[aktualizacja 11.07.2024, 12:45]
Wprowadzenie
Sprawa opisana w artykule ma miejsce w Zachodniopomorskim Uniwersytecie Technologicznym w Szczecinie[1]. Konflikt jaki powstał w Instytucie Technologii Chemicznej Nieorganicznej i Inżynierii Środowiska (ITChNiIŚ) WTiICh, ZUT sięga 2020 r. W tym okresie dochodzi do rozpadu największego na Wydziale Technologii i Inżynierii Chemicznej Instytutu (ITChNiIŚ) na dwie katedry Katedra Technologii Chemicznej Nieorganicznej i Inżynierii Środowiska (KTChNiIŚ) i Katedra Inżynierii Materiałów Katalitycznych i Sorpcyjnych (KIMKiS).
Dr hab. inż. Rafał Wróbel, prof. ZUT, którego dotyczy artykuł jest wśród osób, które przechodzą do nowoutworzonej Katedry Inżynierii Materiałów Katalitycznych i Sorpcyjnych. Ze względu na fakt, że w wyniku podziału odchodzi ponad połowa profesorów tytularnych atmosfera na wydziale staje się napięta. Wiele osób uważa, że jest to naruszenie wieloletniej historii i tradycji Instytutu. Osoby, które odchodzą oskarżane są o brak lojalności. Wywołuje to szereg napięć związanych przede wszystkim z podziałem pomieszczeń oraz użytkowaniem aparatury zakupionej i użytkowanej przez osoby z dawnego ITChNiIŚ.
15 lutego 2023 r. R. Wróbel wysyła do Rady Doskonałości Naukowej wniosek profesorski, natomiast dwa miesiące później, czyli 25 kwietnia 2023 r. anonimowy „Student ZUT” za pomocą uczelnianego systemu Sygnalista zgłasza „popełnienie plagiatu” zarzucając przedstawienie w monografii habilitacyjnej przez R. Wróbla wyników badań pochodzących z niemieckiego doktoratu S. Beckera. Od tego momentu na uczelni rozpoczynają się działania zmierzające do unieważnienia uchwały o nadaniu stopnia doktora habilitowanego R. Wróblowi.
I sprawa być może pozostałaby jedynie „podwórkową” (uczelnianą), gdyby nie artykuł red. M. Wrońskiego, łowcy plagiatów pt. Szczecińska habilitacja na niemieckim doktoracie zamieszczony w Forum Akademickim (11/2023). W artykule M. Wroński pisze: „W mojej opinii sprawa jest jasna. Zarzuty przejęcia przez dr. hab. inż. R. Wróbla większości danych badawczych z doktoratu S. Beckera do jego monografii habilitacyjnej zostały potwierdzone przez powołaną przez rektora biegłą prof. M. Witko”.
Od tego czasu sprawa przybiera charakter ogólnokrajowy a artykuł M. Wrońskiego pojawia się w dokumentach włączonych do akt postępowania.
Kim jest dr hab. inż. Rafał Wróbel, prof. ZUT?
Dr hab. inż. Rafał Wróbel; prof. ZUT jest specjalistą w zakresie technologii chemicznej. Jest autorem 97 publikacji w czasopismach krajowych i zagranicznych wymienionych w Journal Citation Reports. Jego liczba cytowań bez autocytowań wynosi 1717 a indeks H=25[2].
Stopień doktora habilitowanego uzyskał 21 stycznia 2014 r. na podstawie monografii pt. Aktywność katalityczna układów M-tlenek ceru (M=Pt, Pd, Cu) w reakcji utleniania tlenku węgla. Monografia habilitacyjna została wydana w Wydawnictwie ZUT po uzyskaniu 2 pozytywnych recenzji wydawniczych oraz 3 pozytywnych recenzji habilitacyjnych. Należy dodać, że wszyscy ci recenzenci otrzymali również dokumenty świadczące o tym, że prace przedstawione w monografii miały charakter prac zespołowych, a członkowie zespołu wyrazili zgodę na ich wykorzystanie w monografii.
Opisywane w monografii badania R. Wróbel prowadził podczas 4 letniego pobytu na stażu post-doc w Niemczech w latach 2005-2009. Badania prowadził między innymi we współpracy ze Stefanem Beckerem, Bartoszem Strzelczykiem, Yurim Suchorskim i Helmutem Weissem. Na podstawie prowadzonych badań w latach 2005-2009 powstało 8 współautorskich publikacji oraz 2 nieopublikowane manuskrypty. W 2010 r. S. Becker (również na podstawie wspólnie opracowanych wyników, które prowadził z R. Wróblem) napisał i obronił pracę doktorską Spektroskopische in situ-Untersuchungen der katalytischen CO-Oxidation an oxidmodifizierten Platinmetalloberflächen (Spektroskopowe badania in situ katalitycznego utleniania CO na powierzchni metali z grupy platyny modyfikowanych tlenkami).
Rys. 1. Poglądowa uproszczona chronologia zdarzeń.
W monografii habilitacyjnej R. Wróbla zawarte zostały również wyniki badań prowadzonych po powrocie do Polski w ramach 2-letniego grantu habilitacyjnego.
Oprócz pracy naukowej R. Wróbel aktywnie działa na rzecz społeczności wydziału oraz Uczelni m.in.:
- staje w obronie szykanowanego, a następnie niesłusznie zwolnionego pracownika KTChNiIŚ,
- próbuje wyjaśnić sposób wyboru kompetentnego opiekuna aparatu w laboratorium, w którym znajduje się sprzęt o wartości ok. 8 mln,
- dąży do wyrównania płac zasadniczych na danym stanowisku, co wynika z Kodeksu Pracy,
- dąży do sprawiedliwego dostępu do aparatury w nowopowstałym Centrum Zaawansowanych Materiałów i Inżynierii Procesów Wytwarzania, w którym znajduje się sprzęt o wartości ok. 60 mln (https://czmiipw.zut.edu.pl/),
- dąży do efektywnego wykorzystania aparatury w nowopowstałym Centrum Zaawansowanych Materiałów i Inżynierii Procesów Wytwarzania, w którym od momentu uruchomienia (styczeń/luty 2024) trudno wykonać jakiekolwiek badania, o którym informacja dla podmiotów zewnętrznych nie istnieje https://czmiipw.zut.edu.pl/oferta-dla-przemyslu/,
- wyraża sprzeciw wobec zatrudnianiu pracowników niezgodnie z procedurami wprowadzonymi przez Rektora Pismem Okólnym nr 7 wynikającymi z posiadania wyróżnienia „HR Excellence in Research”, które Obliguje Uczelnię do postępowania zgodnie ze określonymi zasadami [3],
Po bezskutecznym zgłaszaniu ww. problemów do Władz Uczelni zgłasza nieprawidłowości, które powstały na Wydziale Technologii i Inżynierii Chemicznej do Państwowej Inspekcji Pracy, która w wyniku przeprowadzonej kontroli dostrzega liczne nieprawidłowości na ZUT. We wskazaniach pokontrolnych z 17 listopada 2023 r. PIP wymienia liczne uchybienia w zakresie działania uczelni m.in. w zakresie przestrzegania zasady równego traktowania pracowników, niwelowania różnic w wysokości wynagrodzeń, przestrzegania przepisów Ustawy prawo o szkolnictwie wyższym i inne. Prawdopodobnie działania R. Wróbla w zakresie zgłaszania nieprawidłowości mogły spowodować działania odwetowe w tym jedno z tych działań mogło skutkować oskarżeniem go o „plagiat”.
Kim jest tajemniczy „Student ZUT”?
O „plagiacie”, czyli przejęciu badań z niemieckiej pracy doktorskiej S. Beckera donosi tajemniczy „sygnalista” 25 kwietnia 2023 r. podpisując się jako „Student ZUT”. Stara się, aby donos dotarł do jak największej grupy decyzyjnych osób w nauce i kieruje anonim do Rektora przez system „Sygnalista” funkcjonujący na ZUT. Następnie swój donos wysyła ze skrzynki mailowej jako Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.. do: Rektora ZUT (ponowny donos), Rady Doskonałości Naukowej, Przewodniczącego RDN (wówczas prof. Grzegorza Węgrzyna) i na ogólną skrzynkę mailową Wydziału Technologii i Inżynierii Chemicznej. Następnie zgłasza donos do redaktora Forum Akademickiego M. Wrońskiego.
Rys 2. Skan zgłoszenia przez e-mail „Studenta ZUT”.
Podpisanie donosu jako „student” dowodzi niestety głębokiego kompleksu donosiciela. Osoba pewna swoich poglądów, nie ukrywa tożsamości pod społecznością studentów, tylko zgłasza swoje wątpliwości imiennie, czekając na rozstrzygnięcie problemu przez odpowiednie organy.
Łatwiej uwierzyć, że inicjatorem sprawy jest „życzliwy” pracownik z Wydziału Technologii i Inżynierii Chemicznej ZUT, który odebranie stopnia doktora habilitowanego R. Wróblowi traktuje jako reakcję odwetową za dotychczasowe działania oraz za ujawnianie poza mury uczelni nieprawidłowości, które powstały na ZUT.
Co ciekawe „Student ZUT” już w swoim zawiadomieniu informuje, że R. Wróbel „popełnił plagiat” jednoznacznie wskazując winnego.
Łamie fundamentalną zasadę domniemania niewinności do momentu udowodnienia winy!
To rażące naruszenie prawa jest kontynuowane przez Rektora ZUT dr. hab. inż. Jacka Wróbla, prof. ZUT (zbieżność nazwisk Rektora i osoby poszkodowanej jest przypadkowa).
Na wydziale rozpoczynają się działania zmierzające do odebrania habilitacji R. Wróblowi. Unieważnienie decyzji powinno nastąpić do 21 stycznia 2024 r. Napięcie rośnie a społeczność, jak to często bywa w podobnych sytuacjach, polaryzuje się na dwa obozy: zwolenników i przeciwników unieważnienia. Z jednej strony sprawa wydaje się prosta - przeprowadzenie głosowania na posiedzeniu Rady Dyscypliny w sprawie nieważności uchwały ws. nadania stopnia dr. hab., najlepiej bez udziału zainteresowanego, aby zapewnić sprawny przebieg sprawy.
