonych w Polsce już nie setek, ale tysięcy profesorów, których ponoć Rada Doskonałości Naukowej nie powołuje na recenzentów w postępowaniach na tytuł naukowy. Taki eklektyzm jest typowy dla niekompetentnych publicystów, ale nie dla uczonych.
Rzeczywiście, jak ktoś nie uczestniczy w postępowaniach naukowych, także na stopień doktora habilitowanego, to wszystko może mu się wydawać w nich podejrzane. Tym bardziej, jeśli końcowa uchwała odmawia komuś nadania stopnia naukowego. Nie mam o to pretensji, bo brak wiedzy i weryfikowania informacji sprawia, że komuś wydaje się, że wie i że jest pewny, tego o czym pisze.
Jednak w przypadku przyjęcia fałszywej przesłanki, hipotezy, gromadzi się materiały mające udowodnić jej prawdziwość, odchodzi się od dociekania prawdy na rzecz jej pozorowania. Już Karl Popper zwracał na to uwagę, że o prawdzie interesującego nas stanu rzeczy nie świadczy to, co pozwala nam wybiórczo czy/i niekompetentnie potwierdzić własne domniemanie, ale uzyskanie empirycznych dowodów na jego falsyfikację.
Trzeba jednak znać się na metodologii badań społecznych, by nie brnąć w "ślepą ulicę" zakłamywania rzeczywistości i nie wprowadzać w błąd czytelników. Chyba większość akademików zgodzi się, że w postępowaniach awansowych na stopnie naukowe i na tytuł profesora zdarzają się nieprawidłowości. Te zawsze można wyjaśnić bezpośrednio w odpowiednim organie I czy II instancji. Na szczęście proces ten jest od 2019 roku transparentny i naprawialny.
Wszystkie dokumenty związane z postępowaniami awansowymi są opublikowane w Biuletynie Informacji Publicznej uczelni, które prowadzą takie postępowania. Zamieszczane są tam dokumenty o złożonym wniosku przez doktoranta, habilitanta czy w RDN - kandydata do tytułu profesora, o powołaniu członków komisji, w tym recenzentów (postępowania doktorskie i habilitacyjne) a tylko recenzentów (pięciu w przypadku postępowań na tytuł profesora).
Każdy może zapoznać się z nimi i dokonać ich oceny na własny użytek. Jeśli jednak formułuje oceny, rzekomo w trosce o jeszcze wyższą jakość tych postępowań, to powinien rzetelnie udokumentować swoją opinię odnosząc ją najpierw do każdego przypadku, a następnie wskazać na kryteria do formułowania uogólnień, jeśli te w ogóle są możliwe. Nauka to nie publicystyka.
To, że przytoczy się wybrane dane liczbowe, powoła się na bazy danych, nie wystarcza. Za nimi kryją się poważne działania i procesy, które doprowadziły do ich zaistnienia. Trzeba czytać te dane ze zrozumieniem i adekwatnie do obowiązującego prawa oraz do ich uwarunkowań, by właściwie je interpretować. Zawsze zachęcałem i nadal zachęcam do dokonywania takich analiz, byle opierać się na metodologii badań społecznych.
W socjologii mamy bardzo dobre studium Łukasza Remisiewicza, które jest obronioną dysertacją doktorską na Wydziale Nauk Społecznych Uniwersytetu Gdańskiego na temat: "Społeczne aspekty formułowania ocen na przykładzie recenzji w postępowaniach habilitacyjnych". Gorąco polecam zapoznanie się z nią. Jest dostępna publicznie. Nawiązałem do badań tego socjologa we własnej monografii, którą poświęciłem właśnie krytyce w naukach społecznych, a nie tylko w pedagogice. O niuansach naukowości w naukach prawnych pisał też prof. Hubert Izdebski.
Mamy wreszcie bardzo rzetelnie udokumentowane artykuły em. prof. Marka Wrońskiego, który od ponad dwóch dekad analizuje i publikuje na łamach m.in. "Forum Akademickiego" wyniki żmudnego często i dyskomfortowego zapewne dla niego samego dochodzenia do prawdy o nieuczciwości marginesu akademickiego. Nikt nie pisze z przyjemnością o tym, że ktoś naruszył prawo lub że nie spełnia wymagań naukowych, by nadać mu stopień doktora, doktora habilitowanego czy wnioskować do Prezydenta RP o nadanie tytułu profesora.
