WYDARZENIA
 Bezpłatne webinaryKonferencje, szkolenia, warsztaty

Wprowadzenie
Artykuł stanowi przyczynek do dyskusji nad ograniczeniem fabryk artykułów. Od początku lipca br. kiedy w regionalnym tygodniku O!Polska (nr 27(90) z 4-10 lipca 2024) ukazał się artykuł pt. Profesor z Opola lepszy od noblisty z Oxfordu. Na papierze … wzrosło w środowisku akademickim zainteresowanie sprawą fabryk publikacji,

które zależnie od skali i zasięgu umiędzynarodowienia nazywane są także spółdzielniami i kartelami publikacyjnymi. Temat podjęła, ze względu na statutowe powinności jedynie Fundacja Science Watch Polska zamieszczając dwa artykuły redakcyjne z dn. 08 lipca pt. Czy retrakcje artykułów wstrzymają pierwszego (o)polskiego Nobla? i z dn. 24 sierpnia pt. Maraton publikacyjny

Na dzień 24 września, artykuły te mają odpowiednio około 2239 i 963 odsłon, co świadczy o znacznym zainteresowaniu. Większe zainteresowanie budzi w ostatnim czasie jedynie temat handlu certyfikatami.

W pierwszym z artykułów postawiono pytanie, kiedy Minister Nauki i Szkolnictwa Wyższego podejmie działania zgodne z wcześniejszymi deklaracjami, dotyczącymi radykalnej walki z patologiami w nauce, określanej jako „wypalanie gorącym żelazem”. Dodatkowo, pytano, czy Departament Innowacji i Rozwoju (DIR), który powołał ministerialną Radę ds. Innowacji w Szkolnictwie Wyższym i Nauce, odwoła przewodniczącego tej rady – Grzegorza Królczyka. Powodem miałby być artykuł opublikowany w tygodniku O!Polska oraz reakcja dr. L. Schneidera, autora bloga For Better Science, który zasugerował, że przewodniczący może odgrywać kluczową rolę w procederze produkcji artykułów naukowych przez tzw. „fabryki artykułów”, wśród których wymieniano polskie nazwiska.

Jak dotychczas, właściwie jedynym pozytywnym skutkiem jest rezygnacja G. Królczyka z tej funkcji i prac w tej radzie złożona przez samego zainteresowanego w dn. 23 lipca 2024 r. Pisała o tym fakcie gazeta O!Polska w wydaniu internetowym w dniu 08 sierpnia 2024 r. https://opolska360.pl/profesor-grzegorz-krolczyk-poza-prestizowa-rada-przy-ministrze-nauki-i-szkolnictwa-wyzszego

O jej kulisach wiadomo niewiele, ale z pewnością przyczyniły się do tego publikacje prasowe i zdecydowane stanowisko jednego z członków tej rady – dr. inż. Jakuba Jasiczaka. Natomiast Politechnika Opolska nie widzi potrzeby wyciągnięcia żadnych konsekwencji służbowych także w stosunku do dwóch nauczycieli akademickich Munisha Kumara Gupty i Zhixionga Li (z Indii i Chin), którzy zdaniem dr. L. Schneidera prowadzą na dużą skalę międzynarodowe fabryki artykułów (użyto celowo liczby mnogiej ponieważ składy autorów i ich afiliacje zmieniają się dynamicznie). Obydwaj mają po kilka retrakcji artykułów.

Na dodatek do grupy opolskiej dołączyła kolejna osoba jako stypendysta fundacji NAWA. Ale to inny problem, na co wydaje się publiczne fundusze, których tak rzekomo brakuje na wspieranie nauki. Tak nawiasem,  stypendium Ulama  to w tym roku kwota 11 500 zł miesięcznie i dodatkowo projekt badawczy na kwotę rzędu 300.000 zł oraz projekt NCN na kwotę ok. 600.000 zł https://dn.po.edu.pl/images/Habilitacje/M.Gupta/Autoretreat.pdf

O podejściu władz PO do problemu papiernictwa może świadczyć kolejna informacja w gazecie O!POLSKA z dn. 12-18 września 2024 r. (nr 37(100) pt. Cenzura Politechniki Opolskiej nie przeszła, w której redaktor Piotr Guzik informuje w nim, że Sąd Okręgowy w Opolu oddalił wniosek PO o usunięcie z portalu opolska 360.pl tekstów o uczelni, kilku całych wydań „O!Polskiej” w formie elektronicznej i zakazu pisania o podejrzeniu naukowej nieuczciwości w przyszłości.