Z drugiej strony R. Wróbel zaczyna walczyć o swoje prawa, a jego działania stają się niewygodne dla wydziału. R. Wróbel angażuje profesjonalnego pełnomocnika, który krytycznie analizuje działania Rektora i Rady Dyscypliny Inżynieria Chemiczna, wskazując na nieprawidłowości w postępowaniu. Zamierza przygotować merytoryczną argumentację w celu obrony swojego stanowiska.
Równolegle jest prowadzone wyjaśniające postępowanie dyscyplinarne ws. zarzutów plagiatu, którego prowadzeniu nie sposób zarzucić złej woli, nieuzasadnionego pośpiechu lub braku merytoryczności. Dzieje się tak zapewne dlatego, że jest prowadzone poza wydziałem przez osobę całkowicie niezwiązaną z R. Wróblem, a więc bezstronną.
Działania Rektora po zgłoszeniu „Studenta ZUT”
Pierwsze działania po zawiadomieniu o „plagiacie” Rektor podejmuje 14 czerwca 2023 r., czyli 7 tygodni od anonimowego zgłoszenia „Studenta ZUT”. Przede wszystkim postanawia uzyskać opinię osoby niezwiązanej z uczelnią czy w monografii habilitacyjnej R. Wróbla został popełniony „plagiat”. W tym celu wysyła mail do prof. Małgorzaty Witko z zapytaniem dotyczącym wykonania „odpłatnej oceny plagiatu pracy habilitacyjnej”. Warto zwrócić uwagę, że Rektor podobnie jak „Student ZUT” używa terminu "plagiat" bez faktycznego stwierdzenia jego istnienia. Ponadto z treści maila wynika, że Rektor płaci M. Witko za wskazanie „plagiatu”. Czy jest to tylko niefortunne sformułowanie czy celowe działanie Rektora?
Niewyjaśnioną okolicznością pozostaje kto wskazuje M. Witko jako eksperta? W swojej opinii prawnej z dnia 6 listopada 2023 zatrudniony przez Rektora radca prawny B. Niemirka stwierdza między innymi, że: „Informacja o podejrzeniu stosowania przez habilitanta praktyk plagiatowych w monografii habilitacyjnej może być wstępnie zostać zweryfikowana przez Prezydium Rady Dyscypliny pod kątem wiarygodności zgłoszenia - w drodze zamówienia wstępnej recenzji, co w nin. sprawie już nastąpiło w postaci recenzji prof. dr hab. Małgorzaty Witko….” Gdy podczas posiedzenia padło pytanie kto wchodził w skład Prezydium, które o tym zdecydowało, kierownik działu prawnego stwierdziła, że nie ma prezydium... Czyli nadal pozostaje tajemnicą dlaczego z grona tak wielu znamienitych polskich naukowców ktoś wskazał M. Witko, która definicji plagiatu musiała szukać w internecie.
Opinia Małgorzaty Witko – profesora nauk chemicznych w Instytucie Katalizy i Fizykochemii Powierzchni im, Jerzego Habera Polskiej Akademii Nauk.
Nieznana jest data powstania opinii a jej treść jest kilka razy zmieniana. Należy zaznaczyć, że w obiegu dostępne są aż 4 wersje opinii.
Pierwsza wersja (w postaci skanu) nie zawiera daty powstania dokumentu, miejsca, zleceniodawcy oraz materiałów użytych do sporządzenia opinii. Zawiera natomiast odręczny podpis autorki. Opinia zawiera liczne błędy, np. autorka przyjmuje, że datą napisania doktoratu S. Beckera jest rok 1982 – czyli rok jego urodzin. Dla przypomnienia S. Becker doktorat obronił w 2010 r., czyli 28 lat później.
Druga opinia (w postaci pdf) nie zawiera daty powstania dokumentu i nie zawiera podpisu autorki. W tej opinii również wskazuje, że S. Becker napisał swój doktorat w 1982 r.
Trzecia opinia (w postaci pdf) zawiera datę powstania dokumentu i zawiera podpis autorki w postaci faksymile lub wklejonego pliku graficznego(?). W opinii została poprawiona data powstania doktoratu S. Beckera z roku 1982 na 2010. Jak później wyjaśnia prof. M. Witko[4], był to tylko „błąd”. Dodajmy, że ten „błąd” wystąpił ponad 50 razy. Niestety, ten właśnie „błąd” spowodował liczne nielogiczności w opinii.
Błędów tych M. Witko nie usunęła, a wynika z nich m.in. że we współautorskich pracach z 2007 i 2008 r. publikacją źródłową był doktorat S. Beckera z 2010 r. (czyli zarzut braku powołania się w artykułach na doktorat, który powstanie dopiero w przyszłości).
Czwarta opinia (w postaci skanu) zawiera datę powstania dokumentu i zawiera odręczny podpis autorki. W opinii została poprawiona data powstania doktoratu S. Beckera z roku 1982 na 2010. Nie usunięto natomiast powstałych z tego powodu błędów logicznych w opinii.
Tożsamość osoby, która ingerowała w treść opinii (daty, podpisy, zmiana daty powstania doktoratu S. Beckera) prawdopodobnie nigdy nie zostanie ujawniona.
W opinii M. Witko zaznacza, że przejrzała wszystkie rysunki i tabele zamieszczone w monografii i wskazuje, że: „prawie wszystkie rysunki (80%) są wzięte z pracy doktorskiej Dissertation S. Becker z 2010r bez jej cytowania”. Nie zauważa natomiast, że większość z tych rysunków znajduje się w publikacjach powstałych przed powstaniem doktoratu Beckera i wg cytowania pod rysunkami stamtąd właśnie zostały „wzięte”. W podsumowaniu M. Witko pisze: „mamy do czynienia z plagiatem ukrytym” [pogr. JG].
Na uwagę zasługuje fakt, że M. Witko jako specjalista w zakresie katalizy i fizykochemii powierzchni, nie posiada kompetencji do oceny pracy pod względem naruszeń praw autorskich, a definicję plagiatu przywołuje z internetu.
Ponieważ ta opinia ma fundamentalne znaczenie w całej sprawie, w imieniu Fundacji zwrócono się do M. Witko e-mailem oraz przez e-puap z prośbą o udzielenie odpowiedzi m.in. na pytanie, która z napisanych przez nią opinii jest aktualna. Do dnia opublikowania artykułu odpowiedź nie nadeszła.
11.07.2024 r., czyli już po opublikowaniu artykułu, przyszła odpowiedź M. Witko.
Wszczęcie i umorzenie postępowania wyjaśniającego
O zarzutach plagiatu „Studenta ZUT" R. Wróbel nie jest informowany zarówno przez Rektora jak i władze wydziału. Dopiero po otrzymaniu opinii od M. Witko (nie wiadomo na podstawie której wersji) 11 września 2023 r. Rektor postanawia przekazać sprawę do Rzecznika Dyscyplinarnego, aby wszczął postępowanie wyjaśniające. I tu nasuwa się kolejne pytanie: w jaki sposób Rektor mógł wydać postanowienie o wszczęciu postępowania 11 września 2023 r., skoro na dwóch opiniach sporządzonych przez M. Witko widnieje data 14 października 2023 r. Zatem Rektor w postanowieniu opiera się na dokumencie, który jeszcze nie istnieje. Kolejna nieścisłość związana z następstwem czasowym i logika znowu załamuje się.
Niezależnie od dat powstania dokumentów, Rektor w postanowieniu wskazuje, że „mamy do czynienia z plagiatem ukrytym [pogr. JG], gdzie treść i konstrukcja myślowa pracy habilitacyjnej powiela w znacznej części pracę doktorską S. Bekkera oraz prace wcześniej opublikowane”.
Rzecznikiem dyscyplinarnym w sprawie zostaje dr hab. inż. A. Ubowska, prof. ZUT, która 20 października 2023 r. rozpoczyna postępowanie wyjaśniające. Postępowanie prowadzone jest rzetelnie, rozważnie i z dużą skrupulatnością. Przede wszystkim A. Ubowska zleca napisanie opinii prawnej dotyczącej możliwości popełnienia przez R. Wróbla „plagiatu” i autoplagiatu mec. Maciejowi Puchale specjalizującemu się w prawie autorskim.
Opinia mec. Macieja Puchały
Dokument mec. M. Puchały opatrzony datą 7 grudnia 2023 r. prezentuje stanowisko diametralnie różne od tego, które wyraziła M. Witko w swojej opinii.
Autor już na samym początku opinii wskazuje na podstawie jakich dokumentów została sporządzona, chronologicznie opisuje powstanie publikacji we współautorstwie R. Wróbla oraz wskazuje jego wkład w powstanie publikacji na podstawie oświadczeń współautorów. Dokonuje również analizy terminologii naruszenia praw autorskich w świetle prawa autorskiego. We wnioskach M. Puchała stwierdza, że: „zachowanie dra hab. inż. Rafała J. Wróbla (…) nie może zostać ocenione jako plagiat w rozumieniu przepisów prawa autorskiego”.
Na podstawie opinii, 5 marca 2024 r. rzecznik dyscyplinarny postanawia umorzyć postępowanie wyjaśniające.
Posiedzenia Rady Dyscypliny Inżynieria Chemiczna
Przed pierwszym posiedzeniem w sprawie stwierdzenia nieważności uchwały o nadaniu stopnia doktora habilitowanego R. Wróblowi 29 października 2023 r. grupa osób zaniepokojona nieprawidłowościami takimi jak błędy logiczne w opinii M. Witko, niezrozumiały pośpiech w procedowaniu sprawy, uczestniczenie w prowadzeniu sprawy osób będących stronami w sprawach wytoczonych przeciwko R. Wróblowi, wystosowała apel do Rady Dyscypliny o wstrzymanie się od procedowania sprawy do czasu zakończenia postępowania wyjaśniającego przez rzecznika dyscyplinarnego.
Z tego posiedzenia R. Wróbel zostaje wyproszony przez Przewodniczącą Rady Dyscypliny, co uniemożliwia mu przedstawienie swoich wyjaśnień, zaznajomienie się ze sprawą oraz obronę przed stawianymi zarzutami zanim jeszcze stanie się stroną. Okoliczności sugerują, na zamiar przeprowadzenia arbitralnego postępowania bez zachowania procedur, możliwości obrony oraz zachowania sprawiedliwego procesu.