Pisanie zatem o rzekomej czy rzeczywistej patologii, o "kuchni" postępowań wymaga jednak staranności, weryfikacji źródeł i logiki dowodzenia każdej tezy sprawozdawczej czy wartościującej. Jeśli tego nie czynimy, tylko oczekujemy dokonania przez czytelników wpłaty za zapoznanie się z artykułem, który nie spełnia rygorów poprawności dowodzenia, bo i przytaczane w nim źródła są błędnie interpretowane, to zastanawiam się nad tym, o czyją i jak rozumianą wyższą jakość tu chodzi?
W "Forum Akademickim" prof. Grzegorz Węgrzyn wyjaśni, na czym polega losowanie recenzentów w postępowaniach na tytuł profesora. Każdy, kto jednak potrafi czytać ze zrozumieniem, może te informacje wyprowadzić wprost z ustawy, Statutu RDN i Poradnika dla Recenzentów oraz kandydatów do tytułu naukowego, który jest zamieszczony na portalu tego organu.
Czytelnicy bloga nie muszą wpłacać na moje konto za to, że przeczytali ten tekst. Nauka jest w tym medium za darmo, chociaż nie każdy z niej musi korzystać.
To niewątpliwie ogromny zaszczyt, że wybitny specjalista, profesor pedagogiki, poświęca swój czas na lekturę artykułów Fundacji i komentuje je. Niestety, komentarze często odbiegają od prawdy oraz odbiegają od powszechnie przyjętych standardów dyskursu akademickiego. W związku z tym poniżej wskazano oraz skomentowano główne nieścisłości w artykule B. Śliwerskiego, ponieważ dociekanie prawdy stanowi istotę rzeczowej dyskusji naukowej.
B. Śliwerski: Trzeba jednak znać się na metodologii badań społecznych, by nie brnąć w "ślepą ulicę" zakłamywania rzeczywistości i nie wprowadzać w błąd czytelników”, „Nie ma to nic wspólnego z wolnością wypowiedzi, jeśli - niezależnie od intencji - jest ona wprowadzaniem w błąd opinii publicznej. W tym przypadku nie po raz pierwszy (…).
Krowa: bez podania konkretnych miejsc, w którym te błędy i zakłamanie rzeczywistości występują trudno odnieść się do ewentualnych błędów i zakłamań.
B. Śliwerski: (...) jak ktoś nie zna faktycznej realizacji procedur w postępowaniach o tytuł profesora, to może wygenerować z różnych wypowiedzi, tekstów, a nawet nieadekwatnych do postawionej kwestii dokumentów, co tylko chce
Krowa: trudno się nie zgodzić z powyższym twierdzeniem. Dlatego Fundacja dąży do poznania faktycznych, a nie jedynie deklarowanych, procedur w postępowaniach o tytuł profesora. Efektem tego dążenia jest wspomniany tekst wygenerowany na podstawie informacji, do których mamy dostęp. Wszystkie dane i opracowane na ich podstawie analizy pochodzą z jednej bazy RAD-on, co dostatecznie dobrze wyeksponowano w artykule. Baza opracowana jest m.in. przy udziale Ministerstwa Nauki na podstawie danych pochodzących z RDN. Każdy może sprawdzić poprawność wykonanych analiz, a wskazane ewentualne błędy chętnie poprawimy.
B. Śliwerski: (...) zamierza zarabiać na niewiedzy [Fundacja – dop. J.G.], …oczekujemy [tj. zdaniem B. Śliwerskiego Fundacja oczekuje– dop. J.G.] dokonania przez czytelników wpłaty za zapoznanie się z artykułem
Krowa: artykuł jest udostępniony publicznie, nikt nie musi ponosić opłaty za zapoznanie się z artykułem. Fundacja nie jest finansowana z publicznych środków. Niezbędne koszty, np. utrzymania serwera, księgowości, pomocy prawnej etc. są finansowane z dobrowolnie wpłacanych środków przez osoby wspierające działania Fundacji. Członkowie Fundacji oraz osoby z nią współpracujące pracują pro bono w formie wolontariatu bez pobierania jakiegokolwiek uposażenia.
B. Śliwerski: (…) na szczęście proces [nadawania stopni i tytułu – dop J.G.] ten jest od 2019 roku transparentny i naprawialny”, „Wszystkie dokumenty związane z postępowaniami awansowymi są opublikowane w Biuletynie Informacji Publicznej uczelni, które prowadzą takie postępowania
Krowa: ani proces wyboru recenzentów w postępowaniach awansowych, ani sam proces awansu naukowego nie są przejrzyste, a RDN nie posiada nawet pełnej listy osób pełniących rolę recenzentów. RDN ignorowało pisemne prośby Fundacji o podanie procedur, które określają sposób wybierania recenzentów. Gdyby wszystko przebiegało transparentnie Fundacja Science Watch Polska nie miałaby żadnego powodu do istnienia, nie miałaby się czym zajmować.
