WYDARZENIA
 Bezpłatne webinaryKonferencje, szkolenia, warsztaty

Wprowadzenie
Protokoły z posiedzeń Zespołów i Prezydium Rady Doskonałości Naukowej są informacją publiczną. Pisząc wprost: protokoły te powinny wisieć na każdym słupie ogłoszeniowym i na każdym rogu budynku. Powinny być zamieszczane na stronie BIP Rady Doskonałości Naukowej. Powinny być dostępne dla każdego obywatela!

Rada Doskonałości Naukowej ma obowiązek sporządzania protokołów z posiedzeń Zespołów i Prezydium RDN, a obowiązek udostępniania protokołów był przedmiotem rozpraw w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym w Warszawie. Tymczasem RDN podejmuje wszelkie działania, żeby protokołów nie ujawniać…

Trochę historii

Na stronie internetowej Centralnej Bazy Orzeczeń Sądów Administracyjnych znajduje się prawie 1300 orzeczeń dotyczących dostępu do informacji publicznej w szkolnictwie wyższym (szukane słowa: dostęp do informacji publicznej szkolnictwo wyższe).

Bardzo ważne orzeczenie WSA, które wywołało duże zainteresowanie w środowisku akademickim dotyczyło wyroku dr Miłosławy Stępień z 2016 r. która wniosła skargę przeciwko decyzji Dziekana Wydziału Anglistyki Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu w sprawie nieudostępnienia protokołu z postępowania konkursowego na stanowisko adiunkta.

I wprawdzie od czasu złożenia przez M. Stępień niedługo minie 10 lat, a orzecznictwo w tym zakresie jest bardzo bogate, szkolnictwo wyższe i związane z nim organy, pozostały w minionej epoce, a na wnioski dotyczące udostępnienia protokołów, nagminnie wysyłają odpowiedzi wskazujące, że protokoły są „dokumentem wewnętrznym”.

Protokół jako dokument poufny i własny

Tu posłużę się własnym doświadczeniem i pismami, które otrzymałam kilka lat temu, a które dotyczą "tajności informacji publicznej".

Przywołuję tu bardzo wymowne pismo Dziekana Wydziału Nauk Pedagogicznych Piotra Petrykowskiego, jako przykład zastraszania osób, które mają odwagę domagania się informacji od władz uczelni (w piśmie zachowuję oryginalną pisownię, łącznie z popełnionymi przez dziekana błędami).

Szanowna Pani,
jako Dziekan Wydziału Nauk Pedagogicznych Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu wzywam Panią do udzielenia informacji w jaki sposób pozyskała Pani poufny dokument tj. protokół z posiedzenia Sekcji I Nauk Humanistycznych i Społecznych Centralnej Komisji ds. Stopni i Tytułów z dn. 4 listopada 2014 roku.

Jako osoba nie będąca w stroną w sprawie nie miała Pani tak prawa wglądu jak i pozyskania w sposób zgodny z prawem powyższego dokumentu. Tym bardziej nie miała Pani prawa do jego upowszechniania.

Wzywam Panią także do niezwłocznego usunięcia ww. dokumentu z należącej do Pani strony internetowej.

Jednocześnie wzywam Panią do zaprzestania rozpowszechniania nieprawdziwych informacji na temat naszego Wydziału i jego pracowników, a także manipulowania informacjami, na podstawie dokumentu, który uzyskała Pani bezprawnie, fałszywie go przy tym interpretując.
W tej sprawie podjąłem także stosowne kroki prawne.

 Dla uwiarygodnienia treści, przedstawiam całe pismo w postaci pdf.
Kolejne pismo dotyczące protokołów, również leży w moim osobistym archiwum. Jest to pismo, które zostało wysłane przez wiceprzewodniczącego Centralnej Komisji do Spraw Stopni i Tytułów (poprzedniczki RDN) – prof. Jerzego Szaflika. Pismo dotyczyło uzyskanego legalnie, na podstawie wniosku w trybie dostępu do informacji publicznej protokołu z posiedzenia Centralnej Komisji.

„W związku z informacjami o zamiarze umieszczenia przez Panią na prywatnej stronie internetowej „habilitacje.e./index.php/nieprawidlowosci-na-umk” recenzji superrecenzentów Centralnej Komisji do Spraw Stopni i Tytułów, Centralna Komisja wnosi o natychmiastowe zaprzestanie naruszeń prawa i dobrych obyczajów w nauce w postaci prób upowszechniania, bez upoważnienia, dokumentów własnych Centralnej Komisji.

W trybie ustawy przepisów z dnia 6.09.2001 r. o dostępie do informacji publicznej (Dz. U. Nr 112, poz. 1198, z. p.zm.) Centralna Komisja, na Pani wniosek, przesłała Pani kopie recenzji superrecenzentów Centralnej Komisji powołanych w Pani postępowaniu odwoławczym.

Z otrzymanych informacji wynika, że ma Pani zamiar umieszczenia kopie powołanych recenzji superrecenzentów CK na prywatnej stronie internetowej ..habilitacje.e./index.php/nieprawirllowosci-na-umk”. Z informacji wynika także, że ma Pani zamiar umieszczenia w Internecie także kopii otrzymanego protokołu pokontrolnego protokołu pokontrolnego CK z kontroli przeprowadzonej na Wydziale Nauk Pedagogicznych Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu postępowań habilitacyjnych z lat 2009-2013.

Centralna Komisja wnosi o zaniechanie praktyki upowszechniania, bez upoważnienia dokumentów Centralnej Komisji. Fakt otrzymania przez Panią, na indywidualny wniosek, kopii recenzji i protokołu pokontrolnego, nie oznacza, że może Pani bez ograniczeń i bez zgody Centralne) Komisji upowszechniać |e w Internecie, na prywatnej stronie internetowej.

W tej sytuacji Centralna Komisja wnosi o natychmiastowe zaniechanie powołanych prób umieszczenia przez Panią w Internecie dokumentów Centralnej Komisji pod rygorem wystąpienia CK do Prokuratury Rejonowej Warszawa-Śródmieście Północ z zawiadomieniem o popełnieniu przestępstwa upowszechniania, bez upoważnienia, dokumentów własnych Centralnej Komisji”.

Trudno sobie wyobrazić, co J. Szaflik miał na myśli pisząc o umieszczaniu w internecie: kopii otrzymanego protokołu pokontrolnego protokołu pokontrolnego CK z kontroli...

Z pisma wynika, że osoby udostępniające informację publiczną według J. Szaflika są przestępcami! Należy podkreślić, że nie złożono żadnego zgłoszenia do prokuratury, a pismo stanowiło kolejną formę zastraszania.

Dekada później

Mija dekada. Mamy nową ustawę. Centralna Komisja zmieniła nazwę na Radę Doskonałości Naukowej. Kierownictwo RDN doskonale zdaje sobie sprawę, że powinno udostęniać protokoły z posiedzeń w BIP lub na wniosek osoby zainteresowanej. Jednoznacznie wskazuje na to prawomocny wyrok (sygn. II SA/WA 1265/23), w którym Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie stwierdził, że RDN „jest podmiotem zobowiązanym do udostępniania informacji publicznej”.

Ponieważ RDN nie wywiązuje się z obowiązku, 12 czerwca 2024 r. w imieniu Fundacji Science Watch Polska została wysłana  petycja w sprawie zamieszczania protokołów i nagrań z posiedzeń Zespołów i Prezydium na stronie BIP. Petycja i odpowiedź na petycję znalazła się na stronie internetowej RDN (z datą 12 czerwca 2024 r.). W odpowiedzi na petycję RDN wskazuje jednak, że „nie przewiduje aktualnie, jak i nie planuje udostępniania na stronie BIP Rady Doskonałości Naukowej informacji publicznej w postaci nagrań i protokołów z posiedzeń Zespołów i Prezydium Rady Doskonałości Naukowej”.

Jest to naszym zdaniem jawnie wyrażone, ugruntowane wcześniejszymi przekonaniami o własnej nieomylności i bezkarności ignorowanie podstawowych obowiązków i roli organów władzy publicznej wobec racjonalnych, w przedstawionym przypadku, oczekiwań społecznych.

Mija miesiąc. 11 lipca 2024 r. w imieniu Fundacji Science Watch Polska został wysłany (za pośrednictwem skrzynki e-puap) do RDN wniosek w trybie dostępu do informacji publicznej dotyczący udostępnienia kopii protokołów z posiedzeń Zespołów oraz z posiedzeń Prezydium Rady Doskonałości Naukowej za okres od 1 stycznia 2024 r. do 30 czerwca 2024 r.

Wniosek o udostępnienie protokołów z posiedzeń RDN

Zgodnie z art. 13 ustawy prawo o dostępie do informacji publicznej, udostępnianie informacji publicznej na wniosek następuje bez zbędnej zwłoki, nie później jednak niż w terminie 14 dni od dnia złożenia wniosku.