Oznacza to, że w uzasadnieniu sąd nie dopatrzył się naruszenia dóbr osobistych Politechniki Opolskiej przez dziennikarzy śledczych gazety O!Polska https://opolska360.pl/cenzura-politechniki-opolskiej-nie-przeszla-sad-odrzucil-wniosek-uczelni

W drugim artykule wykazano liczne powiązania polskich naukowców  z rosyjskim magistrem z Czelabińska,  Danilem Yurievichem Pimenovem,  który pojawia się jako autor korespondujący w grupie polskich profesorów z kilku politechnik (np. z Politechniki Bydgoskiej, Politechniki Koszalińskiej, Politechniki Poznańskiej czy Politechniki Opolskiej). Cała uczciwa większość środowiska akademickiego czeka na reakcję władz uczelni, z których wywodzą się skompromitowani autorzy.

Należy podkreślić, że opisywana działalność fabryk artykułów dotyczy zasadniczo takich dyscyplin jak Inżynieria Mechaniczna, Inżynieria Materiałowa, Inżynieria Przemysłowa i częściowo Energetyka. Skala udziału polskich autorów (celowo nie użyto określenia „naukowców”) z innych dyscyplin jest z pewnością znacznie większa, ale nie jest bliżej znana.

Poniżej przytoczono jedną z ważnych statystyk, która może rzucić światło na skalę problemu. Co może dziwić to fakt, że retrakcje autorów z afiliacją polskich uczelni, według informacji dostępnych na stronie wyszukiwarki Retraction Watch Database, nie dotyczą w większości nazwisk polskojęzycznych.  W 50 artykułach  opatrzonych ostrzeżeniem (Expression of concern) w ostatnich trzech latach z afiliacją uczelni z Polski trudno znaleźć polsko brzmiące  nazwiska - zazwyczaj są to pojedyncze przypadki w tłumie autorów z Chin, Indii, Arabii Saudyjskiej, Iranu, Egiptu, etc. Może to świadczyć o tym, że papiernicy z tych krajów zostali pozatrudniani na większości polskich uczelni i wspierają swoich mocodawców.

Ostatnio na blogu For Better Science ukazał się artykuł dotyczący zatrudniania takich osób na Politechnice Śląskiej https://forbetterscience.com/2024/09/04/the-papermilling-den-of-gliwice/

Funkcjonowanie i przyszłe skutki procederu papiernictwa dobrze ujął dr L. Schneider, który tak to podsumował (cytat):
"Expert paper millers from Asia were recruited to Polish universities to boost metrics and rankings, and to share authorships with their hosts. Everyone profited, and it will take decades to clean up that mess."

„Na polskie uniwersytety rekrutowano ekspertów zajmujących się papiernictwem z Azji, aby poprawić wskaźniki i rankingi oraz podzielić się z  gospodarzami autorstwem. Wszyscy na tym skorzystali, a sprzątanie tego bałaganu zajmie dziesięciolecia”.

Dlaczego na tak drastyczne publikacje nie ma reakcji ze strony MNiSzw, RDN, KRASP, czy Komisji ds. Etyki w Nauce PAN. Pismo do przewodniczącego tej komisji, prof. A. Górskiego, sygnalizujące problem fabryk artykułów w Polsce,  pozostało bez odpowiedzi.

Podobnie do stwierdzenia dr. L. Schneidera sprawę widzą niektórzy redaktorzy czasopism zagranicznych (cytat jednego z nich z korespondencji osobistej):

“They (paper millers- dopisek autora) are disgrace to academic world. Unfortunately, some editors allow this to increase impact factor which is absolutely wrong”.

“Oni (papiernicy) przynoszą wstyd światu akademickiemu. Niestety, niektórzy redaktorzy pozwalają na to aby zwiększyć współczynnik wpływu (IF), co jest całkowicie błędne”.

Wyjątkowe spustoszenie czynią tzw. artykuły przeglądowe, w których cytuje się nawet kilkaset publikacji z cytowaniami grupowymi w tekście, niektóre zupełnie bez związku z tematyką publikacji. Autorzy tych publikacji nie posiadają faktycznego doświadczenia ani wiedzy eksperckiej w omawianej tematyce. Niemniej jednak, jak wspomniano wcześniej, ich prace znacząco przyczyniają się do sztucznego podnoszenia wskaźnika IF (Impact Factor), co bywa tolerowane przez redakcje czasopism. Obecnie niektóre czasopisma naukowe wprowadziły ograniczenie liczby autorów do maksymalnie pięciu, choć to ograniczenie spotyka się z silną presją, zwłaszcza ze strony chińskich środowisk naukowych.