B. Śliwerski: Mamy wreszcie bardzo rzetelnie udokumentowane artykuły em. prof. Marka Wrońskiego, który od ponad dwóch dekad analizuje i publikuje na łamach m.in. "Forum Akademickiego"
Krowa: uczciwość i rzetelność dokumentowania artykułów em. dr. hab. Marka Wrońskiego może budzić wątpliwości, co opisano np. w artykule: „Bez domniemania niewinności", który zamieszczony jest na naszej stronie internetowej. Opisana w artykule historia to jeden z licznych przykładów wspomnianej rzetelności opisywanych przypadków przez tego M. Wrońskiego.
B. Śliwerski: Już Karl Popper zwracał na to uwagę, że o prawdzie interesującego nas stanu rzeczy nie świadczy to, co pozwala nam wybiórczo czy/i niekompetentnie potwierdzić własne domniemanie, ale uzyskanie empirycznych dowodów na jego falsyfikację”
Krowa: Popper twierdził, że nauka nie polega na gromadzeniu dowodów na rzecz danej teorii, ale na aktywnym poszukiwaniu jej słabości. Fundacja, w zgodzie z twierdzeniami Karla Poppera, poszukuje słabych stron procedur RDNu mogących skutkować nadużyciami. Artykuł wskazywał na czym te nadużycia mogą polegać. Dlatego jeżeli nadreprezentacja niektórych recenzentów wynika jedynie z braku wyboru specjalistów tak jak to twierdzi B. Śliwerski, to będzie mógł to łatwo wykazać. B. Śliwerski jako uznany specjalista w zakresie metodologii badań społecznych powinien, dbając o rzetelność formułowanych hipotez, dążyć do falsyfikacji twierdzeń przedstawionych przez Fundację. Taka analiza z jego strony mogłaby stanowić wkład w wyjaśnienie ewentualnych rozbieżności i potwierdzenie naukowej wiarygodności przedstawionych zarzutów.
Skąd wzięła się krowa?
Już 9 listopada 2024 r. na blogu B. Śliwerskiego pojawił się wpis pt. „Jak krowie na granicy", ponownie odnoszący się do raportu Fundacji o losowaniu recenzentów w postępowaniach profesorskich. Niestety, styl wypowiedzi B. Śliwerskiego jest daleki od doskonałości i wydaje się odbiegać od tonu odpowiedniego do funkcji pełnionej w Radzie Doskonałości.
We wpisie można przeczytać:
(…) czasami trzeba komuś wytłumaczyć "jak krowie na granicy". To tłumaczę tym, którzy jeszcze nie zrozumieli lub zetknęli się z tym problemem po raz pierwszy.
Nie wiem, co przysłowiowa "krowa" na to? "Zaryczy"? Czy jednak "zeżre trochę trawy" i popije wodą? Ta ostatnia jest szczególnie potrzebna przy ruszaniu głową.
Na blogu B. Śliwerskiego byłam już nazwana: „pseudonaukowcem”, „kompletnie niekompetentną”, „niedouczoną panią doktor”, „kompromitującą naukę w swoim wydaniu” „mianowała się prezeską fundacji”.
Obecnie zostałam krową. MUUUU
Skrócona sylwetka prof. Bogusława Śliwerskiego
Informacje na temat działalności i dorobku B. Śliwerskiego mają szczególne znaczenie dla osób spoza nauk społecznych, ponieważ w tej dziedzinie jest on postacią o wyjątkowej renomie.
Śliwerski jest osobą piastującą najwyższe stanowiska w nauce polskiej. Jest pedagogiem i humanistą, profesorem dwóch publicznych uczelni: Akademii Pedagogiki Specjalnej w Warszawie i Uniwersytetu Łódzkiego. Był członkiem Centralnej Komisji ds. stopi i tytułów, a obecnie drugą kadencję zasiada w Radzie Doskonałości Naukowej jako członek Zespołu Nauk Społecznych. W przeszłości zajmował wiele eksponowanych stanowisk, np. Państwowej Komisji Akredytacyjnej; od 2011 jest przewodniczącym Komitetu Nauk Pedagogicznych[1]. Od 2009 r. prowadzi blog internetowy.