Okazuje się również, że sama Rada ma poważny problem. Toczy się burzliwa dyskusja, czy już na pierwszej Radzie należy wszczynać postępowanie unieważniające nadanie stopnia, czy może jednak warto zapoznać się ze zgromadzonymi dowodami i wnosić o dodatkowe opinie. Warto dodać, że członkowie Rady mieli jedynie cztery dni (w tym 2 weekendowe) na zapoznanie się z nietypową sprawą. Przed posiedzeniem otrzymują tylko materiały, które bezwzględnie świadczą o popełnionym plagiacie. Pod naciskiem osób życzliwych R. Wróblowi 15 min przed rozpoczęciem Rady jej członkowie uzyskują też dostęp do niektórych dokumentów, które wskazują, że plagiatu nie ma.
Członkowie Rady wskazują, że na uczelni nie istnieją procedury w sprawie unieważnienia stopnia lub tytułu. Żaden członek Rady Dyscypliny i prawdopodobnie żaden pracownik administracji uczelnianej nie zna procedury dotyczącej „odebrania habilitacji”, z tego powodu Rektor zwraca się do mec. Bogusława Niemirki z kancelarii zewnętrznej o sporządzenie opinii i wskazania sposobu procedowania w postępowaniach plagiatowych.
Sporządzona opinia zostaje opatrzona datą 6 listopada 2023 r. W opinii B. Niemirka wskazuje na 2 etapy postępowania unieważniającego:
- wstępnego, które zostało przeprowadzone na podstawie opinii M. Witko,
- właściwego, w którym należy powołać recenzentów.
Brakuje precyzyjnych informacji o liczbie recenzentów, gdyż jak stwierdza B. Niemirka „(…) w modelu postępowania habilitacyjnego wg przepisów obowiązujących w 2014 r. obowiązywała zasada trzech recenzentów, możliwe jest przyjęcie analogicznego składu liczebnego) do zbadania ujawnionych nowych okoliczności wskazujących na to że stopień doktora habilitowanego mógł zostać nadany na podstawie dorobku powstałego z naruszeniem prawa autorskiego”.
B. Niemirka wskazuje członkom Rady Dyscypliny, że R. Wróbel po staniu się stroną postępowania zostaje wykluczony z posiedzeń Rady jego dotyczących. Natomiast nie informuje członków Rady jakie prawa należy zapewnić stronie postępowania np. prawo do składania oświadczeń oraz dowodów w formie ustnej i pisemnej na każdym etapie postępowania.
Pośpiech, pośpiech, pośpiech….
Według pisma z Rady Doskonałości Naukowej stopień doktora habilitowanego można unieważnić jedynie w ciągu 10 lat od jego nadania. Odczuwalny staje się pośpiech w procedowaniu sprawy. Aby podjąć końcowe orzeczenie w formie decyzji skutkującej unieważnieniem habilitacji pozostały 2 miesiące w tym trzeba liczyć okres świąteczno-noworoczny.
Kolejna Rada Dyscypliny odbywa się 14 listopada 2023 r. Na posiedzenie Rektor ZUT przychodzi w asyście radcy prawnego Tomasza Uldynowicza oraz kierownik działu Organizacyjno-Prawnego ZUT – Moniki Sadowskiej.
Na wstępie zabiera głos Rektor, który:
- podkreśla „że istnieją przesłanki, żeby wszcząć postępowanie wyjaśniające”[5],
- stwierdza, że opinia M. Witko „zawiera jednak przesłanki, które wskazują, że Rada Dyscypliny powinna wszcząć postępowanie”[6],
- apeluje „żeby Rada Dyscypliny wykazała się odpowiedzialnością jako organ, który takie postepowanie powinien przeprowadzić i umożliwiła wyjaśnienie sprawy”[7],
- apeluje też „żeby Rada rozpoczęła procedurę...”[8],
Rozpoczyna się burzliwa dyskusja dotycząca procedury unieważnienia stopnia:
- pod dyskusję poddano tezę, kto ma opracować procedurę,
- wyrażono wątpliwość co do ważności opinii wydanej przez M. Witko, ponieważ w posiadaniu Uczelni jest jedynie plik z wklejonym podpisem, a nie oryginał opinii (warto przypomnieć, że w posiadaniu Fundacji i w przestrzeni publicznej dostępne są 4 wersje opinii),
- dyskutowano nad koniecznością powołania recenzenta zewnętrznego, który zweryfikuje prawdziwość zgłoszenia (czy dopiero teraz po ponad pół roku zaczynają pojawiać się wątpliwości co do „sygnalisty”?),
- zastanawiano się, czy niepodjęcie uchwały o wszczęciu postępowania nieważnościowego będzie działaniem na szkodę uczelni z punku widzenia prestiżu i informacji przekazywanych na zewnątrz (!),
- Rektor podkreśla, że jest „zapytywany” zarówno przez RDN, jak i przez Forum Akademickie w sprawie procedowania i wyraża oburzenie w sprawie krytycznych uwag kierowanych pod adresem M. Witko,
- zastanawiano się, czy recenzentami w postępowaniu unieważniającym powinni być specjaliści z inżynierii chemicznej czy z zakresu prawa autorskiego,
- ostatecznie stwierdzono, że to Rada Dyscypliny „decyduje jakich recenzentów chce powołać i może powołać dowolnych recenzentów[9]”;
- podjęto decyzję o powołaniu komisji, która opracuje procedurę unieważniającą nadanie stopnia R. Wróblowi.
30 listopada 2023 r. – dwa tygodnie później odbywa się posiedzenie w trybie zdalnym, na którym zostaje wybranych 3 recenzentów – opiniodawców, którzy na potrzeby Rady dyscypliny powinni ocenić, czy w monografii habilitacyjnej R. Wróbla doszło do naruszenia praw autorskich.
Proces uległ przedłużeniu ze względu na konieczność przekładu dysertacji doktorskiej S. Beckera z niemieckiego na polski przez certyfikowanego tłumacza. Tłumaczenie zostało wykonane dnia 29.12.2023 r. (w postępowaniach administracyjnych nie ma możliwości procedowania dokumentów w języku obcym).
Kiedy stało się jasne, że nie da się zdążyć z unieważnieniem stopnia doktora habilitowanego R. Wróblowi przed upływem 10 lat od dnia jego przyznania przestał być narzucany pośpiech i postępowanie znacząco zwolniło.
Opinia Adama Pronia – profesora nauk chemicznych na Wydziale Chemicznym, Politechniki Warszawskiej.
Opinia została przygotowana z datą 22 stycznia 2024 r. A. Proń w swojej opinii zwraca uwagę na to, że badania wykorzystane w pracach R. Wróbla prowadzone były zespołowo oraz wskazuje na pierwotne publikacje wykorzystanych wyników w pracach najpierw w doktoracie S. Beckera a następnie w monografii habilitacyjnej R. Wróbla. Po analizie tekstu A. Pronia można zauważyć, że przeanalizował on dokładnie chronologię powstawania artykułów i prac awansowych. Zauważył dominującą rolę R. Wróbla w powstaniu prac naukowych. Stwierdza również, że wszystkie prace „zostały zamieszczone w dobrych czasopismach wydawanych przez solidne oficyny wydawnicze”. Jedynym uchybieniem R. Wróbla wg A. Pronia było zaprezentowanie swoich dokonań awansowych w formie monografii. Gdyby zdecydował się na przedstawienie ich jako cykl tematycznie powiązanych artykułów, oskarżenie o „plagiat” nie mogłoby zostać sformułowane. Swoją opinię kończy konkluzją: „W sprawie nie nastąpiło popełnienie plagiatu naukowego (…) bowiem R. Wróbel nie przywłaszczył sobie cudzych idei naukowych, wyników badań lub treści bez podania źródła” [pogr. JG].
Opinia Michała Wyrwińskiego – doktora habilitowanego z zakresu nauk prawnych, Katedra Prawa Własności Intelektualnej, Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie
Opinia została przygotowana z datą 15 lutego 2024 r. M. Wyrwiński we wstępie opinii wskazuje dokumenty, na których opiera swoje wywody, następnie analizuje definicje zawarte w literaturze przedmiotu by w końcu dotrzeć do oceny materiału dowodowego w sprawie. Porównuje warstwę językową, konstrukcję prac a na końcu elementy graficzne, wykresy, zdjęcia które w jego ocenie nie stanowią utworu w rozumieniu prawa autorskiego. W konkluzji M. Wyrwiński stwierdza, że w jego ocenie „w rozprawie habilitacyjnej Pana dr inż. Rafała Jana Wróbla nie został popełniony plagiat w rozumieniu art. 195 w zw. z art. 225 ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce, tj. „przypisanie sobie autorstwa istotnego fragmentu lub innego elementu cudzego utworu” oraz „nie doszło do przypisania autorstwa istotnych fragmentów cudzego utworu”.
Opinia Konrada Szaciłowskiego – profesora nauk chemicznych, Akademickiego Centrum Materiałów i Nanotechnologii AGH
Opinia została przygotowana z datą 30 stycznia 2024 r. Mimo, że K. Szaciłowski posiadał zbiór materiałów źródłowych, w tym: 9 współautorskich artykułów R. Wróbla i S. Beckera, oświadczenia współautorów o wkładzie R. Wróbla w powstanie artykułów, pracę doktorską S. Beckera, monografię habilitacyjną R. Wróbla, podobnie jak M. Witko, opinię oparł na porównaniu rysunków i tabel zawartych w pracy R. Wróbla i S. Beckera nie odnosząc się do pierwotnych źródeł ich publikacji. W podsumowaniu opinii K. Szaciłowski autorytarnie stwierdza, że praca habilitacyjna R. Wróbla jest „częściowym plagiatem” pacy doktorskiej S. Beckera.
Ciekawą okolicznością jest to, że recenzenci otrzymali niepełne tłumaczenie doktoratu S. Beckera. W tłumaczeniu brakowało spisu źródeł cytowanych przez Beckera, podziękowań dla osób, które przyczyniły się do powstania pracy oraz spisu publikacji współautorskich z R. Wróblem, które były związane tematyką pracy. Informacje te są kluczowe przy ocenie wkładu S. Beckera oraz R. Wróbla w badania przedstawione w pracy doktorskiej Beckera. Tłumacz przysięgły oświadczył, że tłumaczenie jest zgodne z przekazanymi mu dokumentami. Kto zatem zdecydował o usunięciu informacji o udziale R. Wróbla z tłumaczenia doktoratu S. Beckera?