W dniu 25 lipca 2024 r. również za pośrednictwem skrzynki e-puap, Michał Woźniak Kierownik Działu Kancelaryjnego Rady Doskonałości Naukowej skierował odpowiedź na wniosek:

„Działając na podstawie art. 13 ust. 2 ustawy z dnia 6 września 2001 r. o dostępnie do informacji publicznej (Dz. U. z 2023 r. poz. 902), z uwagi na konieczność dokonania analizy dokumentów objętych żądaniem ich udostępnienia, Rada Doskonałości Naukowej zawiadamia, że rozpatrzenie wniesionego wniosku nastąpi w terminie do dnia 11 września 2024 r.”

Z odpowiedzi wynika, że RDN potrzebuje aż 2 miesięcy na rozpatrzenie wniosku dotyczącego dokumentów, które są informacją publiczną(!)

W swojej odpowiedzi organ nie wskazał o jakie „analizy dokumentów”, jaki jest ich cel oraz jak czasochłonne są te analizy. Należy zaznaczyć, że protokoły z posiedzeń RDN są informacją prostą, niewymagającą przetworzenia. Są to dokumenty fizycznie istniejące, niewymagające jakichkolwiek analiz. Wysłanie kopii protokołów w postaci elektronicznej na adres mailowy Fundacji nie destabilizuje pracy RDN i nie wymaga skierowania do wykonania tego zadnia dodatkowych pracowników. Czynności takie podejmuje Biuro RDN, które jest państwową jednostką budżetową finansowaną ze środków ustalanych w części z budżetu państwa, której dysponentem jest minister właściwy ds. nauki i szkolnictwa wyższego.

W przypadku protokołów z posiedzeń RDN nie można mówić również o analizie dokumentów pod kątem ich anonimizacji, ponieważ osoby biorące udział w posiedzeniach RDN są osobami sprawującymi funkcje publiczne, a na posiedzeniach rozpatrywane są sprawy naukowe, głownie o związane z rozwojem naukowym.

Ponadto pracownicy naukowi, których dotyczą omawiane na posiedzeniach RDN sprawy również są osobami pełniącymi funkcje publiczne. Zatem nie istnieją żadne podstawy uzasadniające konieczne „analizy dokumentów objętych żądaniem”. Szczególnie nieuzasadnione jest to w kontekście dwumiesięcznego okresu „analizowania dokumentów”!

W tej sytuacji pozostaje złożenie przez Fundację kolejnej skargi dotyczącej udostępnienia przez RDN protokołów. Złożenie skargi będzie jaskrawym marnotrawieniem środków publicznych.

Obserwujemy, że RDN prowadzi działania, które na szeroką skalę utrudniają dostęp do podstawowych dokumentów, umożliwiających publiczny wgląd w jej działalność. Brak transparentności ze strony RDN jest szczególnie istotny dla osób zainteresowanych rozwojem kariery naukowej. W ostatnim czasie zauważalny jest spadek zaufania do rzetelności wyników pracy tego gremium. Dodatkowo, działania RDN zasługują na potępienie, zwłaszcza w kontekście nieefektywnego gospodarowania środkami publicznymi.

Warto również podkreślić, że Fundacja, jako organizacja społeczna, powinna koncentrować się na konstruktywnych inicjatywach, zamiast na bezcelowym mnożeniu postępowań, które generują zbędne koszty dla budżetu państwa.

Należy zauważyć, że Rada Doskonałości Naukowej jest organem władzy publicznej, którego zadaniem jest zapewnienie rozwoju kadry naukowej zgodnie z najwyższymi standardami wymaganymi do uzyskania stopni naukowych, stopni w zakresie sztuki i tytułu profesora. W zakresie prowadzonych postępowań pełni funkcję centralnego organu administracji rządowej. Jako organ administracji publicznej kierownictwo RDN powinno więc dbać o jak najwyższe standardy w zakresie jawności i transparentności działań podejmowanych przez Prezydium i członków Zespołów RDN. Wytworzone podczas posiedzeń organów władzy publicznej dokumenty w tym protokoły są podstawową informacją o działalności RDN.

Obecnie wiele uczelni dbając o przejrzystość swoich działań zamieszcza na swoich stronach internetowych protokoły. Wybrane przykłady:
- Uniwersytet Wrocławski - https://bip.uni.wroc.pl/2801/351/protokoly-posiedzen-senatu.html,
- Uniwersytet Warszawski - https://senat.uw.edu.pl/protokoly-2016-2020/,
- Uniwersytet Gdański - https://ug.edu.pl/o-uczelni/wladze/senat-uniwersytetu-gdanskiego/posiedzenia-senatu.

Na zakończenie warto przypomnieć, że przewodniczący RDN – prof. Bronisław Sitek jest profesorem nauk prawnych, któremu kwestie związane z udostępnianiem protokołów nie powinny być obce. Jego doświadczenie zawodowe i wiedza w dziedzinie prawa sugerują, że powinien mieć świadomość regulacji dotyczących jawności życia publicznego.

O dalszym rozwoju sprawy będziemy informować na stronie internetowej i w naszych mediach społecznościowych.

Joanna Gruba

Dodaj komentarz

Komentarze   
+2 # Andrzej Borys 2024-09-28 09:37
Przeczytałem raporty, które ostatnio ukazały się na łamach Science Watch Polska. A także wszystkie komentarze pod tymi raportami - tych z Państwa, którzy zechcieli się podzielić swoimi uwagami. Dołączam się tutaj do Państwa, ze swoim komentarzem.

Gdzieś na ww. stronach WWW był postulat, aby uruchomić powstanie rejestru recenzentów prac doktorskich, habilitacyjnych i dorobku na tytuł profesora, którzy przekroczyli normy moralne i etyczne - pisząc swoje recenzje. Takiej czarnej listy autorów tych. recenzji.

Problem nie jest prosty, gdyż musiałoby być wyraźne i jednoznaczne kryterium odróżniające recenzję napisaną zgodnie z zasadami moralności i etyki od takiej, która takową nie jest. Proponuję, spróbujmy wypracować na tym forum takie kryterium.

Proponuję, zacznijmy może od recenzji napisanej przez Pana prof. Macieja Ogorzałka opublikowanej na stronie WWW: sciencewatch.pl/.../andrzej-borys.
(Był on jednym z recenzentów w moim przewodzie habilitacyjnym.) Przeczytajmy ją, zagłosujmy i opatrzmy uzasadnieniem swojego głosu (na "tak" lub na "nie").
Odpowiedz
0 # Jakub K. 2024-09-08 08:38
Ania1 w swoim ostatnim komentarzu na tym forum zwróciła się ze znamiennym apelem. Ciekawi mnie, jak środowisko prawnicze odpowiedziało na ten apel, czy w ogóle? Może ktoś wie?
Odpowiedz
+2 # Ania1 2024-08-30 12:31
Dzisiaj czytam na stronie WWW Onetu: www.onet.pl/.../37nx4qy,79cfc278 ,
co następuje:

"Sędziowie wściekli po słowach Tuska. "Tylko idiota by w to uwierzył"

Donald Tusk wyraził zgodę na to, aby tzw. neosędzia Sądu Najwyższego Krzysztof Wesołowski został komisarzem do przeprowadzenia wyboru prezesa Izby Cywilnej SN. Po jego decyzji w środowisku prawniczym wybuchła prawdziwa burza. Szef rządu zabrał dziś głos w tej sprawie. — Nie będę owijał w bawełnę. Nastąpił błąd — powiedział. Te słowa tylko rozwścieczyły sędziów, którzy w rozmowie z Onetem podkreślają, że tłumaczenie premiera o "błędzie" po prostu kompromituje rząd. — Czy oni mają nas za idiotów? — pytają. ITD."

Wiem od swojego kolegi, że ostrzegał Pana prof. Krystiana Markiewicza i Stowarzyszenie "Iustitia", że mogą zostać WYMANEWROWANI przez obecny Rząd w sprawach przywrócenia praworządności - podobnie, jak wymanewrowano środowisko walczące o zmianę sposobu zarządzania nauką polską i szkolnictwem wyższym w Polsce. Zaproponował też współpracę obu środowisk w celu przywrócenia zasad praworządności, respektowania zasad etycznych i moralnych w stanowieniu prawa, powoływania się na nie i w jego stosowaniu. NIE BYŁO ŻADNEJ REAKCJI Z ICH STRONY. Zapewne "poczuli się na tyle silni, aby powiedzieć, że poradzą sobie sami". I CO SIĘ STAŁO: NIE PORADZILI SOBIE. Teraz jest tylko rozczarowanie, gorycz i złość na Rząd Premiera Donalda Tuska.