Jest zdecydowanym krytykiem habilitacji zdobywanych na Słowacji. Jako pierwszy w środowisku naukowym w Polsce podjął otwartą krytykę praktyk związanych z ubieganiem się o awans naukowy poza granicami kraju. W 2018 roku opublikował książkę „Turystyka habilitacyjna Polaków na Słowację w latach 2005-2016”. Tymczasem jak podano na internetowej stornie UŁ sam przez wiele lat współpracował z licznymi ośrodkami w Czechach i na Słowacji oraz recenzował osiągnięcia habilitacyjne i profesorskie min. na Uniwersytecie Karola w Pradze, na Uniwersytecie Jana Amosa Komeńskiego w Bratysławie (Słowacja) czy na Uniwersytecie w Brnie (Czechy)[2].
B. Śliwerski przez wiele lat współpracował z czeskimi oraz słowackimi uczelniami tym samym uznając ich poziom naukowy. Następnie po zakończeniu współpracy uczelnie te zostały przez niego poddane krytyce. Można zatem zadać pytanie czy sam współtworzył system umożliwiający zdobywanie stopni i tytułów u naszych południowych sąsiadów? W tym miejscu, aby zachować ostrożność publikacyjną, proszone są wszystkie osoby, które mają jakąkolwiek wiedzę na ten temat o kontakt z Fundacją na adres: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
B. Śliwerski jest gorącym przeciwnikiem autoplagiatów w pracach awansowych gdy tymczasem jego teksty zawierają liczne powtórzenia, bez podania informacji o wcześniejszej publikacji tekstu[3].
Jest również zdecydowanym przeciwnikiem plagiatów. Potrafi dostrzec plagiat nawet tam, gdzie go nie ma. W przeszłości, jako członek Centralnej Komisji, wydał negatywną opinię wskazującą na plagiat, mimo że zarówno członkowie komisji habilitacyjnej, jak i Rada Wydziału nie stwierdzili jego wystąpienia. W konsekwencji, na podstawie zarzutu nieistniejącego plagiatu, stwierdzonego przez B. Śliwerskiego, odmówiono nadania stopnia doktora habilitowanego osobie, która nie dopuściła się naruszenia praw autorskich.
Jednocześnie, B. Śliwerski posiada prawomocny wyrok sądu I i II instancji za dwukrotne naruszenie praw autorskich w swoich artykułach poprzez wykorzystanie utworu autorstwa dr. Józefa Wieczorka bez jego zgody.
Wyrok sądu II instancji ws. B. Śliwerskiego o naruszenie praw autorskich
B. Śliwerski jak sam podkreśla jest znawcą metodologii badań, natomiast analiza napisanych przez niego 24 książek wydanych w latach 2009-2019 wykazała, że żadna z opublikowanych przez B. Śliwerskiego książek nie zawiera rozdziału metodologicznego oraz charakterystyki i opisu badań. Zatem można przyjąć, że B. Śliwerski nie prowadzi, nie analizuje i nie opisuje badań zgodnie z przyjętą metodologią badań społecznych[4]
Jako wybitny specjalista, pedagog o nauczycielach na swoim blogu pisze:
zaburzona nekrofilka, małe Hitlerki, głupota intelektualna nauczycieli, wypalone, zaburzone emocjonalnie i psychicznie nauczycielki, pogrążeni w nieuctwie doktorzy, psychopatyczni nauczyciele, pseudonaukowe gnioty i rzekomo krytyczne wypociny, pustka, brakoróbstwo, niewiedza patologiczna, niedouczona pani doktor, biczowanie zwierzęcym wydzieraniem się niektórych nauczycielek
Ponadto prof. B. Śliwerski występuje przeciwko całej społeczności akademickiej nazywając uczonych „pracownikami naukawymi”, „patologiczną kadrą naukową”, „metodologicznymi analfabetami”.
W przeszłości należał do PZPR http://obserwatoriumedukacji.pl/felieton-nr-108-glownie-na-temat-wywiadu-prof-sliwerskiego-w-gazecie-wyborczej/
Zakończenie
Na zakończenie chciałam podziękować w imieniu własnym i wszystkich osób współpracujących z Fundacją Science Watch Polska, zarówno B. Śliwerskiemu, jak i wszystkim członkom Rady Doskonałości Naukowej za utwierdzenie w przekonaniu, że poruszane przez Fundację problemy rzeczywiście istnieją i mają ogromne znaczenie społeczne.
Pragnę również zwrócić uwagę, aby pedagogiczne środowisko akademickie zastanowiło się dlaczego po raz kolejny wybrało jako swojego reprezentanta w RDN B. Śliwerskiego. Jak wskazano w artykule jego zakres wiedzy, kultura dyskursu akademickiego, wyrok za naruszenie praw autorskich nie licują z zajmowanym stanowiskiem zarówno profesora jak i członka RDN. Wydaje się, że B. Śliwerski wypowiadając się publicznie w imieniu RDN, przynosi ujmę tym członkom RDN, którzy zachowują najwyższe standardy etyczne i naukowe obniżając szacunek dla tej prestiżowej instytucji.