Kolejna Rada Dyscypliny to 23 kwietnia 2024 r. na którą R. Wróbel wystosował pismo do członków podkreślając prawo do obrony i możliwość przedstawienia własnego stanowiska. Odwołał się do gwarancji zawartych w Konwencji Praw Człowieka. Członkowie poddali treść pisma pod głosowanie. Wynik 22 osoby „za”, 4 osoby „przeciw”. Warto zauważyć, że prawo do zajmowania stanowiska pisemnego oraz wygłaszanego ustnie przysługuje R. Wróblowi na podstawie przepisów kpa i to prawo nie powinno stanowić wyniku głosowania.
Konfrontacja R. Wróbla z Radą Dyscypliny odbyła się w piątek 28 czerwca 2024 r. podczas kolejnego posiedzenia. W posiedzeniu uczestniczył R. Wróbel wraz z pełnomocnikiem oraz pełnomocnik Rektora - mec. B. Niemirka. Posiedzenie rozpoczęto dyskusją dotyczącą nagrania posiedzenia. Mimo braku podstaw prawnych zakazujących nagrywania M. Wróblowi posiedzenia B. Niemirka wyraził sprzeciw, argumentując, że sala w której odbywają się narady nie spełnia wymogów technicznych. Czyli konkretnie jakich? Problem nagrania rozwiązano przy pomocy głosowania… Większość Rady była "za", nagranie powstało, a R. Wróbel będzie miał pewność, że w protokole nikt nie zmanipuluje jego słów.
Następnie R. Wróbel przedstawił prezentację, w której ustosunkował się do stawianych mu zarzutów. Przede wszystkim wskazał, że:
- w monografii poprawnie cytuje pierwotne źródła czyli współautorskie artykuły z 2007-2012 r. oraz prace przygotowane do druku;
- dwóch recenzentów wydawniczych i trzech recenzentów w postępowaniu habilitacyjnym było świadomych współautorskich badań;
- wszyscy recenzenci podkreślali duży lub dominujący wkład R. Wróbla w powstanie badań;
- wszyscy biegli z zakresu prawa autorskiego (dr hab. Wyrwiński z UJ; r. pr. M. Puchała), jednoznacznie wykluczyli możliwość naruszenia praw autorskich.
Sprawa R. Wróbla toczy się dalej. Kolejne posiedzenia Rady Dyscypliny i głosowanie dotyczące unieważnienia decyzji o nadaniu stopnia doktora habilitowanego, odbędzie się po wakacjach.
Sprawa R. Wróbla kolejności chronologicznej.
17.11.2020 |
Pracownik uczelni mający poważne problemy z przełożonym zwraca się o pomoc do R. Wróbla |
06.10.2022 |
Blisko 2 lata starań o pomoc dla pracownika skonfliktowanego z przełożonym kończy się fiaskiem – pracownik zostaje zwolniony. Badania prowadzone przy użyciu aparatury o wartości 2 mln zł zostają wstrzymane z powodu braku wykwalifikowanej kadry. |
03.01.2023 |
Osoby zaangażowane w konflikt ze zwolnionym pracownikiem składają skargę na działania R. Wróbla do Rektora. Rektor niezwłocznie przekazuje sprawę do postępowania dyscyplinarnego. Rzecznik wnosi o ukaranie R. Wróbla naganą. |
15.02.2023 r |
R. Wróbel składa wniosek profesorski do Rady Doskonałości Naukowej |
15.04.2023 r. |
Donos „Studenta ZUT” o plagiacie |
14.06.2023 r. |
Rektor ZUT wysyła wiadomość do M. Witko z pytaniem o możliwość „wykonania „odpłatnej oceny plagiatu pracy habilitacyjnej” R. Wróbla |
11.09.2023 r. |
Rektor ZUT na podstawie M. Witko postanawia o wszczęciu postępowania wyjaśniającego przez rzecznika dyscyplinarnego |
15.09.2023 r. |
R. Wróbel pierwszy raz dowiaduje się o stawianych mu zarzutach plagiatu |
14.10.2023 r. |
Data widniejąca na recenzji M. Witko (na podstawie, której Rektor miesiąc wcześniej wydał postanowienie o wszczęciu post. wyjaśniającego) |
26.10.2023 r. |
R. Wróbel dowiaduje się o specjalnym posiedzeniu Rady Dyscypliny w jego sprawie oraz jego wykluczeniu, bez możliwości odwołania. |
29.10.2023 r. |
Apel pracowników do Członków Rady Dyscypliny o umożliwienie uczciwego postępowania oraz dania możliwości obrony R. Wróblowi |
31.10.2023 r. |
Pierwsza Rada Dyscypliny w sprawie „plagiatu” i wyproszenie z niej R. Wróbla |
11.2023 r. |
Ukazuje się artykuł red. M. Wrońskiego w Forum Akademickim |
14.11.2023 r. |
Rada Dyscypliny, na której uchwalono powołanie komisji ds. opracowywania procedury unieważniającej habilitację. |
30.11.2023 r. |
Rada Dyscypliny – wybór 3 recenzentów oceniających możliwość naruszenia praw autorskich przez R. Wróbla |
21.01.2024 r. |
Termin na „odebranie habilitacji” R. Wróblowi wynikający z upływu 10 lat od dnia jej przyznania |
5.03.2024 r. |
Umorzenie postępowania dyscyplinarnego prowadzonego w ZUT |
23.04.2024 r. |
Rada Dyscypliny i pismo R. Wróbla upominające się o prawo do obrony. |
28.06.2024 r. |
Rada Dyscypliny na której R. Wróbel przedstawił swoje stanowisko ws. zarzucanych mu naruszeń. |
ZAKOŃCZENIE
Dnia 29.10.2023 R. Wróbel złożył do RDN wniosek o zawieszenie postępowania o nadanie tytułu profesora do czasu wyjaśnienia zarzutów. Tylko, czy po przeżytych doświadczeniach będzie chciał współpracować z ludźmi, którzy bez poszanowania zasady domniemania niewinności skazali go na plagiat, którego nie było?
Czy zechce nadal być częścią społeczności, która na podstawie anonimowego donosu jest w stanie kolektywnie osądzić bez wystarczających dowodów winy, zagłosować i zrujnować życie bez rzetelnego procesu, pozbawiając go prawa do obrony i sprawiedliwego procesu?
Zapytany o te problemy R. Wróbel mimo wszystko jest optymistycznie nastawiony do sprawy. Mówi, że można niewiele robiąc ciągle narzekać na skorumpowany system, ale można wyjść ze strefy komfortu i spróbować coś naprawić. Nie spodziewał się aż takich problemów, ale mówi, że w trudnej sytuacji jakiej się znalazł poznaje się niesamowitych i odważnych ludzi, których inaczej by się nie poznało. Uważa, że uczelnie nie mogą sobie pozwolić na zwalnianie tak utalentowanych ludzi jak pracownik, w którego obronie stanął. Bez takich ludzi sprzęt naukowy warty miliony złotych wykorzystuje się w ułamku procenta. Renoma uczelni powinna opierać się na nieskrępowanym rozwoju kompetentnej kadry. Wierzy, że nowo wybrane władze uczelni ze zrozumieniem podejdą do problemów narosłych za poprzedniej kadencji i wspólnie uda się je przepracować.
[1] Artykuł powstał w oparciu o analizę ponad 70 dokumentów powstałych w procesie unieważnienia decyzji o nadaniu stopnia doktora habilitowanego, w tym recenzji habilitacyjnych i opinii ws. popełnienia plagiatu, protokołów Rady Dyscypliny Inżynieria Chemiczna ZUT i in.
[2] https://www.solidarnosc-zut.szczecin.pl/wp-content/uploads/2024/01/2024.01.03_Opinia_Wrobel_Autenti_Classic_2024-01-03_00-30-11_.pdf [dostęp 05.07.2024 r.]
[3] Pismo okólne nr 7 Rektora Zachodniopomorskiego Uniwersytetu Technologicznego w Szczecinie z dnia 13 kwietnia 2021 r. w sprawie Procedury zatrudniania oraz przebiegu rozwoju zawodowego pracowników Zachodniopomorskiego Uniwersytetu Technologicznego w Szczecinie.
[4] Wyjaśnienie zawarte jest w piśmie skierowanym do Przewodniczącej Rady Dyscypliny Inżynieria Chemiczna prof. Zofii Lendzion-Bieluń z 30.10.2023 r.
[5] Cytat z protokołu z posiedzenia RD z 14 listopada 2024 r.
[6] Cytat z protokołu z posiedzenia RD z 14 listopada 2024 r.
[7] Cytat z protokołu z posiedzenia RD z 14 listopada 2024 r.
[8] Cytat z protokołu z posiedzenia RD z 14 listopada 2024 r.
[9] Cytat z protokołu z posiedzenia RD z 14 listopada 2024 r.
Joanna Gruba
Nie jestem przedstawicielem nauk przyrodniczych czy technicznych, gdzie w zespołach prowadzi się badania, dlatego zainteresował mnie problem wykorzystania badań prowadzonych wspólnie, w zespołach.
Po pierwsze, zakładam, że uczestnicy pełnią w nich różne role. Po drugie, ktoś jest autorem (dostępnia) urządzenie czy wręcz związaną z jego wykorzystaniem metodologię. Po trzecie jest jeszcze pomysł, sformułowany problem, są wyniki i ich interpretacja i na koniec publikacja/ publikacje również wspólne. Jaka była rola w tym niemieckim przedsięwzięciu pana prof. Rafała Wróbla? Czy w swojej monografii wykorzystał wyniki wspólnych badań do postawionego przez siebie problemu, wykorzystał je do swojej narracji, czy też zamieścił w swojej pracy nie tylko wyniki badań, ale i ich interpretację i opracowanie wykonane przez kogoś innego, nie ujawniając autora.
polaryzacja opinii, o której Pan pisze praktycznie występuje wyłącznie pomiędzy czytelnikami oraz Panem Wrońskim.