Panie prof. Krystianie Markiewiczu, sędziowie z "Iustitii" i wszyscy inni prawnicy jesteście, jak by nie było, częścią polskiej nauki i polskiego szkolnictwa wyższego (bo uprawiacie naukę, bo uczycie studentów prawa, bo żeście zostali wykształceni w polskim systemie szkolnictwa wyższego itd., itp.) Dlatego apeluję do Was: "nie wypierajcie" się właśnie reszty nauki i szkolnictwa wyższego. W interesie nas wszystkich jest dymisja Pana prof. Bronisława Sitka z funkcji Przewodniczącego RDN, stojącego na czele tego całego systemu.
Odpowiedz
+4 # Ania1 2024-08-30 08:30
No nie będzie poprawy w zarządzaniu nauką i szkolnictwem wyższym w Polsce. Pan Premier Donald Tusk "ODSŁONIŁ KARTY" w ostatnich dniach: ma deale z Panem Prezydentem. Oczywiście nazywa to inaczej. Błędami. Ale NIKT mu nie chce uwierzyć, że to są jego niezamierzone błędy - nawet jego zwolennicy obecni na zlocie Campus Polska Przyszłości w Olsztynie. "Nakryli" go też dziennikarze. Podano, że:
"Burza wokół podpisu Donalda Tuska. Ujawniamy nowe fakty

Zanim premier zgodził się na nominację dla neosędziego Krzysztofa Wesołowskiego w Sądzie Najwyższym, ministrowie z jego otoczenia odmówili zgody na powołanie na to samo stanowisko neosędzi Małgorzaty Manowskiej — wynika z ustaleń Onetu. To znaczy, że kancelaria premiera skrupulatnie pilnowała, kto ma dostać nominację. A to z kolei podważa tezę, że zgoda na Wesołowskiego mogła być przypadkowym efektem błędu."
na stronie WWW Onetu: www.onet.pl/.../zzhexhe,79cfc278 .
A wiadomo: Pan Prezydent będzie stał murem za nominatem Pana Przemysława Czarnka na stanowisku Przewodniczącego RDN, tj. Panem Bronisławem Sitkiem.
Odpowiedz
+1 # Obserwator 2024-08-17 11:08
Z zaciekawieniem czytam te komentarze, które się ukazują na tej stronie WWW i sąsiedniej. I zastanawiam się, co z tego wszystkiego wyniknie. Pani Aniu1, przepraszam, że to powiem: jest Pani raczej naiwna, co do intencji Pana Premiera i jego współpracowników. Po prostu nie będzie NIC, BĘDZIE TAKIE ZUPEŁNE NIC.
Olśniło mnie, jak przeczytałem wczorajszą wypowiedź Panie Premiera Tuska w obecności jego Ministra, Pana Nitrasa, że będzie się starał, w imieniu Polski, o organizację Igrzysk Olimpijskich. Dzień po tym, jak BUŃCZUCZNIE ogłosił, że za przekręty będzie "ścigał" Prezesa PKOL, Pana Piesiewicza (przytoczyła Pani tę wypowiedź w swoim ostatnim komentarzu). NIE BĘDZIE ŚCIGAŁ. ZDRADZIŁ SIĘ: JUŻ PO JEDNYM DNIU PRZYKRYŁ TĘ SWOJĄ WYPOWIEDŹ MEGALOMAŃSKĄ WYPOWIEDZIĄ, ŻE CHCE ORGANIZOWAĆ OLIMPIADĘ.
Ten Rząd w NAJWAŻNIEJSZYCH dziedzinach kontynuuje politykę poprzedniego RZĄDU. Np. lasy są wycinane w takim samym tempie, jak za poprzedników. Ukuto teraz na dniach dziwne określenie "lasy społeczne", jakby jakieś lasy miały należeć do społeczeństwa. (Nigdy nie należały do społeczeństwa, zawsze były w dyspozycji aktualnie rządzących). Dalej: ten rząd W PEŁNI PRZEJĄŁ politykę w dziedzinie nauki i szkolnictwa wyższego od swoich poprzedników. GWARANTEM TEJ KONTYNUACJI JEST PRZEWODNICZĄCY RDN, PAN BRONISŁAW SITEK I JEGO EKIPA. Pan Bonisław Sitek został mianowany Przewodniczącym RDN przez Ministra Przemysława Czarnka, dwa miesiące przed upływem kadencji poprzedniego Przewodniczącego RDN (żeby zapewnić sukcesją poprzedniej ekipy). Tym samym wszystkie przekręty, czyny karalne, drobne i większe świństewka itp., itd. zostały "zamiecione pod dywan", aby NIGDY nie ujrzały światła dziennego. (Jakiś tylko nikły ślad o nich został dla potomnych wyłącznie na łamach Science Watch Polska i na blogu Pana Józefa Wieczorka.)
Teraz mam już ZUPEŁNĄ PEWNOŚĆ, po przeczytaniu tych różnych wypowiedzi Pana Premiera i dokładnym zaznajomieniu się z treścią komentarzy zaprezentowanych na tej stronie WWW i sąsiedniej, że NIE BĘDZIE POPRAWY STANU NAUKI POLSKIEJ I SZKOLNICTWA WYŻSZEGO W TYM KRAJU. BO NIE CHCE TEGO WŁADZA. Tak samo, jak nie chce, żeby ktokolwiek kto wszedł do sfery urzędniczej w tym Państwie, a uzyskał dyplom MBA w Collegium Humanum, odszedł z tych sfer.
Teraz najważniejsze dla Polski, jak się okazuje, jest hasło "starajmy się o organizację Olimpiady dla Polski". Reszta ma drugorzędne znaczenie. Super. Good luck.
Odpowiedz
+5 # Ania1 2024-08-16 10:06
Dzisiaj przeczytałam:
"W obecnym prawie mam wystarczająco dużo narzędzi, aby otworzyć sejfy i wydobyć na światło dzienne utrzymywane w tajemnicy dane dotyczące polityki finansowej PKOl i związków sportowych. To nie są enklawy wyjęte spod polskiego prawa — stwierdził Donald Tusk.

Jak dodał, do gry mogą wejść Najwyższa Izba Kontroli, Krajowa Administracja Skarbowa, wojewodowie czy nawet prezydenci miast. — Narzędzi jest wystarczająco dużo — stwierdził.

Podkreślił też, że jeśli konieczne będą zmiany ustawowe w tej kwestii, to one również zostaną przeprowadzone. — Upór pana Piesiewicza nic tu nie da — stwierdził szef rządu."

PANIE PREMIERZE, NIECH PAN SIĘGNIE ZE SWOIMI WSPÓŁPRACOWNIKAMI PO TE WYMIENIONE NARZĘDZIA PRAWNE RÓWNIEŻ, JEŻELI CHODZI O RDN. Przejdzie Pan wtedy i Pański Rząd do historii nie tylko jako uzdrowiciel(e) sportu polskiego, ale również nauki i szkolnictwa wyższego w Polsce...... A może Pan się upiera, aby w tych ostatnich dziedzinach NIC nie robić?
Odpowiedz
+4 # Ania1 2024-08-15 10:12
Dzisiaj przeczytałam, co następuje:
"Żaden przepis prawa powszechnego nie daje Panu jako organowi administracji rządowej uprawnień do żądania przedstawienia wskazanych w Pana piśmie informacji" — czytamy w piśmie szefa PKOl do ministra sportu
i
"Informuję i wyjaśniam, że Polski Komitet Olimpijski nie przekaże Panu takich informacji. Nie jest zadaniem Polskiego Komitetu Olimpijskiego przypominać Panu Ministrowi, że minister właściwy ds. kultury fizycznej i sportu jako organ administracji rządowej, zgodnie z regulacjami Kodeksu Postępowania Administracyjnego winien jest działać zgodnie z przepisami prawa."

Co za buta Polskiego Komitetu Olimpijskiego! RDN uważa podobnie, że niczego niewygodnego dla siebie nie musi ujawniać!