Wyrażanie się z szacunkiem to sztuka trudna i – najwyraźniej – nie dla każdego. Możemy jedynie liczyć, że przyszłe wypowiedzi profesora będą stanowić przykład profesjonalizmu godny Rady Doskonałości Naukowej.
[1] https://pl.wikipedia.org/wiki/Bogus%C5%82aw_%C5%9Aliwerski
[2] https://www.uni.lodz.pl/pracownicy/boguslaw-sliwerski
[3] https://sciencewatch.pl/habilitacja/index.php/dobry-i-zly-autoplagiat-autoplagiaty-boguslawa-sliwerskiego
[4] https://sciencewatch.pl/habilitacja/index.php/w-poszukiwaniu-badan
Joanna Gruba
Ten tekst przeczytaliście Państwo za darmo. Ale jeżeli uważacie, że ujawnianie przez nas patologii w nauce ma sens, możecie wpłacić dowolną kwotę, na rozwój naszej działalności.
sądzę, że publikowanie nazwisk bez odpowiedniego udokumentowania w formie konkretnych źródeł nie powinno być praktykowane na tej stronie.
Trzymajmy się pewnych zasad. Jestem redaktorem strony zatem jestem odpowiedzialna za treści, które się na niej znajdują.
Jeżeli będziemy zniesławiać ludzi, narazimy się nie tylko na odpowiedzialność prawną, ale również na utratę wiarygodności. Dlatego bardzo proszę rozwagę i rzetelność w publikowanych treściach, aby nasza strona była miejscem, gdzie informacje są sprawdzone, a dyskusje prowadzone w sposób odpowiedzialny i zgodny z zasadami etyki.
Ja odpowiem tutaj za siebie. Podałem nazwisko prof. dr hab. inż. Jana Zarzyckiego z Politechniki Wrocławskiej. Sprawę jego KORUPCYJNEJ recenzji mam w PEŁNI UDOKUMENTOWANĄ. Ale więcej na tym etapie nie powiem, gdyż mam rodzinę i chcę mieć spokój. A RDN i całe środowisko z nią związane jest bardzo mściwe!
Otóż
W zasadzie z czterech prac Pana Śliwerskiego wykazanych w Scopusie tylko jedna (Leek, 2024) nosi znamiona pracy naukowej. Druga jest tekstem ku pamięci profesora Czesława Kupisiewicza. Pozostałe dwie prace to jakieś komentarze polityczno-administracyjne. W tej jedynej pozycji merytorycznej podane są dwie afiliacje czyli UŁ i Akademia Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w Warszawie. Oczywiście jak na takiego tuza naukowego przystało - 0 cytowań i indeks Hirscha też 0. Wielkie gratulacje Panie profesorze, Wypada zadedykować Panu znany przebój Lady Pank "Mniej niż zero"
Publiczne piętnowanie patologii, takich jak działania B. Śliwerskiego czy M. Wrońskiego, jest niezbędne, by uświadamiać społeczeństwo, tak jak uświadomiło mnie. Przyznaję z pewnym wstydem, że kiedyś wierzyłem w uczciwość M. Wrońskiego i elitarność RDN. Tymczasem pierwszym krokiem w walce z patologią jest zrozumienie, gdzie występuje i kto za nią odpowiada. Dopiero wtedy można podjąć skuteczne przeciwdziałania.
Media, obok parlamentu, rządu i sądów, pełnią rolę czwartej władzy. Ich zadaniem jest ujawnianie korupcji, nadużyć i niekompetencji. Kluczowe są tu media wolne i niezależne, takie jak te prowadzone przez Panią Joannę Gruby, które swoją działalnością spełniają tę rolę.
Zamiast ograniczać się do krytyki działań społeczności zaangażowanej w ten temat, zachęcam Pana do przedstawienia konstruktywnych propozycji rozwiązania problemu. Tylko w ten sposób możemy wspólnie pracować na rzecz poprawy sytuacji.
Podam tutaj może parę nazwisk: Bronisław Sitek, Grzegorz Węgrzyn, Marian Gorynia, Bogusław Śliwerski, Janusz Mroczka. Jak nie chcą należeć do tej "ciemnej grupy", to niech się na tych stronach WWW Science Watch Polska bronią. Ręce na stół. Niech pokażą, że ich ręce są czyste.