Rola jaką pełniłem w badaniach zespołowych została dokładnie opisana w oświadczeniach autorskich, które załączyłem do dokumentacji przy ubieganiu się o stopień dr. habilitowanego. Zgodnie z zaleceniami recenzentów wydawniczych wskazałem źródła danych, z których korzystałem. Kiedy zarzuty o plagiat czy też autoplagiat okazały się nieprawdziwe to zaczęto zarzucać mi, że nie podałem jako źródła pracy doktorskiej S. Beckera. Praca S. Beckera nie była moim źródłem, nigdy jej nie czytałem i byłoby kłamstwem podanie jej jako źródła danych. Większość badań wykonanych w Niemczech wykonywaliśmy zespołowo. Badania wykonane w Polsce wykonałem samodzielnie. Koncepcja przedstawiona przeze mnie w mojej pracy habilitacyjnej i podejście do problemu jest mojego autorstwa.
Wg. Prawa o szkolnictwie wyższym i nauce (art. 219) lexlege.pl/szkoln-wyzsze-i-nauka/art-219/ badania zawarte w monografii mogą być częścią pracy zbiorowej, przy czym powinien być określony indywidualny wkład osoby ubiegającej się o promocję. Recenzenci oceniający mój wniosek habilitacyjny analizowali mój indywidualny wkład i jednoznacznie stwierdzili, że jest wystarczający aby spełnić wymagania ustawowe do nadania stopnia.
W tym miejscu warto odnieść się do stanowiska p. Wrońskiego odwołującego się do rzekomych przepisów zabraniających uzyskania dwóch promocji przy wykorzystaniu wyników zespołowych. Po pierwsze Pan Wroński ignoruje pytania o wskazanie tych przepisów, które najprawdopodobniej nie istnieją. Po drugie takie przepisy gdyby istniały byłyby sprzeczne z ustawą. Pan Wroński deklarując się jako osoba ścigająca nierzetelność w nauce sam powinien być wzorem rzetelności. Niestety nawet na podstawie analizy jego komentarzy pod tym artykułem można się zorientować, że z tą rzetelnością bywa różnie, a p. Wroński w najmniejszym stopniu nie poczuwa się do odpowiedzialności za swoje błędy. Błędy, których poważne skutki ponoszą inni.
Z poważaniem
Rafał J. Wróbel
A później zaczyna się karuzela zarobkowa pana Wrońskiego i 'zaprzyjaźnionych' z nim dziennikarzy, którzy też mają zarobek (np. Gazeta Wyborcza, oko.press, radio itd.). Pan Wroński "dawkuje swojej ofierze przyjemność”, dzieląc temat na kilka artykułów (za każdy artykuł jest gaża – a czy ktoś z Państwa zna kwotę, którą otrzymuje pan Wroński za artykuł?). Oprócz tego jego znajomi dziennikarze mają temat i dochód. Ale widać, że to za mało... Pan Wroński jeździ po uczelniach z wykładami nt. nierzetelności, podczas których rzuca nazwiskami "ofiar", których sprawy się jeszcze nie zakończyły – niestety nikt na to "show" nie zaprasza "ofiar". Tak samo robi w radio, telewizji, na łamach zaprzyjaźnionych gazet – czy za to też otrzymuje gaże? A co więcej, okazuje się, że pan Wroński jest specjalistą od wielu dziedzin: sztuka, religia, budownictwo, chemia, weterynaria, prawo itd. – nie sposób wymienić wszystkich.
Ostatnio szeroko korzysta z jednego przygotowanego szablonu dot. odbierania tytułów dr hab. czy dr. Z tego, co udało mi się 'wyśledzić' w internecie, jest to ok. 5 spraw – a o ilu jeszcze nie wiemy? Takie procedury też pochłaniają środki na uczelni, które powinny być przeznaczone na rozwój nauki – chyba, że rozwój nauki wygląda tak, jak dyktuje pan Wroński obecnie. Dziwne jest to, że żadna instytucja nie zainteresowała się tą działalnością do tej pory... TEN PAN ZROBIŁ SOBIE Z PIENIĘDZY PODATNIKÓW SPOSÓB NA ŻYCIE.
Podsumowując: artykuł pana Wrońskiego w Forum Akademickim to pieniądze podatnika, wykłady pana Wrońskiego na uczelniach to pieniądze podatnika, bezpodstawne procedury toczone na prośbę pana Wrońskiego na uczelniach to pieniądze podatnika. Czy pozwolimy na to dalej? Czy może jednak 'profesor emeritus' powinien też rozważyć przejście na stanowisko 'dziennikarz emeritus'?
Pozdrawiam z sympatią.
Dr hab. Marek Wroński, profesor emeritus
Natomiast będąc głównym bohaterem jednego z artykułów p. Wrońskiego obecnie wiem z całą pewnością, że w moim przypadku dobrej wiary oraz rzetelności nie było i nie ma. Proszę przeczytać komentarze samego p. Wrońskiego pod tym artykułem. Kiedy zarzuty plagiatu okazały się nieprawdziwe, to p. Wroński próbuje mi „przykleić” coś innego. Mówi o złamaniu tajemniczych przepisów, a zapytany o ich wskazanie milczy nie tracąc samozadowolenia. Maksyma „Dajcie mi człowieka, a paragraf się znajdzie” ciągle jest wykorzystywana, a niektórzy nie zadają sobie nawet trudu aby odpowiedni paragraf wskazać.
Mnie nurtuje pytanie, czy p. Wroński jest samozwańczym szeryfem nauki ścigającym nierzetelność i samemu popełniającym błędy? Czy też naukowym hitmanem bezkarnie eliminującym na zamówienie systemu niewygodnych ludzi? Podejrzenie jakie stawiam jest poważne, ale artykuły p. Wrońskiego skutkowały u jego ofiar bardzo poważnymi konsekwencjami, przy czym na końcu stawiane zarzuty nie zawsze okazywały się prawdziwe.
Z czasem jak to w nauce bywa dowiemy się czegoś więcej.
Z poważaniem,
Rafał J. Wróbel
Wszystkie moje artykuły od ponad 25 lat opieram na dokumentach. Pod moim artykułem w Forum Akademickim na temat Pańskiej habilitacji, też są zamieszczone dokumenty. Na ich podstawie każdy może wyrobić własną opinię.
Wydaje się, że trudno pisać o osobach plagiatujących czyjeś inne prace jako o " ofiarach" .
Marek Wroński, dziennikarz
Problem w tym, że zamieścił Pan wybiórcze dokumenty, a odmówił mi Pan np. zamieszczenia recenzji ekspertów od prawa autorskiego, którzy jednoznacznie wykluczyli plagiat. Co więcej, zamieścił Pan jedną z 4 opinii prof. M. Witko i opisuje tę recenzję jako rzetelną, podczas gdy bez wątpienia wie Pan, że jest ona skrajnie nierzetelna i niezgodna z faktami. Kolejny problem stanowi Pana stwierdzenie popełnienia przeze mnie plagiatu. Nawet założył się Pan o dukaty, że plagiat zostanie stwierdzony. Przegrał Pan i nie potrafi przyznać się do błędu o przeprosinach nie wspominając.
Odnosząc się do Pana odmowy uznania swoich błędów i ofiar z tym związanych to uważam, że przeprowadza Pan lincz na osobach podejrzewanych o plagiat. Lincz polega na wymuszaniu na różnych instytucjach wykonania pośpiesznego wyroku za winy, który Pan „stwierdził”. Tak było w moim wypadku. Nawet jeżeli dana osoba popełniła plagiat to ma prawo do rzetelnego i uczciwego procesu z domniemaniem niewinności. Odmowa tych praw jest gwałtem na tej osobie, co czyni z niej ofiarę. Dlatego, moim zdaniem, źle się Panu wydaje, że cyt. „trudno pisać o osobach plagiatujących czyjeś inne prace jako o "ofiarach" ” . Po pierwsze w licznych przypadkach mylił się Pan odnośnie zarzucanych czynów, a gdy się wykaże Panu, że teza jest nieprawdziwa idzie Pan w zaparte ignorując dowody mając w głębokim poważaniu odpowiedzialność za swoje słowa. Po drugie nawet jeżeli osoba, którą Pan atakuje ostatecznie okazuje się winna to ma ona prawo gwarantowane przez konstytucję RP do sprawiedliwego bezstronnego procesu, w którym wina dopiero zostanie wykazana. Pan często to prawo świadomie i arogancko depcze, co nie przeszkadza Panu mienić się osobą ścigającą nierzetelność oraz patologię w nauce. A powinno przeszkadzać zarówno Panu jak i instytucjom, które ulegają wywieranym przez Pana naciskom.
Z poważaniem,
Rafał J. Wróbel
Ja nikogo nie atakuję, ale po prostu opisuję fakty, które oddzielam od komentarzy. Z nierzetelnoscią naukową walczę od czerwca 1997 roku. Sprawa Pańskiej habilitacji opartej na badaniach obrobionego kilka lat wcześniej niemieckiego doktoratu nie wynikła z mojej inicjatywy. Przypilnowałem tylko aby weszła w tryby instytucjonalne, bo rektor puścił ją na boczny tor.
Mocno Pan mi schlebia, uważając iż " mam moc wymuszania na instytucjach" wyroku. Pana sprawa dawno powinna się skończyć, a tak nie jest. Osobiście nie przypominam sobie, abym komuś zarzucił plagiat naukowy, a by go w pracy nie było! Natomiast pamiętam, że wiele osób nie zostało ukaranych.
Z poważaniem,
Dr hab. Marek Wroński, profesor emeritus,
Dziennikarz, miesięcznik Forum Akademickie
umknął mi wcześniej Pański wpis, który wymaga sprostowania manipulacji w nim zawartej. Jeszcze raz przypomnę, że moja monografia habilitacyjna nie była oparta na niemieckim doktoracie, co doskonale Pan wie. Zarówno moja monografia, jak i doktorat dr. Beckera zawierały wyniki eksperymentalne opracowane w ramach pracy zespołu badawczego. Wyniki te zostały opisane w kompletnych artykułach naukowych na długo przed powstaniem doktoratu Beckera oraz mojej monografii habilitacyjnej. Artykuły te zostały prawidłowo zacytowane jako źródła w mojej monografii.
Podkreślam te fakty, aby zwiększyć świadomość społeczeństwa co do nadużyć, których Pan się dopuszcza, nawet po zapoznaniu się z ekspertyzami biegłych z zakresu prawa autorskiego jednoznacznie stwierdzających, że o plagiacie nie może być mowy.