A takie organy, jak NIK "siedzą cicho", nie chcą się temu przypatrzyć (zresztą inne organy, które by mogły to skontrolować, też nie). To ja się pytam w tym momencie, czy czasem praworządność w naszym Kraju nie poszła już w rozsypkę?
Odpowiedz
+4 # AndrzejIII 2024-08-12 07:59
Panie Piotrze, oczywiście, że tak. NIK bezwzględnie powinien zająć się tą sprawą i sprawdzić, czy publiczne pieniądze są z pożytkiem wydawane na działalność RDN. A należy wątpić, że tak jest. Bo RDN jest, właśnie, motorem negatywnej selekcji kadr dla nauki polskiej i naszego szkolnictwa wyższego - a nie selekcji pozytywnej.
Może, w tym kontekście, podsumujmy okres od reformy Pani Minister Kudryckiej do dzisiaj. Ja doskonale pamiętam, jak po wprowadzeniu zmian do zarządzania nauką i szkolnictwem wyższym przez Panią Kudrycką, wielu wtedy wyrażało taki pogląd, że poczekajmy jeszcze z jakieś dziesięć lat, a okaże się, że mamy już paru polskich laureatów nagrody Nobla. I co, minęło już dziesięć lat, a może i więcej - i nie mamy żadnego. Wniosek stąd jaki? Rozwój nauki i szkolnictwa wyższego stymulowany przez RDN jest negatywny. To znaczy jest zapaść, a nie żaden rozwój. NIK powinien rozliczyć RDN z marnotrawienia pieniędzy podatników.
Za poprzednich rządów (PIS) problem został zgłoszony do NIK przez moje koleżanki z pracy, które się zdenerwowały na to marnotrawstwo i napisały do nich. Ale odpowiedzieli im, że według nich wszystko jest w porządku z nauką i szkolnictwem wyższym.
Myślę, że trzeba się przypomnieć NIK w tych kwestiach. Niech sprawdzą, czy się przypadkiem nie pomylili w swojej ocenie. Jak to osiągnąć? Apeluję, aby jak najwięcej koleżanek i kolegów poprosiło o to, tutaj na tym forum. Zapewne ktoś z NIK dostrzeże te wpisy i popatrzą na tę sprawę inaczej.
Odpowiedz
+3 # AndrzejIII 2024-08-11 08:51
Podstawową zasadą państwa demokratycznego jest jawność życia społecznego. Jawności nie ma bez możliwości kontroli tego, co się dzieje. Jeżeli nie ma kontroli, to przechodzimy w tajność. Stąd wynika, że dokumentacja generowana przez RDN w postępowaniach awansowych musi być JAWNA Z DEFINICJI (reszta to tylko szczegóły - np. nie można powoływać się na przepisy RODO, aby najważniejsze dla społeczeństwa informacje o działalności RDN utajnić - do dopracowania w przepisach; dziwi mnie, że w tej sprawie panuje takie bezhołowie - jak czytam wypowiedzi koleżanek i kolegów na tym forum). Podsumowując: KONTROLA DZIAŁALNOŚCI RDN (nie pełni jej Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego w stosunku do RDN, bo po prostu nie mam tego wpisanego w obowiązujących przepisach prawa) WYMAGA JAWNOŚCI DOKUMENTÓW GENEROWANYCH PRZEZ RDN W POSTĘPOWANIACH AWANSOWYCH.
Odpowiedz
+5 # Piotr. 2024-08-12 06:29
Szanowny Panie Andrzeju. Czy nie uważa Pan, że NIK powinien się zainteresować? W końcu chodzi nie tylko o etykę naukową ale o dystrybucję i konsumpcję środków publicznych!
Odpowiedz
-2 # Czytelnik 2024-08-12 07:49
Niestety niektórzy komentujący, jak się wydaje, wciąż nie rozróżnianą zagadnienia tajności dokumentu od jego ewentualnej anonimizacji. Proszę się zastanowić nad następującą okolicznością Przysłowiowy Jan Kowalski, który jest osobą prywatną (nie wykonuje żadnej funkcji publicznej), złożył do organu zawiadomienie o możliwości naruszenia przez osobę pełniącą funkcję publiczną (np. nauczyciel akademicki) określonych przepisów prawa. Dana osoba/instytucja żądana udostepnienia w sposób niezanonimizowany protokołu posiedzenia organu kolegialnego, który rozpatrywał przedmiotowe zawiadomienie i w którym to protokole przytoczone są dane tej osoby. Czy organ bezrefleksyjnie powinien w takiej postaci udostępnić protokół, udostępniając jednocześnie publicznie dane Jana Kowalskiego? Czy organ udostępniając takie dane nie dokona naruszenia przepisów prawa chroniących dane osobowe Jana Kowalskiego?
Odpowiedz
+5 # AndrzejII 2024-08-11 08:25
Panie Tadeuszu K., dobrze, obrazowo, przejrzyście wyjaśniłeś nam ten "niewinny" schemat nazywania czegoś inaczej, aby osiągnąć swój cel. W przypadku Pana Bogusława Śliwerskiego było to wybronienie go od zarzutu popełnienia plagiatu. W postępowaniach awansowych w celu "skoszenia" kandydata do stopnia czy tytułu, przykładowo, "wystarczający udział w międzynarodowych projektach badawczych" nazywa się "brakiem współpracy międzynarodowej", napisaną monografię tzw. profesorską nazywa się książką popularnonaukową, "wymaganą przepisami liczbę wypromowanych doktorów" nazywa się "zbyt małą liczbą wypromowanych doktorów", "wystarczające osiągnięcia w pracy organizacyjnej na uczelni" nazywa się "brakiem pełnienia na uczelni funkcji organizacyjnych" itp. itd.
Jeszcze jedna uwaga w powyższym kontekście, natury ogólnej. Wydaje się mi, że ten "niewinny" schemat jw. nie wziął się znikąd. W jego stosowaniu brylują prawnicy. I o dziwo też ci, którzy swoje kariery naukowe (z pomocą CK i RDN) zrobili na prawach człowieka.
Odpowiedz
+6 # Tadeusz K. 2024-08-10 21:52
Myślę, że wiem dlaczego to, co zrobił Pan Bogusław Śliwerski, nie można nazwać plagiatem. Sprawa jest prosta. Pan Bogusław Śliwerski należy do grupy osób "doskonałych", bo jest członkiem RDN. A człowiek doskonały, z definicji, ponieważ właśnie jest doskonały, to nie może popełnić plagiatu. To się wyklucza. A więc, jak de facto proponuje Czytelnik, robi się tutaj taki "myk", że to, co on zrobił, nazywa się jedynie czynem plagiatopodobnym. A czyn plagiatopodobny - skoro w istocie rzeczy nie jest plagiatem - czyni Pana Śliwerskiego "czystym". Czyli dalej może on bez żadnych konsekwencji robić takie plagiatopodobne "numery". Zresztą już robi, bo czytałem, że to co zrobił, to zrobił dwukrotnie.
Taki tok rozumowania, jak opisałem powyżej, skojarzył się mi też z następującym rozumowaniem (przytaczam za publikatorami): Ponieważ nie ma rozwodów, to nie można się rozwieść. Ale to nieprawda, bo niektóre osoby się jednak rozwodzą i biorą ponowny ślub, i wszystko jest usankcjonowane prawnie. Pytamy się, jak to możliwe? A no poprzez nazwanie tego, co w istocie rzeczy jest rozwodem, inaczej. A jak? Unieważnieniem małżeństwa, a coś takiego prawo dopuszcza. A więc, co się robi? Uzyskuje się unieważnienie małżeństwa - i robi się dalej to samo, to znaczy wychodzi się za mąż lub się żeni. Czyli kluczem prawnego usankcjonowania tego procederu jest zmiana określenia rozwód na jakieś określenie "rozwodopodobne", jakim jest unieważnienie małżeństwa, i "podpięcie" tego ostatniego pod zupełnie inne paragrafy prawa.
Nie chcę być uszczypliwy, ale jak czytam tutaj i na łamach Science Watch Polska relacje tych "nieszczęśliwców", to wydaje się mi, że ten schemat, jaki opisałem powyżej, członkowie RDN mają "już we krwi" (to znaczy stosują go nagminnie - nie że tylko od przypadku do przypadku się im to zdarza, a to jest już bardzo źle).
Odpowiedz
-5 # Czytelnik 2024-08-10 11:58