A, Panie Tomku N., jeżeli jest Pan Panem B. Sitkiem, to proszę odpowiedzieć tutaj na te postawione Panu zarzuty. A NIE ICH IGNOROWAĆ. Ja myślę, że wszyscy będziemy Panu za to wdzięczni.
Panie Tomku, ale widzę, że się chyba diametralnie różnimy, co do postawionej diagnozy. Ja chcę "wyciąć" RDN z życia akademickiego w Polsce, bo to, według mnie, "nieoperowalny rak", a Pan, coś tak czuję, chciałby go operować, bo według Pana jest szansa, że RDN jednak wyzdrowieje. Nie, nie wyzdrowieje.
Być może w RDN i u Ministra Dariusza Wieczorka zrodziła się teraz taka koncepcja: rzucimy "na pożarcie" krytycznemu środowisku akademickiemu Panów Bogusława Śliwerskiego i Marka Wrońskiego - i opanujemy sytuację, wszystko się uspokoi?
Nie przypuszczam, bo "sprawa jest rozwojowa". Podobnie, jak z Collegium Humanum. Widać, że aresztowanie jej rektora nie spowodowało wyciszenia sprawy. Wczoraj dowiedzieliśmy się, że aresztowano burmistrza m. Wrocławia, Pana Jacka Sutryka, w związku z tą sprawą. A Pan Jacek Sutryk w wyborach samorządowych był popierany przez samego premiera, Pana Donalda Tuska.
Panie Tomku N., przyszłość pokaże, czyja diagnoza była słuszna, Pana czy moja.
Zaproponowano tutaj niedawno, na jakiejś stronie WWW, w komentarzu do informacji o webinarze, powołanie Stowarzyszenia do realizacji celów jw. Wszytko zostało rozpisane, jak to by miało wyglądać. Ale tej strony, widzę, już nie ma. Czyli zapewne ta idea na tym forum UPADŁA. No to jesteśmy skazani tylko na "pogaduszki" w formie komentarzy na stronach WWW Science Watch Polska.
Już wyjaśniam. Powiedzmy, że większość członków RDN to ludzie przyzwoici i niczego niegodnego nie zrobili w swojej RDN-owskiej działalności. I teraz wszyscy oni gremialnie odchodzą z RDN (składają dymisje). I co dzieje się? RDN złożona z iluś tam osób (mniej niż połowa) nie jest w stanie funkcjonować. A co robi Premier Donald Tusk to widząc. Składa w Sejmie rządowy projekt rozwiązania RDN ze skutkiem natychmiastowym. Nie sądzę, żeby Premier Donald Tusk był na tyle NIEMĄDRY, aby utrzymywać przy życiu RDN z garską tych, którzy "pobrudzili sobie ręce". Koszt polityczny byłby zbyt wielki. Mi się wydaje, że afera z Collegium Humanum to koniec pewnej epoki w nauce i szkolnictwie wyższym w Polsce. I on (Premier) powoli zaczyna sobie z tego zdawać sprawę i w najbliższym czasie będzie musiał podjąć kroki radykalne. Bo zaniechanie może go w tym przypadku zbyt dużo kosztować politycznie.
Ale, jak Pan sugeruje (tak to odebrałem), w RDN tych, tych którzy "nie pobrudzili sobie rąk" jest tylko tylu, że można ich wszystkich policzyć na palcach jednej ręki, to oczywiście ten scenariusz "nie wypali". Ale nic straconego, tylko wszystko się odłoży w czasie. Ten "nieuleczalnie chory na raka" tak czy tak na tego raka "umrze". Zapewne nastąpi to wtedy z "większym hukiem".
Proponuję, żebyście na tej stronie WWW dorzucili swoich "faworytów" do tej niechlubnej klasyfikacji. Potem ich policzymy wszystkich i zobaczymy, jaki stanowią oni procent całej populacji akademickiej w Polsce. Będzie to ciekawy wskaźnik.
DLATEGO, BEZWZGLĘDNIE, już dzisiaj, Sejm powinien wydać uchwałę o likwidacji RDN.