W świetle dużej skali papiernictwa w publikacjach naukowych interesujące są środki zaradcze podejmowane przez czołowe wydawnictwa np. Elsevier (podobnie jest w wydawnictwie Springer). W tym wydawnictwie działa zespół ds. etyki publikacyjnej (Publication Ethics Department), który wydaje odpowiednie materiały instruktażowe zarówno dla edytorów czasopism, jak i autorów. Na stronie internetowej www.ethics.elsevier.com dostępny jest poradnik (Ethics Toolkit), który zawiera praktyczne wskazówki dotyczące najczęściej występujących działań nieetycznych w trakcie publikowania. Poradnik jest elementem programu o nazwie the Ethics in Research & Publication Program. 

Chociaż kilka miesięcy temu na stronie Fundacji SWP opublikowano artykuł na temat etyki naukowej pt. Jakie formy może przybierać plagiat naukowy? to wobec pojawiających się kontrowersji terminologicznych należy przytoczyć w skrócie niektóre zalecenia wydawnictwa Elsevier.

W wydawnictwie Elsevier problem fabryk artykułów został dostrzeżony jako dość powszechny, negatywne zjawisko w publikowaniu we wrześniu 2020 r. na posiedzeniu Komitetu Etyki Publikacyjnej (Committee on Publication Ethics (COPE)).  Zadaniem tej organizacji, która skupia redaktorów czasopism naukowych (Elsevier jest jej członkiem od 2008 r.), jest promowanie uczciwości w badaniach naukowych i publikowaniu ich wyników. Wskazano wtedy, że  aktywność fabryk artykułów obejmuje już inżynierię, informatykę (computer science), nauki humanistyczne i społeczne. Zalecono redaktorom czasopism, aby zachowali pod tym względem czujność https://www.elsevier.com/connect/paper-mills-see-the-wood-for-the-trees

Ostatnie niepokojące sygnały o wzmożonej aktywności fabryk artykułów skutkują umieszczaniem nazwisk czołowych papierników na czarnych listach wydawnictw i listach ostrzegawczych stosujących oflagowanie jako sygnał dla redaktorów czasopism. Autorowi znany jest przypadek usunięcia z jednego czasopisma międzynarodowego artykułu przeglądowego z uwagi na powiązania autorów w fabryce artykułów i nieakceptowalną jakość. Jednym z nich jest wspomniany wcześniej Munish Kumar Gupta, a drugim bohater poprzedniego artykułu D.Y. Pimenov. Czy i tym razem nie będzie reakcji władz PO na kompromitację prof. PO? https://www.sciencedirect.com/science/article/pii/S0924013622002345

To są dobre sygnały, które mogą  spowodować zatrzymanie masowych publikacji papierników.  Wydaje się, że stosowanie wspomnianych powyżej  wytycznych  w formie Publishing Ethics Resource Kit może być nawet jedyną drogą dotarcia do młodych ludzi i zaapelowanie,  aby odrzucali proponowane im nieetyczne formy publikacji, w tym uczestnictwo w krajowych spółdzielniach, a później w międzynarodowych fabrykach artykułów. https://www.elsevier.com/researcher/author/policies-and-guidelines

 Autor dostrzega z niepokojem tworzenie zalążków takich grup przez osoby, które zostały przygotowane do pracy naukowej przez osoby biorące przez kilka lat udział w procederze papiernictwa. Dotyczą one następujących kluczowych problemów (https://www.elsevier.com/about/policies-and-standards/publishing-ethics):

  • autorstwa publikacji,
  • oryginalności publikacji i możliwości popełnienia plagiatu,
  • dostępu do danych i ich udokumentowania/zachowania,
  • wielokrotnego, zbędnego (redundantnego) lub równoczesnego publikowania,
  • potwierdzenia źródeł innych prac,
  • ujawnienia konfliktu interesów,
  • podania zasadniczych błędów w publikowanych pracach w formie retrakcji lub korekty autorskiej,
  • zachowania standardów etycznych w raportach z oryginalnych badań.