Zmorą dyskursu w domenie publicznej jest świadoma, albo też nieświadoma próba wprowadzania innych w błąd, czego przykładem jest powyższy wpis. Sąd w sprawie Pana prof. Bogusława Śliwerskiego nie orzekł dopuszczenia się tzw. plagiatu. Tym samym stwierdzenie, tu cyt.: "Ostatnio na łamach Forum Akademickiego zaczął bronić ewidentnego plagiatora, członka RDN, Pana Bogusława Śliwerskiego", stanowi próbę wprowadzenia w błąd, albo też stosowanie pojęć, których znaczenia się nie zna. Może to także świadczyć o komentowaniu wyroku, którego treści się nie zna, lub nie rozumie. Ponadto Pan Marek Wroński w swoim komentarzu nie stwierdził, że protokoły RDN powinny być tajne. Tak zresztą nie jest. Protokoły te mogą podlegać udostępnieniu na zasadach i w trybie przewidzianym przepisami prawa. To, że komuś te przepisy się nie podobają, w tym przepisy dotyczące ochrony danych osobowych etc., nie oznacza, że winnym takiego stanu rzeczy jest organ. Oczywiście to chwytliwie brzmi, gdy ktoś pisze, że dana instytucja czyni zamach na transparentność, jednakże świadomie, albo też nieświadomie nie omawiając złożoności regulacji prawnych, które dotyczą danego zagadnienia. Zdaniem Autorki artykułu protokoły posiedzeń RDN stanowią informację publiczną prostą. Szkoda tylko, że na poparcie tej tezy brak jest odpowiedniego orzeczenia. Jak słusznie zauważył jeden z komentujących, nie każdy protokół posiedzenia organu dotyczy takich samych spraw, zawiera takie same dane. Tym samym możliwość udostępnienia konkretnego protokołu w sposób niezanimizowany musi podlegać zawsze indywidualnemu rozpatrzeniu.
Odpowiedz
+8 # Marian 2024-08-09 19:34
Widzę tutaj komentarz Antyplagiatora, który podpisał się Marek Wroński, czyli rozumiem jest to komentarz Pana Marka Wrońskiego. Powiem tak, że trudno go zrozumieć. Pan Marek Wroński jest w Polsce znanym publicystą Forum Akademickiego, znanym "łowcą plagiatorów" (czyli osób, które robią plagiaty, aby uzyskać stopień doktora, doktora habilitowanego, czy też tytuł profesora, ale w ostatnim czasie rozszerzył dziedzinę, którą się zajmuje na wszystkie rodzaje plagiatów). Jest bardzo skuteczny, "wyłowił" chyba wszystkie plagiaty, które w ostatnim czasie popełniono w nauce polskiej. Ale, jak poszerzył tę swoją "plagiatową" dziedzinę zainteresowań, to w moim odczuciu "zszedł na zupełne psy".
Już mówię, co mam na myśli. Ostatnio na łamach Forum Akademickiego zaczął bronić ewidentnego plagiatora, członka RDN, Pana Bogusława Śliwerskiego. Pan Bogusław Śliwerski posłużył się w swoich publikacjach własnością intelektualną Pana Józefa Wieczorka bez pytania tego ostatniego o zgodę. (Sprawa została bardzo dokładnie opisana na łamach Science Watch Polska.) Typowy plagiat i tak orzekł Sąd. A Pan Marek Wroński, używając karkołomnej argumentacji, próbuje dowieść na łamach Forum Akademickiego, że bezstronny Sąd się pomylił.
Dlaczego mówię, że Pan Marek Wroński "zszedł na psy". A no, bo kwestionuje wyrok bezstronnego Sądu.
Ta wypowiedź tutaj Pana Marka Wrońskiego pokazuje po czyjej on naprawdę stoi stronie. A no po stronie RDN. A więc nie jest bezstronny. Bezstronny to był Sąd, jak orzekał w sprawie o popełnienie zaboru własności intelektualnej Pana Józefa Wieczorka.
I to też wyjaśnia dlaczego Pan Marek Wroński tak mocno broni Pana Bogusława Śliwerskiego na łamach Forum Akademickiego. Bo to prominentny członek RDN, to znaczy "jakby kumpel", któremu "trzeba pomóc, bo się znalazł w biedzie".
Pan Marek Wroński sam sobie przeczy, jak pisze, że protokoły z posiedzeń gremiów RDN powinny być tajne. Przecież, z drugiej strony, sam "latami wywalał na światło dzienne plagiaty popełniane przez naukowców". CZY ZDAJE SOBIE SPRAWĘ, ŻE NIE MÓGŁBY TEGO TAK SKUTECZNIE ROBIĆ, GDYBY WSZYSTKIE DOKUMENTY, Z KTÓRYCH KORZYSTAŁ, BYŁY TAJNE. Czysta hipokryzja.
Odpowiedz
+9 # Anna... 2024-08-10 06:51
Zgoda Panie Marianie! Jestem podobnego zdania. RDN to instytucja publiczna, w swych wartościach i misji odwołująca się do szczytów etyki i transparentności. Czego więc nie chcieliby ujawniać? Bałaganu, stronniczych poglądów, nieprzygotowania się do oceny kandydatów? Przecież to nie ma zastosowania w odniesieniu do radzących o doskonałości w nauce! Akolici Rdn jak widać po wypowiedziach wprost nie zauważają, ignorują niekorzystne dla tej rady wyroki WSA i NSA. Skoro przykładowo uzasadnienie odmowy zawiera 32 kłamstwa np. o liczbie artykułów w czasopismach, liczbie projektów międzynarodowych, udziale w pracy zespołów eksperckich itp, itd., to czy tak ta doskonałość etyczna ma wyglądać? To, że większość spraw kończy się pozytywnie dla wnioskodawców, nie oznacza więc, że każdy kto się odwołuje od orzeczeń negatywnych jest sfrustrowaną miernotą. Nietrudno domyślać się i patrząc na wyniki reglamentacji stopni i tytułów zauważyć, że w rdn sekcja (zespół) sekcji nie jest równa pod względem "hojności". W niektórych zespołach nieuczciwych rozgrywek może nie być wcale, ale w innych już niestety są i to w skali, która musi być zauważona. Interesariusze oceniają jednak to gremium jako całość i dla niektórych osób szufladkowanie może być krzywdzące (skąd my to znamy?). Byli jednak tacy członkowie CK/RDN (por. publikacje w FA), którzy zrezygnowali z członkostwa, bo nie mogli pogodzić się z panującymi tam zwyczajami. Za to - chwała!
Określenie "szczęśliwcy" dla tych, którzy wg mnie w tej "loteryjce" otrzymali to o co im chodziło jest jak najbardziej uzasadnione i argumenty typu "zasłużyłam sobie ciężką pracą" tego nie zmienią. Po prostu tak jest! Istnieją w tej instytucji przypadki podłego potraktowania osób, które osiągnęły znacznie więcej niż inni (mając choćby cytowalność, wskaźniki h i inne IF-y znacząco lepsze) a jednak pomimo, że sąd jednoznacznie i prawomocnie ocenił, że je skrzywdzono, są przez wiele lat bezpodstawnie odrzucani. Nie widzę więc powodów by traktować RDN i wyznaczanych przez nią recenzentów jak świętą krowę. A na zakończenie - mnie się "udało" i może choć to dziwne, to tak mi obrzydzili i zdeformowali ten niewątpliwie mój sukces, że jakoś mało on mnie teraz cieszy...
Odpowiedz
-3 # Antyplagiator 2024-08-13 13:59
Może uściślijmy fakty: prof. Bogusław Sliwerski na swoim blogu "Pedagog"' użył do ilustracji swojej wypowiedzi rysunek p.dra Józefa Wieczorka, który podpisany był przez autora " JW".
Rysunek ten znalazł w Internecie i nie wiedział, że jego autorem jest dr Wieczorek , do którego nie miał nigdy sympatii. Gdyby wiedział to rysunku by nie użył bo nie popieramy naszych " wrogów".
Rysunek był ilustracja wypowiedzi. Zabrakło pod nim jasnego sformułowania i informacji, że autorem jest Józef Wieczorek.
Z tego powodu dr Wieczorek, który również nie pala sympatią do prof. Šliwerskiego, wytoczył mu proces. Sąd - w obydwu instancjach stwierdził, że prof. Sliwerski naruszył prawa dra Wieczorka poprzez brak zgody autora i brak podania nazwiska autora rysunku. W uzasadnieniu stwierdzono , że Sliwerski nie popełnił plagiatu, tylko naruszył inne prawa autorskie.
Dodatkowo sędzia skierował jasne pismo z takim komentarzem do RDN.
Tak więc cały ten " hałas" z " plagiatem" Šliwerskiego jest fałszywy. Sliwerski nie przedstawił grafiki jako swojej - przedstawił czyjąś ilustrację sygnowaną przez autora inicjałem.
i nie dochodził pełnego nazwiska autora. To zaniedbanie, ale nie plagiat. Pamiętajmy że to autor grafiki czy obrazu oznacza podpisem swoje dzieło!
Czy z tego powodu należy mu odebrać profesurę i wyrzucić z RDN? Z tym właśnie się nie zgadzam i stąd opisałem sprawę w FA.
PS. Nigdy nie pisałem, że protokoły z posiedzeń powinny być tajne! Są dostępne na wniosek i od kilkunastu lat po nie sięgam.