-----------------------------------------------------------------------------------
# Anonim 2024-11-08 15:30
Piter, w tym kontekście przypomniałem sobie jeden z wpisów Edmunda na tej samej stronie WWW (tj. stronie zatytułowanej "Siedem grzechów głównych RDN czyli niedoskonałości w Radzie Doskonałości), zamieszczony później. Pisze on tam tak: "... Są to:
1. likwidacja RDN (z powołaniem innej agendy rządowej, np. Komisji Awansów Naukowych (KAN), jak Pan proponuje, z innymi zasadami funkcjonowania, nadzorem nad nią - a zakresem realizowanych zadań pokrywającym się mniej więcej z tymi, którymi zajmuje się teraz RDN MINUS BEZPOŚREDNIĄ INGERENCJĘ W PRZEWODY AWANSOWE (jak to ma miejsce teraz); tę Komisję umocowałbym przy (w) Radzie Głównej Nauki i Szkolnictwa Wyższego (RGNiSW), jako jedną z jej komisji - to jest bez powoływania nowej instytucji (bo i po co?)),
2. likwidacja tytułu profesora (oczywiście NIE stanowiska profesora na uczelni),
3. przeniesienie pełnej odpowiedzialności za jakość stopni naukowych na poziom uczelni i instytucji naukowych posiadających uprawnienia do ich nadawania.
Powyższe należałoby "ubrać" w język prawniczy i przesłać do rozpatrzenia przez Sejm - jako wniosku o nowelizację ustawy "Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce"."
Jak najbardziej się z tym zgadzam. Tutaj jest więcej szczegółów w stosunku do tego, co ja zaproponowałem.
Jestem optymistą i myślę, że ten cały ten cały ich system się zawali już niedługo. Będę szczęśliwy, jak mój pomysł LIKWIDACJI RDN, ZE SKUTKIEM NATYCHMIASTOWYM, się wreszcie zrealizuje.
Wczoraj zamieściłem w komentarzu pytanie do Georga pod jego komentarzem (Gorg 09.11.2024 19:11). Pytałem się m.in. czy coś mu wiadomo odnośnie postępów w sprawie autoplagiatu Marka Wrońskiego na senacie Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu. Zamieściłem też link do dyskusji na stronie Fundacji. Komentarz wczoraj pojawił się, ale dzisiaj już nie ma po nim śladu. Przeprosiny redakcji FA za niszczenie młodych ludzi nauki przez Wrońskiego też niedawno zniknęły. Kto chroni przewały Wrońskiego i co z tym możemy zrobić? Może ktoś z Państwa ma informację z UM we Wrocławiu?
Czy możecie podesłać linki, w których MW przeprasza redakcji czasopisma zagranicznego?
Sprawa patologii w RDN nie sprowadza się do konfliktów personalnych paru osób (jak się może niektórym wydaje). To znacznie więcej. To problem systemowy. Pamiętajcie o tym, gdy w komentarzach pada jedno czy drugie nazwisko.
A środowisko, które tak zażarcie bronią, odwzajemni się im kolejnymi tytułami i posadami.
Celowo ponominowałem zwroty grzecznościowe typu pan czy prof. dr hab. i wszelakie humoriskałsy bo wyżej wymienieni swoim postępowaniem, według mnie, nie zasługują już na nie.
W jednym masz rację Juliuszu - szkoda czasu na takie wojenki. Jest jeszcze tyle ciekawych rzeczy do zrobienia.
Napisałem jednakże to, co napisałem, aby za chwilę np. Pan Śliwerski nie napisał na swoim blogu, że, np., "wpisy na Science Watch Polska niczym się nie różnią od najgorszej prasy brukowej", a coś podobnego może się ukazać także, np. w Gazecie Wyborczej, Gazecie Prawnej, Rzeczpospolitej. I na to WŁAŚNIE CZEKAJĄ W RDN Panowie: B. Sitek, G. Węgrzyn i M. Gorynia!!! Po co? Aby nas "unieszkodliwić", "zamknąć nam gębę". U Ministra Dariusza Wieczorka, u Premiera Donalda Tuska też najwyraźniej czekają.
Piter, to wszystko jest oczywiście deprymujące. Ale pomyśl, wszystko się kiedyś kończy. Jeżeli nic nie zdołamy zdziałać teraz, to pozostaną te zapisy w Science Watch Polska, przeczytają je ci, którzy idą po nas. Jestem przekonany, że w którymś momencie pojawi się generacja, która nie będzie chciała tak żyć, jak ww. Panowie: B. Sitek, G. Węgrzyn i M. Gorynia.
Piter, to nie ŻADNA nasza wojenka z Panami: B. Sitkiem, G. Węgrzynem, M. Gorynią, B. Śliwerskim i innymi DOSKONAŁYMI. To oni wojują z nami, MY TYLKO WYRAŻAMY GŁOŚNO OPINIĘ O TYM WSZYSTKIM. I MAMY PRAWO, I LEPIEJ SIĘ Z TYM CZUJEMY (niż, np., feudalny chłop, który musiał "stulić pysk", bo jakiś, np., Radziwiłł mógł go zaraz "skrócić o głowę").