Co więcej, wymuszał Pan na RDN i Radzie Dyscypliny Inżynieria Chemiczna ZUT w Szczecinie wszczęcie postępowania mającego na celu odebranie mi stopnia doktora habilitowanego, mimo że około 1,5 miesiąca wcześniej sprawa została przekazana przez Rektora do Rzecznika Dyscyplinarnego. Przypominam, że to nie był żaden "boczny tor", lecz procedura wynikająca z przepisów prawa.
Obecnie ma Pan świadomość, że niektóre osoby prowadzące postępowanie Rady Dyscypliny były zaangażowane w nadużycia, przeciwko którym występowałem, w tym przypadki mobbingu wobec pracownika technicznego. Wymusił więc Pan wszczęcie stronniczego procesu, który, w mojej opinii, miał na celu wyeliminowanie mnie z uczelni jako osoby walczącej z patologiami. W efekcie, w chwili obecnej, świadomie wspiera Pan patologię na uczelniach, zamiast z nią walczyć.
Czytając, skądinąd, ciekawie podaną narrację p. Marka Wrońskiego, z tyloma niesprawdzonymi informacjami, zadaję sobie pytanie jak daleko można się posunąć w pogoni za rozgłosem.
Akurat jestem na Podlasiu, gdzie ludzie chodzą do Szeptuchy po poradę i uzdrowienie.
Cytując klasyka, Panie Wroński, wam nie pomogę bo z cudzej krzywdy żyjecie.
my name is Stefan Becker. Last week, I came across a Polish article related to the start of my doctoral thesis. As I don't understand Polish, I translated this article into German using a translation program. While reading the article, I noticed a few mistakes. It seems that the author has some misinformation, which I would like to correct.
I started my doctoral thesis at Magdeburg after completing my final exams in February 2008. I wrote my exam thesis under the supervision of PD Dr. habil. Suchorski, who was at that time also a member of the working group, before February 2008. I am very grateful to PD Dr. habil. Suchorski for his excellent supervision of my exam thesis, and I learned a lot from him.
At the end of 2007/beginning of 2008, it was clear that I would remain in the same working group to write my doctoral thesis in Magdeburg. Dr. Rafal Wrobel had been a research assistant in the same group long before I started my PhD studies. He was already a postdoc and was not hired to support me specifically. We worked together for more than a year before PD Dr. habil. Suchorski left Magdeburg, sharing the same laboratory and UHV machine as colleagues, and investigating the same catalytic systems. Of course, we supported each other, including during my exam thesis work.
As far as I remember, Dr. Suchorski told me in February 2008 that he would be leaving Magdeburg in a few weeks. It is obvious that Dr. Suchorski was very busy during this period, organizing his move to Vienna within a few weeks. This means that there was no direct supervision from PD Dr. habil. Suchorski at the beginning of my dissertation and he was also not at this time my promotor. The supervision described in the article occurred before I started my PhD studies (see above). Dr. Wrobel and I planned and carried out our joint investigations, contributing our own ideas and creating a combined research plan. We discussed these ideas with our working group leader.
The joint investigations conducted by Dr. Wrobel and myself were carried out on a complex UHV apparatus in Magdeburg, which is still present in Magdeburg. Additionally, to that UHV apparatus PD Dr. habil. Suchorski was using FIM/FEM for his additional research. This device he took with him, when he left for Vienna. Therewith it is not the described UHV system used by us. I never worked on this FIM/FEM equipment as part of my research. As far as I know, Dr. Wrobel did not work on this equipment either.
Best regards,
Stefan Becker
Thank you for your feedback.
Best regards,
Rafał
P.S.
Pan S. Becker pisząc o "misinformation" w artykule nawiązywał do informacji p. Wrońskiego podanych w komentarzu dnia 2024-07-11 o g. 13:43.
Jasne jest ze w wyniku jakichś tam uczelnianych rozgrywek (w których kto ma racje a kto nie nie sposób zrozumieć) postanowiono zadać miażdżący cios polegający na odebraniu habilitacji. Powstała więc opinia napisana w pośpiechu, na szybko. W niej zawarto SZOKUJĄCĄ pomyłkę daty urodzenia z datą wydania doktoratu.
Student za tego typu pomyłki zostaje oblany na egzaminie, Profesor zaś pomimo takich pomyłek może mówić ze nic się nie stało.
W związku z tą pomyłką wnioski zawarte w opinii przestają być aktualne. Skoro zmieniają się dane wejściowe powinny się zmienić dane wyjściowe. W opinii to nie następuje.
I znów, student za zaprzeczanie podstawowym związkom przyczynowo-skutkowym zostałby oblany. Profesor może mówić ze czarne jest białe i ma prawo do tego bo to jego opinia.
Wniosek się nasuwa taki, ze zdobycie tytułu profesora daje byłemu już studentowi, magistrowi, doktorowi immunitet na wygadywanie głupot z podniesioną głową. Nikt go nie obleje i nie wyrzuci z uczelni.
ps. Profesor Witko, Profesorze Wroński, Profesorze Szaciłowski i inni - proszę dostrzec wasz strategiczny błąd. Jak rozumiem wobec Profesora Wróbla było wiele innych zarzutów, mniej konkretnych, mniej mierzalnych, bardziej rozmytych i przez to trudniejszych do odrzucenia. Zarzutów w których liczy się tylko opinia, autorytet wspierających ją osób, a nie fakty.
Zarzut plagiatu jest konkretny, oparty na faktach i na podstawie faktów da się go potwierdzić lub odrzucić. Tak więc w chwili gdy wydawało się ze doktorat Beckera jest z 1982 roku ten zarzut wobec Profesora Wróbla był kluczowy i najsilniejszy. W momencie gdy data doktoratu zmieniła się na rok 2010 to ten zarzut wobec Profesora Wróbla stał się również kluczowy, ale dla niego jako główny punkt obrony. Upierając się przy sprawie plagiatu postawiliście Państwo na kulawego konia, zamiast zamieść go pod dywan, ukryć, zepchnąć w zapomnienie. Całe światło reflektorów skierowaliście na sprawę która dowodzi waszych złych intencji i jest najłatwiejsza do rozstrzygnięcia.
Rozsądne było przeprosić za błąd w dacie doktoratu Beckera i wycofać się z opinii przez Profesor Witko. Wycofać się z błędu i o nim jak najszybciej zapomnieć, a skupić się na innych zarzutach. Odwrotna decyzja, czyli zrobienie z tej błędnej opinii kluczowego argumentu jest rodzajem strzału we własne kolano.
Kolejny wniosek ze na polskich uczelniach kwitnie teraz polityka na poziomie sejmowym, tylko ze skoro bawi się w nią towarzystwo profesorów to można by się spodziewać dużej finezji, a w zamian dostajemy historię w której grupa profesorów próbuje wszystkim wmówić, że nie jedli cukierków gdy całe usta umazane czekoladą.
Wstyd, a mam nadzieje ze na waszym wstydzie się to nie skończy.
Panie Profesorze Rafale, proszę iść w tym samym kierunku z FA. Sugeruję zgłosić tekst, który Pana opisuje do Ministerstwa, skoro ma swoje logo w FA.
Czekamy na taki sam rozwój sprawy.
Życzę powodzenia w Waszych sprawach i proszę się pochwalić jak będą sukcesy.
Pozdrawiam serdecznie,
Rafał J. Wróbel
gratuluję odwagi, zwycięstwa i dobrego myślenia o przyszłości. Akademiccy łajdacy, którzy wytoczyli przeciw Panu "działa oszczerstw" przegrali, ale jestem pewien, że nie spoczną i spróbują przy kolejnej okazji. To, jakim sposobem zamierzali Pana upolować pokazuje, że to ludzie wielkiej mizerii intelektualnej - wskazuje na to jakość materiałów spisku i jego prowadzenie. Ale ważne i zastanawiające jest to, jak niewiele trzeba, by akademicka umysłowość przeciętna dała wiarę szmacianym intrygantom.
Z wyrazami wielkiego szacunku i pozdrowieniami!
Andrzej Kocikowski, emeryt UAM.
Pana wsparcie bardzo wiele dla mnie znaczy, zwłaszcza, że ma Pan odwagę podpisać się swoim imieniem i nazwiskiem. Zwycięstwo to za dużo powiedziane. Prof. Wroński, prof. Witko oraz prof. Szaciłowski dalej podtrzymują swoje stanowisko, nawet jak im się pokazało gdzie się pomylili. Niestety większość ludzi jest przekonana, że jak ktoś ma tytuł profesora to musi być rzetelny, etyczny i nieomylny, a tak niestety nie jest. Dlatego wystarczy opinia kilku profesorów i można dosłownie każdego wyeliminować ze środowiska naukowego najlepiej w tajnym głosowaniu. Miałem to szczęście, że znalazło się kilku ludzi, którzy mi pomogli. Samotnie nie miałbym żadnych szans. Jestem ciekawy jak kto się skończy, ale jestem przekonany, że zbiorowo coś możemy zdziałać.
Pozdrawiam serdecznie,
Rafał J. Wróbel
JG
Każdy kto czyta ten tekst widzi o co chodzi.
Zgłosił wniosek o tytuł i lawina zazdrości ruszyła.
przejmuje czyjeś wyniki badań i przedstawia, jako swoje.", a potem: "Wiem, że prawo autorskie nie chroni czyichś danych naukowych (liczb, wykresów, rysunków)" i najlepsze: "przedstawione "badania własne" autora były wynikiem badań prowadzących do niemieckiego doktoratu".