Marek Wroński
Odpowiedz
+3 # Gość 2024-09-09 18:16
W kraju prawa obowiązują rozstrzygnięcia sądowe panie Antyplagiatorze. Pisze pan „To zaniedbanie, ale nie plagiat” bagatelizując sprawę. Tymczasem za podobne „zaniedbania” bezwzględnie niszczył pan życie innym. Podwójne standardy? W RDN powinni być ludzie bez skazy o szczególnie wysokich standardach oraz kompetencjach. Prof. Śliwerski potknął się i taką skazę nabył. Dlatego powinien być zastąpiony przez osobę, która nie dopuszcza się takich „zaniedbań”. Jego bezkarność oraz pana postawa wywołuje ogólne zgorszenie i podkopuje zaufanie do instytucji RDN. Dlatego uważam, że szkodzi pan nauce polskiej.
Odpowiedz
-2 # Krzysztof W. 2024-08-08 14:54
Miałem zaszczyt być członkiem jednej z sekcji RDN w poprzedniej kadencji, więc wiem, jak procedowano sprawy od wewnątrz, przynajmniej w mojej sekcji. Chcę podkreślić, że członkowie RDNu są wybierani w głosowaniu ogólnokrajowym a więc to środowisko naukowe (doktorzy habilitowani i profesorowie) ich wybiera a nie minister ani politycy. Niestety to jednak minister wybiera przewodniczącego RDNu. Ostatnim ministrem, który tego dokonał był Przemysław Czarnek. Przeczytałem też wszystkie komentarze poniżej. Są to komentarze ludzi wyłącznie sfrustrowanych a i uwagi Watch Science Polska są przedstawione w języku konfrontacyjnym, raczej napastliwym i niesprzyjającym merytorycznej dyskusji. Odnosząc się do konkretnych komentarzy poniżej chciałbym zwrócić uwagę na kilka faktów, które są interpretowane w nich w sposób tendencyjny lub nieprawdziwy. Zwracam uwagę, że członkowie sekcji zgodnie z obowiązującą ustawą nie wyznaczają recenzentów, lecz trzykrotną liczbę kandydatów na nich a recenzenci są z tej listy komputerowo losowani, więc ustawa zminimalizowała w ten sposób możliwość manipulacji doboru recenzentów. Dotyczy to zarówno habilitacji jak i profesur. Czasami nawet trudno znaleźć odpowiednią liczbę merytorycznie kompetentnych kandydatów na recenzentów. W swojej praktyce zauważyłem, że niektórzy naukowcy na recenzentów się nie nadają - jest ich na szczęście niewielka liczba (są złośliwi, niefrasobliwi i nie liczą się z potencjalną krzywdą, którą mogą uczynić kandydatowi do stopnia dr hab. lub tytułu i mają sami rozrośnięte nadmiernie ego). Mimo to tzw. "szczęśliwców", którzy przebrnęli pozytywnie przez procedurę habilitacyjną lub profesorską jest olbrzymia większość! Procent pozytywnie rozpatrzonych wniosków złożonych do mojej sekcji był wysoki. Za to poziom merytoryczny i formalny wniosków był bardzo różny. Niektórzy kandydaci są "bałaganiarzami", są niefrasobliwi, nie dopełniają precyzyjnie sformułowanych wymagań (np. nie przyślą wymaganych oświadczeń współautorów publikacji a nawet niektórych publikacji, które stanowią ich osiągnięcie mające być podstawą ich awansu naukowego). Nie potrafią merytorycznie napisać porządnego wniosku we własnej kluczowej sprawie! Nie można wtedy ocenić ich rzeczywistego wkładu w rozwój dyscypliny naukowej, w której działają. Ponieważ w mojej dziedzinie nauki obecnie nieliczni piszą monografię habilitacyjną, publikacje stanowiące monotematyczny cykl stanowiący osiągnięcie naukowe są bardzo często wieloautorskie i ocena merytorycznego wkładu kandydata jest zadaniem czasami niełatwym. Niektórzy prawie nic nie napisali samodzielnie. Niestety poziom nadsyłanych wniosków habilitacyjnych i profesorskich w ostatnich latach się obniżył, co wynika również ze sformułowanych bardzo ogólnie wymagań ustawowych. Ministerstwo nigdy nie sformułowało szczegółowych wymagań, w odróżnieniu od tego, jak to było w przeszłości, gdy obowiązywała poprzednia ustawa. Zaobserwowałem również tendencję niebywałego wzrostu liczby odwołań od decyzji rad dyscypliny, które wnioski habilitacyjne rozpatrują. RDN deleguje jedynie trzech recenzentów (po losowaniu) i przewodniczącego z siedmioosobowej komisji, która wnioskuje do rady dyscypliny o nadanie stopnia dr. hab., ale to rada dyscypliny ostatecznie uchwala, czy stopień nadać czy nie. Istnieją w tej chwili wyspecjalizowane kancelarie prawne, które zawodowo piszą (i pewnie żyją z tego dobrze) odwołania od decyzji rad dyscypliny, które w wyniku obowiązującej procedury trafiają do sekcji RDN. Widziałem (na szczęście nieliczne) wnioski bardzo złe, które po negatywnej decyzji rady dyscypliny określonej uczelni były przedmiotem 50-stronnicowych odwołań, w wyniku których powoływano dodatkowych opiniodawców. Czy tu nie marnuje się właśnie pieniędzy podatników? Widziałem też wniosek o nadanie stopnia dr. hab., który został oceniony przez nieodpowiedzialnych, ale wylosowanych zgodnie z ich specjalizacją naukową recenzentów, którzy pokrzywdzili kandydata. Były to jednak nieliczne wyjątki. Mogę z czystym sumieniem stwierdzić, że olbrzymia większość wniosków nie budziła kontrowersji. Osobiście kierowałem się wyłącznie względami merytorycznymi i nikt mi NIGDY nie sugerował, jak powinienem w przypadku określonych wniosków głosować, będąc np. członkiem komisji habilitacyjnych, lub referując członkom sekcji wnioski profesorskie i ich recenzje.
Wiem, że w dalszej przeszłości zdarzały się w CK rzeczy, które nie powinny mieć miejsca. Na szczęście wprowadzona kadencyjność członków RDN oraz limit wiekowy (maks. 70 lat w momencie wyboru) ograniczyły wpływy niektórych, na szczęście nielicznych osób - nieomalże instytucji, które miały nadmierny wpływ na nadawanie stopni i tytułu profesorskiego. Również możliwość głosowania na członków RDN przez doktorów habilitowanych potencjalnie zmniejszyła wpływ starszyzny profesorskiej. To jednak od środowiska naukowego i jego aktywności w głosowaniu zależy, kto zostanie ostatecznie wybrany.
Nie jestem prawnikiem, więc nie jestem pewien, czy protokoły z posiedzeń sekcji czy prezydium RDN powinny być w pełni jawne. Dla porównania, czy protokoły z obrad rządu są jawne? Czy protokoły z posiedzeń rad pedagogicznych są jawne i dostępne dla wszystkich dzieci i ich rodziców? Czy potencjalna jawność protokołów nie pozostaje w sprzeczności z zasadami RODO? Protokoły jawne senatów uczelni mają inny charakter z powodu roli senatu, zajmującego się w większości uchwałami dotyczącymi całej uczelni.
Podsumowując, liczyłbym zarówno w komentarzach jak i sformułowaniach Watch Science na bardziej zrównoważone wypowiedzi i bardziej konsyliacyjny ich język. Jako były członek RDN-u, poczułem się nimi nieco urażony.
Odpowiedz
-8 # Antyplagiator 2024-08-09 16:46
Dziękuję Panie Profesorze za wyważony komentarz.
Od kilkunastu lat śledzę działania CK a teraz RDN i widzę uwiąd tej ostatniej. W dużej części to skutki niekorzystnych zmian wprowadzonych przez ministra Gowina.
Osobiście również uważam , że protokoły posiedzeń RDN nie powinny być z urzędu wywieszane. Są one dostępne dla rzeczywiście zainteresowanych.