 W zasadzie wymienione zasady zawarto w Kodeksie Etyki Pracownika Naukowego, ale warto przytoczyć nieakceptowalne formy autorstwa oraz interpretację i zakres plagiatu w zaleceniu wydawnictwa Elsevier.

W poradniku wymienia się  trzy różne nieakceptowalne formy autorstwa, tj.:

  • autorzy typu „zjawa’ (ghost authors), którzy wnoszą istotny wkład, ale nie są uznawani, np. sponsorzy.
  • autorzy „grzecznościowi” (guest authors), którzy z kolei nie wnoszą zauważalnego  wkładu, ale są wymienieni, aby zwiększyć szanse publikacji.
  • autorzy „prezentu” (gift authors), których wkład jest wyłącznie oparty na podstawie niepewnej, czy wręcz naciąganej,  przynależności do jednostki, która prowadzi badania.

W drugiej i trzeciej  grupie z pewnością mieszczą się wspomniane wcześniej osoby z bardzo wysokim indeksem Hirscha, które są często zatrudniane przez uczelnie wyłącznie do mnożenia publikacji i cytowań.

Zauważalnym zjawiskiem jest fakt, że wielu autorów powiązanych z tzw. „kartelem publikacyjnym” używa prywatnych adresów e-mail, takich jak gmail czy Yahoo, zamiast adresów instytucjonalnych, podaje dodatkowe, nie wiadomo czy prawdziwe, chwilowe zatrudnienie w firmie w kraju który nie jest kojarzony z fabrykami artykułów, np. UK lub South Korea.

W ten sposób tworzy się wielokrotną (dosłownie splątaną) tożsamość papierników, co w zamierzeniu ma utrudnić, albo nawet uniemożliwić, ich identyfikację. Do tego dochodzą różne formy podawania nazwisk i inicjałów imion oraz dezaktualizacja numeru identyfikacyjnego ORCID.

Schneider Shorts 31.05.2024 – Historic heavy rain and flooding – For Better Science - split personalities.

Z przeglądu wielu artykułów, co do których stawia się zarzuty nieuczciwości publikacyjnej, wynika, że te formy fikcyjnego autorstwa, i to w liczbie mnogiej, są powszechnie stosowane w fabrykach artykułów.

Za plagiat uznaje się działanie, gdy autor umyślnie wykorzystuje inne prace bez pozwolenia, uznania/potwierdzenia czy podziękowania (Acknowledgments). Jego zakres obejmuje różne formy, od całkowitego/dosłownego skopiowania po parafrazę (akapity, słowa) cudzej pracy. Obejmuje dane, słowa i frazy oraz pomysły i koncepcje. Aby takich przypadków uniknąć prace źródłowe powinny być bezwarunkowo cytowane lub przytaczane. W tym znaczeniu występują różnice w interpretacji plagiatu przez kompetentne osoby zajmujące się publicznym ujawnianiem takich przypadków w środowisku naukowym w Polsce.

Na zakończenie należy postawić otwarte pytanie skierowane do całej społeczności naukowej: czy osoba aspirująca do tytułu profesora może w jakikolwiek sposób sugerować dowolne traktowanie zobowiązania do przestrzegania zasad etyki naukowej lub nawet świadomie je ignorować?

Nazwisko autora jest znane Redakcji

Dodaj komentarz

Komentarze   
0 # Piotr Grudowski 2024-10-03 06:37
W końcu chyba dla wszystkich mających minimum dobrej woli powinno być teraz to czytelne jak fatalne skutki miało świadome wprowadzanie i petryfikacja liczby punktów jako głównej miary jakości poszczególnych osób oraz instytucji naukowych. Niestety ujdzie to zapewne na sucho akolitom nakręcania "produkcji" nauki, którzy z uniesionym podbródkiem określali akceptowalne progi wartościujące, rozdawali benefity promujące cwaniactwo za publiczne pieniądze. Przecież chcieli dobrze, wykonywali swe obowiązki rzetelnie promując etos punktacyjny bo tak chciał (i ciągle chce!) system...Skąd my to znamy... Spokojnie - nikt nie poniesie kary, choć setki milionów (jeśli nie miliardy) zasiliły konta maszynek do zarabiania, sowicie korzystających z tego majstersztyku głupoty. O najcenniejszym i nieodnawialnym zasobie - zmarnowanym czasie ludzi nikt nawet nie pomyśli.
Odpowiedz
3.png9.png7.png2.png1.png0.png8.png