Po pierwsze, co z naukowcami prowadzącymi wspólne badania na bardzo drogim sprzęcie (np. akceleratorach cząstek, sondach i obserwatoriach kosmicznych), gdzie autorów publikacji bywa kilkadziesiąt? Praca i wyniki są wspólne, tylko razem mogli to osiągnąć - kto ma sobie przypisać zasługi i wnioskować o awans naukowy z tego tytułu? Obecnie większość prac eksperymentalnych jest wieloautorska i na ich podstawie można ubiegać się o habilitację. Po drugie coraz częściej do publikowanego artykułu oprócz obrobionych wyników (tabele, wykresy, etc.) dostarcza się surowe dane wyjściowe, które można porównywać i zestawiać z wynikami innych badaczy. Idzie za tym idea "big data" i analizy dużej ilości danych, dzięki której można odkrywać nowe zależności - na starych wynikach. Mało tego naukowcy często piszą tzw. prace przeglądowe, gdzie w jawny sposób posługują się wynikami prac innych badaczy. Podsumowują w ten sposób aktualne osiągnięcia w danej dziedzinie, a co bardziej pomysłowi są w stanie odnaleźć na podstawie tych wyników zależności, które innym umknęły lub ich nie byli w stanie wykryć z uwagi na wąski zakres lub małą grupę badaną. I ostatnia rzecz - jestem na 100% pewien, że co najmniej część (jeśli nie większość) "przedstawionych badań własnych" pracowników naukowych (nie tylko w Polsce) jest wynikami prac prowadzonych do licencjatu/inżyniera/magisterium. Po prostu studentów wykorzystuje się, jako siłę roboczą, ale w tym Pani profesor nie widzi nic złego. Mało tego zmusza się studentów do podpisywania specjalnych klauzul zrzekających się praw autorskich na rzecz uczelni. Prawdziwą wartością naukowca nie są tytuły, punkty, indeksy, liczba cytacji, lecz to, co wniósł do rozwoju ludzkości, nauki, cywilizacji czy kultury. Tylko nieliczni wnoszą jakieś istotne osiągnięcia, większość wprowadza malutkie cegiełki, a reszta nic nie wnosi i pełni raczej funkcję nauczyciela, a nie naukowca.
A ja spytam bardziej ogólnie: na jakiej podstawie prof. Witko opiera to stwierdzenie? Jeśli jest na to jakaś podstawa (w prawie, statucie uczelni, etc.) to należy ją przywołać; jeśli nie ma, to niestety to zdanie pozostaje jedynie prywatną opinią pani profesor (nb. błędną, jak wykazał Lukas), a prywatnych opinii nie można wykorzystywać w charakterze normatywnym.
Zamiast powtarzać zdania z listów „wyjaśniających” p. Wrobla (plagiat?), Autorka lepiej by się skontaktowała z aktualnie emerytowanym Prof. Suchorskim z TU Wiedeń: pod jego bezpośrednim kierownictwem była wykonana większość prac, które stały się treścią pracy doktorskiej S. Beckera, która po przetłumaczeniu na polski cudownie się przekształciła w prace habilitacyjna R. Wrobla, co było niewątpliwie ustalone przez fachowca o międzynarodowej sławie w tej dziedzinie, Prof. Witko.
Z poważaniem – Rafał J. Wróbel
Ciekawe czy koledzy pamiętają taką historie z piłką nożną, w którą chodzili grać do parku północnego tuż obok uczelni za usilną namową prof. Suchorskiego. Sami jakimiś wybitnymi piłkarzami nie byli, ale chyba z grzeczności nie odmawiali prof. Suchorskiemu uczestnictwa w tej aktywności fizycznej. Raz również zostałem doproszony do takiej rozgrywki aby uzupełnić braki w składzie. Ja dla odmiany w piłkę lubię i nieskromnie mówiąc umiem grać, co przełożyło się na wygraną drużyny w której grałem z drużyną Prof. Suchorskiego. Już w czasie meczu atmosfera przy niekorzystnym wyniku dla Prof. Suchorskiego stawała się coraz bardziej napięta. Tłumaczyłem to wtedy sobie duchem rywalizacji, zaciętością i chęcią wygrania prof. Suchorskiego, ale wciąż dobrą zabawą i aktywnością na świeżym powietrzu. Jakież było moje zaskoczenie kiedy koledzy Rafał i Stefan poinformowali mnie kolejnego dnia, że dostali polecenie od Prof. Suchorskiego żeby nie zapraszać mnie więcej na mecze, gdyż nie pasuję do towarzystwa i są to rozgrywki wydziałowe :)
Środowisko i otoczenie zmienisz, człowieka nie zmienisz.
I zarówno na bazie ówczesnych oraz dzisiejszych przepisów -- nie można na podstawie tych samych badań, uzyskać awans naukowy u dwóch różnych osób.
Opinia prof. Witko merytorycznie jest ciągle tą samą, pierwotną opinią i nic tam nie jest zmanipulowane. Resztę argumentów przedstawię w kolejnym artykule na łamach Forum Akademickiego.
Sygnalista "Student ZUT" znalazł doktorat przypadkowo, i z miejsca skojarzył go z habilitacją sprzed 10 lat. Nie ma tutaj grama osobistej niechęci do prof. Wróbla - tylko jest zwykła rzetelność naukowa i przeświadczenie, iż takie "naukowe numery" trzeba raportować.
Dr hab. Marek Wroński, profesor emeritus
Z Archiwum Nieuczciwości Naukowej,
miesięcznik Forum Akademickie
Marekwrogmail.com
dwa słowa
/1/ "Sygnalista "Student ZUT" znalazł doktorat przypadkowo, i z miejsca skojarzył go z habilitacją sprzed 10 lat" -
nie może być prawda, że sam Pan wierzy w to, co napisał. Wobec przekształceń instytucjonalnych, jakie miały miejsce na szczecińskiej uczelni, nawet dla osób niezainteresowanych, do których należę, sprawa jest jasna: chodziło o utrącenie osoby niewygodnej. Kto czyta PRZYPADKOWO czyjś doktorat po niemiecku?! Niech Pan da spokój lub przyzna, ze jest Pan bezpośrednio strona w tej sprawie.
2. "nie można na podstawie tych samych badań, uzyskać awans naukowy u dwóch różnych osób" [tak w oryginale - PN].
Podnosząc to twierdzenie to rangi opinii, która coś wazy, tym samym podważa pan idee badan interdyscyplinarnych i zespołowych.
z poważaniem
Prof. dr hab. Piotr Nowak
ps. Nie unikalny, a unikatowy. Słowo „unikalny”, choć dziś wszechobecne, jest kalką z rosyjskiego. W języku polskim tworzy się określenie od przymiotnika łacińskiego unicus, a więc od czegoś, co unikatowe, niepowtarzalne.
dwa slowa
1. Sygnalista "Student ZUT" znalazł doktorat przypadkowo, i z miejsca skojarzył go z habilitacją sprzed 10 lat.<< - nie moze byc prawda, ze sam Pan wierzy w to, co napisal. Wobec przeksztalcen instytucjonalnych, jakie mialy miejsce na szczecinskiej uczelni, nawet dla osob niezainteresowanych sprawa, do ktorych naleze, sprawa jest jasna: chodzilo o utrącenie osoby niewygodnej. Kto czyta PRZYPADKOWO czyjs doktorat po niemiecku?! Niech Pan da spokoj lub przyzna, ze jest Pan bezposrednio strona w tej sprawie.
2. >>nie można na podstawie tych samych badań, uzyskać awans naukowy u dwóch różnych osób [tak w oryginale - PN].<< Podnoszac to twierdzenie to rangi opinii, ktora cos wazy, tym samym podwaza pan idee badan interdyscyplinarnych i zespolowych.
z powazaniem
Prof. dr hab. Piotr Nowak
ps. Nie unikalny, a unikatowy. Słowo „unikalny”, choć dziś wszechobecne, jest kalką z rosyjskiego. W języku polskim tworzy się określenie od przymiotnika łacińskiego unicus, a więc od czegoś, co unikatowe, niepowtarzalne.
/1/ >>Sygnalista "Student ZUT" znalazł doktorat przypadkowo, i z miejsca skojarzył go z habilitacją sprzed 10 lat.>nie można na podstawie tych samych badań, uzyskać awans naukowy u dwóch różnych osób [tak w oryginale - PN].
1. Dr hab. Rafał Wróbel NIE UKRADŁ CUDZYCH badań. Korzystał ze swoich badań, więc nie można mówić o plagiacie.
2. Proszę o podanie ówczesnych oraz dzisiejszych przepisów, które wskazują, że "nie można na podstawie tych samych badań, uzyskać awans naukowy u dwóch różnych osób".
3. Prof. M. Witko nie oceniła pracy merytorycznie tylko porównała obrazki. Bardzo niedokładnie. I wyciągnęła błędne wnioski (o czym piszę w artykule).
4. Pan też wierzy, że sygnalistą jest "Student ZUT"? :)
Pozdrawiam serdecznie!
2. Nie można skorzystać bo do awansu naukowego liczy się samodzielność badawcza i indywidualny wkład naukowca w rozwój konkretnej dyscypliny.
3. Prof. M. Witko jest wybitnym badaczem fizykochemii, uznanym w Polsce i w Europie i dlatego Ją poproszono o ocenę "obrazków", które przedstawiały wyniki tych samych badań.
4. Wiem, kim jest " Sygnalista" i od dawna nie jest studentem, ale gdybym się tutaj podpisywał anonimowo jako "Przedszkolak" to by zmieniło ciężar argumentów?
Czytałem kilka Pańskich artykułów poświęconym plagiatom w polskiej nauce i zawsze byłem pełen podziwu dla Pana dociekliwości i rzetelności. Pana opinia w niniejszej sprawie podważa to wszystko. Co się stało? Czy nie widzi Pan absurdu w swoim opisie analizowanej tu sytuacji: dr Wróbel 'został wynajęty' by pomóc mgr Beckerowi napisać doktorat. I co wspólnego ma z tym aparatura? A co z wspólnie napisanymi wcześniej artykułami? Po ich publikacji mogly być podstawą zarówno doktoratu Beckera, jak i habilitacji Wróbla.
Gdyby jej nie było, to habilitacja zapewne spoczywałby w spokoju. Po prostu NIKT z recenzentów nie wiedział, że w ocenianej monografii przedstawionej jako główne osiągnięcie naukowe Habilitanta, są identyczne wyniki jak w obronionym wcześniej doktoracie. Gdyby wiedziano to recenzje były by zapewne w większości negatywne.
Dr Wróbel nie był " wynajęty" ale był świeżo upieczonym doktorem, który przyjechał aby się nauczyć nowej techniki badawczej. I zapewne , gdyby nie splot niekorzystnej sytuacji, miałby " swoje" badania - na " swój" temat badawczy. Wziął więc temat badawczy młodszego kolegi, z którego się ten doktoryzował. I to jest właśnie główny problem...