Marek Wroński
Odpowiedz
+6 # IPuzio 2024-08-14 07:46
Szanowny Panie,

niestety nie mogę zgodzić się z tym co Pan napisał.
Osobiście byłam przy rozmowach telefonicznych, gdzie członek Prezydium RDN dzwoni do osoby, która złożyła wniosek o nadanie tytułu profesora i pytała się jakich chce mieć recenzentów. Sytuacje gdzie członkowie Prezydium czy to zespołu proponowali "skrócenie karencji". Chociaż najbardziej dziwiło mnie to, jak członkowie Prezydium grozili recenzentom, że recenzja ma być negatywna. Chociaż nie wiem co gorsze ludzie, którzy tak robili i robią, czy osoby, które mają nagrane takie "kwiatki" i do tej pory nic nie zrobiły. Ale cóż.
Z jednym się zgodzę to my sami wybieramy takie elementy do RDN, a później płaczemy - tutaj należy dodać, że np. w przypadku wyborów do zespołu dotyczącego weterynarii był odgórny przykaz na kogo trzeba głosować. A co do M. Wrońskiego, z jakiegoś powodu p. Wroński często powołuje się na wpływy w RDN co może potwierdzić już wielu rzeczników dyscyplinarnych na uczelniach. Co niejako wskazuje na system naczyń połączonych.
Ale ta czy kolejna dyskusja nic nie zmienią.
Odpowiedz
+5 # Jacek K. 2024-08-14 18:20
Do Pani "IPuzio". Nie można odpuszczać i godzić się na to, żeby z naszych pieniędzy utrzymywać osoby, które z uwagi na swoje moralne skrzywienie wsparte wbudowaną w system bezkarnością stają się dla pewnej części osób aspirujących do awansu prześladowcami a nie sprawiedliwymi sędziami. Trzeba takich ludzi piętnować wprost i czas na to jest zawsze. Nie ma się czego obawiać! Mamy obecnie w systemie prawnym coś takiego co określa się ochroną sygnalistów. W gronie RDN są zapewne osoby, które brzydzą się takimi prawdopodobnie przestępczymi przecież praktykami przedstawionych przez Panią ustawek. Obok członków RD uczestniczą w tym niestety stronniczy recenzenci, których wina i relacje w "układach" są często łatwe do wykazania. Może będą chcieli choć trochę naprawić to, co tak się w tym gronie luminarzy brzydko zdegenerowało i kompromituje instytucję jako całość! Proszę wspierać akcje Fundacji Science Watch Polska zmierzające do ujawniania takich podłości w białych rękawiczkach. Sukces zależy od tego czy ludzi, którym zależy na zmianie będzie odpowiednio wielu i będą konsekwentni w swych dążeniach. Nie jest to cel łatwy do osiągnięcia, ale teraz bardziej niż kiedyś możliwy.
Odpowiedz
+1 # Krzysztof W. 2024-09-02 10:46
Szanowna Pani!
Opisała Pani sprawy karygodne, które nigdy nie powinny mieć miejsca. Będąc członkiem sekcji nie uczestniczyłem w zebraniach prezydium RDN i nigdy nie byłem świadkiem nadużyć, o których Pani napisała. Pytanie, jakich ktoś chce mieć recenzentów jest dla mnie trudne do wyjaśnienia, bo losuje się ich na prezydium z puli trzykrotnie większej (15 dla wniosków profesorskich). Można określonych ludzi w tej grupie kandydatów na recenzentów nie umieścić, szczególnie gdy się nie sprawdzili w poprzednich procedurach. lub są znani z niechęci do określonej osoby. Natomiast jeśli doszło do manipulacji na etapie tego losowania, to jest to jawna manipulacja i przestępstwo.
Jeśli chodzi o wybory do RDN-u, to każdy uprawniony głosuje tajnie i indywidualnie i nikt nie może narzucić, na kogo ma on/ona głosować. Jeśli poddaje się jakimś naciskom, to jest osobą "słabą moralnie". Natomiast faktem jest, że środowiska z określonej dyscypliny próbują proponować określonych kandydatów do RDN-u (a dawniej do CK). Liczba kandydatów do bycia członkiem RDN-u może być czasem niewielka z powodu braku chętnych kandydatów do tej instytucji. Z drugiej strony, każdy może chcieć uzyskać bierne prawo wyborcze, podobnie jak każdy może startować np. do sejmu. Czy się do sejmu dostanie dużo zależy od poparcia określonych instytucji i kampanii wyborczej. W przypadku RDN-u jest pewnie podobnie. Osoba, która ma szanse na uzyskanie miejsca w nim pewnie powinna być znana ogółowi i mieć określoną pozycję naukową w kraju. A i tak ustawa "gowinowa" dopuściła do biernego prawa wyborczego doktorów habilitowanych a nie tylko profesorów, chcąc w zamierzeniu poszerzyć pulę wybieralnych osób i zmniejszyć wpływ "starszych". Czy skutecznie, to inna sprawa.
Podsumowując, nie należy poddawać się naciskom jakichś konkretnych osób w głosowaniu i wysuwać kandydatów na członków RDN-u, którzy reprezentują poziom naukowy i moralny. Może jestem idealistą, ale tak uważam.
Odpowiedz
+5 # Piotr Grudowski 2024-09-03 09:23
W moim przypadku, na skutek prawomocnego wyroku WSA, w którym sąd uchylił patologiczną decyzję odmowną (4 pozytywne, 1 negatywna recenzja - napisana przez ewidentnie stronniczego osobnika, który miał 0 (zero) dorobku w mojej specjalności), doszło do ponownego "losowania" "specjalistów". Oba cudzysłowy są nieprzypadkowe. I tu najciekawsze! Spośród odpowiednio dobranej 15 tki - NIKT nie miał jako choćby małego elementu swej specjalności tego czym się zajmuję (chodzi o tzw. subdyscyplinę). To, że taki pseudo dobór był zwykłą ustawką, szczególnie w świetle uzasadnienia wyroku sądu jest jasne i trzeba dużo zaciekłości i podłości by tego nie uznać. Wynik tego obiektywnego, pełnego etyki gremium (2T/ 3N) - opinie negatywne znowu ulepione przez "wybitnych ekspertów" z 0 dorobkiem w mojej subdyscyplinie. Uzasadnienie - brak wybitności. Żeby było jasne - nie mam w żadnym razie poczucia swojej wielkości. Wiem natomiast doskonale jak wygląda sytuacja wielu innych, którzy nie mieli takich problemów. Wstyd i degrengolada. Każda z osób (miłe panie i mili panowie), która w tym uczestniczyła jest w świetle prawa jawna, co jest oczywiste wobec jawności postepowań awansowych np system RADON. Szans na naprawienie błędu mieli wiele ale z nich nie skorzystali. Woleli zgnębić człowieka, którego w większości nie widzieli i nie słyszeli. Czy tak być dalej powinno?
Odpowiedz
+3 # Andrzej Borys 2024-09-26 21:20
Panie Piotrze, w swoim komentarzu "pochwalił się" Pan następującym współczynnikiem: stosunek liczby negatywnych recenzji do wszystkich wystawionych recenzji w Pana przewodzie habilitacyjnym. Z podanych przez Pana danych wynika, że wynosi on 4/10 (czyli 6 pozytywnych na 10 wystawionych). To ja się "pochwalę", jak to u mnie było. A mianowicie 7/7 (czyli na 7 wystawionych wszystkie 7 negatywne). Tego wyniku "nie da się już przebić". Może ktoś jeszcze w Polsce "osiągnął takie szczyty"?

Proszę Pana, proszę Państwa, nie wiem naprawdę czym sobie zasłużyłem na "takie honory"? Podaję poniżej swój biogram. Oceńcie Państwo sami, czy "wszystko tu gra"?