A poza tym, jako ludzie wolni (NIE PRZYPISANI do systemu, którym zawiadują ww. z nazwiska Panowie i cała plejada DOSKONAŁYCH) możemy robić wiele innych rzeczy. I róbmy to. Nie dajmy się wciągnąć w żadne gry DOSKONAŁYCH!!!!
Ostatnio artykuł z przeprosinami wraz z obszerną dyskusją oraz dokumentami na temat Wrońskiego zniknął bez śladu:
forumakademickie.pl/.../czasami-bywa-za-wczesnie
Tymczasem artykuł Wrońskiego krytykujący panią Witkowską-Piłaszewicz wciąż jest dostępny, bez sprostowania, jakby redakcja FA nigdy nie przepraszała za „pomyłkę” Wrońskiego.
forumakademickie.pl/.../...
Na szczęście dyskusja o Wrońskim trwa pod tym artykułem i wiele z poruszanych tutaj wątków jest rozwiniętych w komentarzach na FA.
Poniżej zamieszczam fragment wypowiedzi jednego z komentujących (Gorg):
„Szkoda, że pan Wroński nie opisał w Forum Akademickim swojej własnej nierzetelności naukowej. Stojąc na straży etyki w nauce, byłaby to niewątpliwie ciekawa analiza i z pewnością wiele osób, które piętnował w swoich artykułach, przeczytałoby ten tekst z chęcią. Można zadać sobie pytanie o wiarygodność artykułów pana Wrońskiego.”
Może warto pomarzyć i liczyć na cud? Spróbuję! – Wielce Szanowny Panie Wroński może czas, by napisał pan artykuł autobiograficzny, opisujący popełniony autoplagiat, działania w RDN mające na celu uniknięcie odpowiedzialności za ten czyn i sposoby „wykańczania” niewygodnych osób w nauce? Uważam, że taki odważny tekst byłby pana największym wkładem w walkę z nierzetelnością naukową, o ile w ramach rachunku sumienia opisałby pan patologie w świecie nauki, w których bierze Pan udział, a które zna pan z własnego doświadczenia.
Panowie Gorg i Piotr zamieścili linki do artykułów:
acsjournals.onlinelibrary.wiley.com/.../...
acsjournals.onlinelibrary.wiley.com/.../cncr.28462
Proponuję zapoznać się z tymi treściami z komentarzy z FA, zanim redaktor Kieraciński ponownie wyczyści kartotekę Wrońskiego i będzie promował go jako rycerza na białym koniu podobnie jak to robi Śliwerski z RDN. Śliwerski, który dostał wyrok za plagiat, a Wroński wmawia wszystkim, że to nie był plagiat.
Eskalacja tego konfliktu personalnego, bo tak trzeba to nazwać powinna być zatrzymana.
Dziwi mnie jednak, że tak uznany w środowisku pedagogicznym profesor sięga po tak prymitywne środki obrażające drugą stronę. Chciało by się powiedzieć za Aleksandrem K. - Ludwiku Dorn i Sabo nie idźcie tą drogą!
Tak, RDN idziesz drogą do samozagłady.
Zgodnie z artykułem 54 Konstytucji RP:
1. Każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji.
2. Cenzura prewencyjna środków społecznego przekazu oraz koncesjonowanie prasy są zakazane.
Rozbawiony 2024-11-08 23:54
______________________
Blędów w tym artykule, co nie miara.
-------------------------------------------------------
I otrzymał Pan ode mnie następujące zapytanie:
____________
+3 # Maciej_prawnik 2024-11-09 11:50
------------------------------------------------------------
Panie Rozbawiony, DO RZECZY. Niech Pan chociaż wylistuje tutaj te rzekome błędy. Jeżeli zaś Pan tego nie potrafi, to jest Pan TYKO ROZBAWIONYM KOMIKIEM. O takich mówi się, że "śmieją się, jak głupi do sera". Życzę powodzenia.
_________________________________________________
Ale nie otrzymałem od Pana na nie ŻADNEJ odpowiedzi.
W związku z tym pytam się Pana ponownie: Czy Pan chce tutaj robić na tych stronach WWW Science Watch Polska jakiś happing? Może gra Pan tutaj tego "lisa z kurnika"?
JG
Oki. To już wszystko wyjasnia :))))))))
"miedzą". Może to jakaś traumatyczna reminiscencja z dzieciństwa? Proszę się nie wyśmiewać z ubogiego kulturowo człowieka, to nie przystoi.
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.