Andrzej Borys
• Ukończył z wyróżnieniem Wydział Elektroniki Politechniki Gdańskiej (PG) w roku 1974 na specjalności Elektronika Ciała Stałego.
• W czasie studiów piastował stanowisko vice-prezesa ds. naukowych Koła Naukowego Studentów Wydziału Elektroniki PG. W tym okresie zorganizował Ogólnopolską Konferencję Naukową Studentów Wydziałów Elektroniki i Telekomunikacji. Był również współorganizatorem letnich obozów Koła Naukowego Wydziału Elektroniki PG we Wdzydzach Kiszewskich.
• Jest laureatem nagrody Czerwonej Róży środowiska akademickiego Trójmiasta (symbolicznej, gdyż w tamtym czasie jedyną gratyfikacją finansową była czerwona róża wręczana laureatowi); został również uhonorowany medalem Kopernika jako najlepszy absolwent Politechniki Gdańskiej w roku 1974.
• W roku 1975 odbył jednoroczną służbę wojskową w Szkole Oficerów Rezerwy i został awansowany do stopnia podporucznika rezerwy.
• Uzyskał dyplom doktora nauk technicznych na Wydziale Elektrycznym Politechniki Poznańskiej w roku 1980 na podstawie przedłożonej rozprawy doktorskiej pt. Analiza zniekształceń nieliniowych w filtrze z pojedynczym elementem aktywnym z wykorzystaniem szeregów Volterry.
• Nie uzyskał habilitacji w Polsce; jego polska praca habilitacyjna została oceniona negatywnie przez wszystkich siedem recenzentów powołanych w jego przewodzie habilitacyjnym.
• W roku 2008 uzyskał na Politechnice Lwowskiej, Ukraina, równoważny (później nostryfikowany w Polsce) dyplom doktora habilitowanego nauk technicznych w dyscyplinie telekomunikacja na podstawie rozprawy habilitacyjnej pt. Analiza i synteza nieliniowych układów i systemów telekomunikacyjnych z wykorzystaniem ciągłego i dyskretnego szeregu Volterry.
• Centralna Komisja ds. Stopni i Tytułów, a później Rada Doskonałości Naukowej odmówiły mu tytułu profesora w Polsce.
• W latach 1974 – 2014, z krótszymi lub dłuższymi przerwami, był nauczycielem akademickim na obecnym Wydziale Telekomunikacji, Informatyki i Elektrotechniki Politechniki Bydgoskiej im. Jana i Jędrzeja Śniadeckich (d. Uniwersytetu Technologiczno-Przyrodniczego, a wcześniej Akademii Techniczno-Rolniczej) w Bydgoszczy. Obecnie (od listopada 2014) jest zatrudniony na stanowisku profesora uczelnianego w Zakładzie (d. Katedrze) Telekomunikacji Morskiej, na Wydziale Elektrycznym Uniwersytetu Morskiego w Gdyni.
• W latach 2017 – 2018 piastował stanowisko kierownika Katedry Telekomunikacji Morskiej na Wydziale Elektrycznym Uniwersytetu Morskiego w Gdyni.
• W okresie kierowania Katedrą zorganizował pobyty stypendialne na Wydziale Elektrycznym Uniwersytetu Morskiego w Gdyni znanych autorytetów naukowych, profesorów Willliama Emery’ego z Uniwersytetu Boulder, USA i Józefa Pieprzyka z Uniwersytetu Brisbane, Australia.
• Był członkiem Senatu Uniwersytetu Morskiego w Gdyni w kadencji 2016 – 2020.
• Przez dłuższy okres przebywał na stażach naukowo-badawczych, jako stypendysta, w Instytucie Telekomunikacji ETH (Eidgenössische Technische Hochschule) Zürich, gdzie pracował pod kierunkiem prof. Georga S. Moschytza, oraz w Katedrze Telekomunikacji Uniwersytetu w Kaiserslautern, Niemcy (jako stypendysta Fundacji im. Aleksandra von Humboldta), gdzie pracował pod kierunkiem prof. Wernera Rupprechta.
• Jest wielokrotnym stypendystą programu stypendialnego Unii Europejskiej Erasmus.
• Pracował, zbierając doświadczenie zawodowe, również w następujących instytucjach: Katedra Telekomunikacji Uniwersytetu Technicznego w Hamburgu-Harburgu (TUHH), jako asystent naukowy, w przedsiębiorstwie Prodata GmbH, Hamburg (w charakterze inżyniera projektanta), w Ośrodku Obliczeniowym Uniwersytetu Technicznego w Hamburgu-Harburgu (jako inżynier specjalista), jako kierownik Zakładu Dydaktycznego Elektronika we Francusko-Polskiej Wyższej Szkole Nowych Technik Informatyczno-Komunikacyjnych (EFP) w Poznaniu oraz jako kierownik zespołu informatyków w Banku Handlowym w Warszawie SA, Oddział Regionalny w Bydgoszczy (gdzie wdrażał przez siedem lat nowoczesne technologie bankowe).
• W roku szkolnym 2007/2008 był wice-przewodniczącym, a w latach następnych, do roku szkolnego 2011/2012 włącznie, przewodniczącym Komitetu Głównego i Komitetu Naukowego ogólnopolskiej Olimpiady Wiedzy Elektrycznej i Elektronicznej EUROELEKTRA.
• Dr hab. inż. Andrzej Borys jest twórcą teorii szeregów Volterry z obiektami nie będącymi funkcjami.
• Opracował on również teorię próbkowania sygnałów analogowych bez konieczności opisywania tej operacji tzw. grzebieniami Diraca.
• Jest autorem monografii naukowej pt. Nonlinear Aspects of Telecommunications: Discrete Volterra Series and Nonlinear Echo Cancellation, wydanej w prestiżowym wydawnictwie amerykańskim CRC Press.
• Wypromował dwóch doktorów.
• Dr hab. inż. Andrzej Borys specjalizuje się, obecnie, w problematyce szeroko rozumianej telekomunikacji oraz przetwarzania sygnałów i informacji.
• Prowadzi zajęcia z zakresu przetwarzania sygnałów w telekomunikacji, sieci i systemów bezprzewodowych oraz informatyki stosowanej.
Odpowiedz
0 # Marcin P. 2024-08-06 11:35
Przeczytałem raport, czytam te wpisy pod nim. Widzę, że Was niszczą, prześladują. Podobnie, jak to się ma z LGBT, ale ci ostatni to przynajmniej mają jakichś swoich obrońców w Rządzie, Senacie i Sejmie. A Wy nie... Nie zazdroszczę Wam.... Wielkonakładowa prasa też o Was nie pisze, a o LGBT owszem. Jeszcze raz mówię: nie zazdroszczę Wam.
Odpowiedz
+9 # AndrzejII 2024-08-05 07:57
Chciałbym zauważyć, że w państwie prawa takie rzeczy, jakie zostały opisane w raporcie Science Watch Polska powinny spotkać się z reakcją Ministerstwa Sprawiedliwości i Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego. A niezwłoczną reakcją tego ostatniego powinna być natychmiastowa dymisja Pana Bronisława Sitka z funkcji Przewodniczącego tzw. Rady Doskonałości Naukowej. Minister w dalszym ciągu śpi?

A tak na marginesie, gdzie jest Rzecznik Praw Obywatelskich? Czy też śpi?
Odpowiedz
+10 # Piotr P. 2024-08-05 13:17
Jasne, że trzeba Biuro Rzecznika PO zainteresować sprawą. Pozostaje także jeszcze NIK bo doskonale i z dużą niefrasobliwością konsumowane są nasze podatki nie tylko na pensje ale i za liczne babole, które popełniają z pogodą ducha wybrańcy naszego świata nauki. Tu dopiero by sobie NIK mógł pohulać!
Odpowiedz
+7 # Jacek J. 2024-08-05 07:48
Panie Piotrze, bardzo wielu doświadczyło tego, co Pan opisał. DOKŁADNIE TAK TO WYGLĄDA!! Nasza społeczność pokrzywdzonych przez CK i RDN jest traktowana z pogardą przez "szczęśliwców" (jak Pan ich nazwał). Jesteśmy traktowani gorzej niż społeczność LGBT. Jesteśmy PRZEŚLADOWANI, w perfidny sposób (jak to opisano w raporcie Science Watch Polska), przez ww. instytucje państwowe... Tak, coś trzeba z tym zacząć robić - jak Pan pisze.
Odpowiedz
+15 # Piotr P. 2024-08-04 11:06
Dopóki ktoś z Was nie doświadczy na własnej skórze co to znaczy być bezwzględnie i bezzasadnie upokorzonym przez instytucję publiczną, którą z resztą kiedyś naiwnie postrzegaliście jako ostoję przyzwoitości i rzetelności, to pewnie też nie zrozumie skąd w ogóle ta cała krytyka. Jeśli chodzi o uznanie zasadności negatywnej oceny dorobku aspirujących do awansu - jestem pewien, że każdy kandydat może ją w miarę łatwo i uczciwie rozważyć wobec siebie przyglądając się dorobkom innych "szczęśliwców" w zestawieniu z dokonaniami własnymi. Oczywiście wiadomo - wszyscy popełniamy błędy - nie każdy wnioskujący zasługuje na zaszczyt awansu, ale proces powinien być uczciwy i oparty TYLKO na obiektywnych przesłankach. Jeśli jednak doskonali „z definicji” członkowie RDN stosują metody "poza konkursem" typu zasięganie opinii "powiedz mi czy jej/jemu się należy...?" albo wymierzają zainicjowane "po znajomości" przez wspaniałe koleżeństwo kandydata, ewidentne ciosy poniżej pasa, to zdecydowanie zmienia postać sprawy. Większość nieszczęśników się pogodzi i odpuści, przyczyniając się do dalszej degeneracji tego organu. Zwykle decyduje strach, obawa - … bo jak zacznę się odwoływać to będzie wilczy bilet! I tak bywa– zło karmi się strachem i rośnie... Część jednak osób, całe szczęście coraz liczniejsza, pomimo spodziewanych brutalnych retorsji nie będzie się chciała pogodzić z wielokrotnym, poniżającym powielaniem dotyczących dorobku ich życia nieprawdziwych lub świadomie pominiętych, stronniczych argumentów mimo wykazania tych wad. Chodzi tu także o stronniczy dobór tkwiących w określonych układach towarzyskich z mocodawcami, etycznych inaczej "recenzentów" mających za zadanie uzyskać nakreślony zleceniem negatywny rezultat. Tego typu świństwa zarówno ze strony tych mocodawców jak i pozbawionych elementarnej etyki wykonawców muszą być i będą rozliczone. Dlatego coś trzeba z tym zacząć robić…Warto!
Odpowiedz
+13 # AndrzejII 2024-08-04 07:06
Potwierdzam manipulacje Centralnej Komisji ds. Stopni Naukowych (CK) i jej następczyni, Rady Doskonałości Naukowej (RDN). W przypadku mojego kolegi starającego się o tytuł profesora w ogóle nie umieszczono jego imienia i nazwiska w rejestrze starających się o tytuł na stronie internetowej CK. W moim zaś przypadku zrobiono to, ale to było wszystko, co zrobiono. Należy domniemywać, z jakich powodów. Krążyły w CK, a teraz krążą w RDN jakieś "tajne" listy ludzi, których należy "wykosić".
Odpowiedz
+13 # Marian 2024-08-04 05:34
Widzę tutaj podobieństwo do starej TVP. Działała na szkodę społeczeństwa, to postawiono ją w stan likwidacji. Według mnie w tym przypadku też nie ma innego wyjścia. Radę Doskonałości Naukowej należy zlikwidować i powołać w to miejsce zupełnie nową instytucję. Rada Doskonałości Naukowej nie rokuje na przeprowadzenie w niej skutecznej sanacji.
Odpowiedz
4.png6.png1.png9.png7.png2.png6.png