Marek Wroński
Proszę o podanie rzetelnej i wiarygodnej podstawy Pana twierdzeń:
„Te badania nie były "wspólne", tylko ówczesny dr Wróbel jako "postdoc" dostał zadanie POMOCY świeżemu magistrowi chemii, Beckerowi, który zaczął pracować nad swoim doktoratem pod kierunkiem doc. Yurija Suchorskiego.”
- Staż zagraniczny w Niemczech typu postdock zacząłem w 2005 i jak zapewne Pan Profesor wie zadania postdoca wpisują się w cele projektu badawczego, z którego postdoc jest finansowany. Nigdy ani ja ani Becker nie słyszeliśmy o zadaniu, które miało polegać na pomocy Beckerowi w badaniach do jego doktoratu. W 2005, kiedy pojechałem na staż Becker był studentem i był nim do 2008 kiedy stał się „świeżym magistrem chemii”. Tak się składa, że w 2008 prof. Suchorski opuścił Magdeburg i Becker nie pracował pod kierunkiem doc. Suchorskiego nad swoim doktoratem tj. w latach 2008-2010. Pracował natomiast ze mną do 1.08.2009, a promotorem był prof. Weiss.
„Badania były prowadzone na unikalnej, prywatnej aparaturze, którą 10 lat wcześniej zaplanował i skonstruował za swoje pieniądze - prof. Suchorski. Aparat do dzisiaj pracuje na Politechnice Wiedeńskiej.”
To twierdzenie nie jest prawdą i łatwo to zweryfikować. Wg. mojej wiedzy aparatura o wielomilionowej wartości firmy SPECS dalej znajduje się na stanie Uniwersytetu w Magdeburgu. Jeżeli jest prawdą to co Pan napisał to jak Pan Profesor wyjaśni, że po wyjeździe prof. Suchorskiego w 2008 badania były kontynuowane przy użyciu tej samej aparatury? Dowodem jest opis części eksperymentalnej artykułów z Beckerem po 2008 roku. Ostatni taki artykuł został opublikowany w 2015. Jestem przekonany, choć tego nie weryfikowałem, że w artykułach prof. Suchorskiego opracowanych w Wiedniu identyczna aparatura wysokopróżniowa (XPS, AES, LEED, STM etc.) firmy SPECS nie występuje.
„I zarówno na bazie ówczesnych oraz dzisiejszych przepisów -- nie można na podstawie tych samych badań, uzyskać awans naukowy u dwóch różnych osób.”
W drodze naszej rozmowy (e-maile) dnia 23.03.2024 Poprosiłem Pana profesora cyt. „Czy mógłby Pan Profesor wskazać podstawę prawną czy etyczną uzasadniającą Pana Profesora stanowisko, że na bazie tych samych współautorskich badań zabronione jest otrzymanie dwóch lub więcej różnych stopni naukowych?”
Otrzymałem Pana odpowiedź dnia 30.04.2024 ” To tak jak z pluciem na dywan rektora! Nie ma przecież tabliczki że pluć nie wolno... Czy ktokolwiek u Rektora pluje?”
Jeżeli Pan Profesor jednak odnalazł po 30.04.2024 stosowne przepisy to proszę je przytoczyć. W przeciwnym wypadku proszę odwołać swoje słowa. Informowałem Pana Profesora, że ustawa o zasadach nadawania stopnia dr. habilitowanego stwierdza coś zupełnie przeciwnego tj. że opracowane zespołowo wyniki jak najbardziej mogą stanowić podstawę nadania stopnia.
„Opinia prof. Witko merytorycznie jest ciągle tą samą, pierwotną opinią i nic tam nie jest zmanipulowane.”
Panie Profesorze, opinii prof. Witko wprowadzonych do obiegu prawnego można doliczyć się 4 różnych wersji, co nie tylko jest nieetyczne, ale jest złamaniem przepisów. Dokument ten istotnie zaważył na moim życiu. Na stronie 7 wersji nr. 2,3,4 można przeczytać i każdy czytelnik tego artykułu może to zweryfikować jednym kliknięciem:
„praca doktorska dr S. Bekkera powstała w roku 2010, wymienione cztery prace opublikowane zostały w latach 2010 [71], 2008 [138], 2007 [139], 2008 [170], czyli po opublikowaniu pracy doktorskiej S.B.”
Zapewne zgodzi się Pan ze mną, że lata 2007 i 2008 były wcześniej niż 2010 rok, w którym Becker składa dysertację, a nie tak jak w dalszym ciągu twierdzi prof. Witko tj. że później. To twierdzenie jest sprzeczne z logiką. Takich błędów logicznych jest dużo więcej i został Pan o nich wielokrotnie poinformowany, co mogę wykazać. Dlaczego więc świadomie wprowadza Pan Profesor swoich czytelników w błąd?
„Sygnalista "Student ZUT" znalazł doktorat przypadkowo, i z miejsca skojarzył go z habilitacją sprzed 10 lat. Nie ma tutaj grama osobistej niechęci do prof. Wróbla - tylko jest zwykła rzetelność naukowa i przeświadczenie, iż takie "naukowe numery" trzeba raportować.”
Na czym buduje Pan Profesor swoje przekonanie o rzetelności naukowej oraz braku osobistej niechęci „Studenta ZUT”? To zapewne ktoś z moich kolegów/koleżanek, który zarzucił mi popełnienie poważnego przestępstwa tj. kradzieży cudzych danych oraz tekstu. Dzisiaj okazuje się to niezgodnie z prawdą. Włożył on wiele pracy w opracowanie podobieństw i postarał się poinformować RDN oraz prasę aby zastopować mi promocję profesorska. Obecnie „Student ZUT” zna recenzje ekspertów od prawa autorskiego i wie, że „się pomylił”. Wiedza ta, nie przeszkadza tej osobie anonimowo ingerować w równolegle prowadzone postępowanie dyscyplinarne ws. zarzutów o plagiat. Rzeczniku umorzył postępowanie dyscyplinarne na podstawie opinii eksperta od praw autorskich, ale „Student ZUT” ANONIMOWO zaskarżył tę decyzję mocno starając się aby jednak odebrano mi stopień dr. habilitowanego.
Panie Profesorze, proszę się odnieść do ww. wątpliwości dotyczących Pana stanowiska. Nie wątpię, że w wyniku uczciwej dyskusji odwołującej się do faktów i dowodów oraz krytycznego analizowania stanowisk autorytetów uda się bezstronnie ustalić czy czemuś uchybiłem. Jestem przekonany, że pełne wyjaśnienie wszystkich okoliczności procedowania mojej sprawy pomoże naukowcom starającym się o awans uniknąć nieprzyjemności mnie dotykających i zapobiec nadużyciom wynikającym z niskich pobudek współpracowników. Ufam, że Pana artykuł uczciwie uwzględni wszystkie nowe okoliczności w sprawie.
Z poważaniem,
Rafał J. Wróbel
Od wielu lat jestem pod swoim nazwiskiem, Sygnalistą, który upublicznia sprawy toczące się w czterech murach uczelni.
Liczba ataków, pozwów i niechęci pod adresem mojej osoby jest olbrzymia i to głównie, nie ze strony tych co opisuję!
Z ich otoczenia lub nawet zupełnie obcych VIPów nomenklatury akademickiej, w tym ministerstwa. Większość tych co zasygnalizowali jakieś naruszenia prawa " cierpi" na niechęć a często coś więcej . To jak ktoś z Wydziału mógłby " bezpiecznie" zgłosić zarzuty? No way!
Nikt nie chciał Panu łamać kariery! Po prostu przedstawiono fakt, przypadkowo odkryty, który Pan zataił, a który w tamtym czasie PRAWDOPODOBNIE zastopował otrzymanie habilitacji.
Pozycje postdoca w Magdeburgu Pan nie otrzymał z konkursu, tylko z tego powodu, że mający dobrą opinię o Panu dwoch profesorow poprosiło znanego im od wielu lat, prof. Y. Sucharskiego, aby coś znalazł " u siebie" dla zdolnego młodego doktora że Szczecina. To jest normalne w naszych karierach naukowych. Nie chce jednak roztrząsać publicznie różnych niuansów bo to nie miejsce, ani czas.
Nie ujmuję Panu zdolności ani wiedzy i nie jestem " nienawistny" wobec " bohaterów" moich artykułów.
Staram się rozumieć motywy i powody oraz okoliczności.
Co do przepisów to odpowiedziałem już w kolejnym komentarzu: Co nowego jest w monografii jeśli porównamy ją z doktoratem, i jeśli " tożsame"' osiągnięcie naukowe wykreślamy, czy to co zostanie , da Panu pozytywną opinię recenzentów.?
Właśnie dlatego, że chyba zabrakło prof. Suchorskiego to nie był Pan w stanie zrealizować WŁASNEGO projektu badawczego. Ten który Pan wykorzystał, był projektem dla Beckera.
Czy nie Pan odpowiedział jednemu z recenzentów, że brak oświadczenia Suchorskiego co do Jego udziału w publikacjach, spowodowany jest faktem, że Pan nie wie co się z Nim stało?
Nie chcę wnikać w szczegóły różnych spraw i pewnie jest to niepotrzebne. Odnośmy się do faktów z tej samej perspektywy: jaka jest różnica między monografią a doktoratem? I dyskusja powinna uciec z tego forum,
Z szacunkiem i poważaniem,
Marek Wroński
Co z profesorem zwyczajnym który się nim stał później wykorzystując min. nasze wyniki?
Przedstawiłem Panu fakty, które wyraźnie stoją w sprzeczności z tym, co Pan o mnie napisał. W odpowiedzi nie odniósł się Pan do niewygodnych pytań, udaje Pan, że nic się nie stało, i dalej pomawia mnie Pan równie nierzetelnymi informacjami. Proszę się nie obrazić, ale zabiegi, które Pan Profesor stosuje, kwalifikują się jako erystyka, czyli przekonywanie o swoich racjach bez względu na fakty i prawdę. Erystyka w nauce jest patologią, którą Pan przecież zwalcza.
Ponownie uprzejmie, aczkolwiek stanowczo, proszę Pana o wyjaśnienie nieprawdziwych informacji, pochodzących, jak przypuszczam, z nierzetelnego źródła, oraz o sprostowanie swoich twierdzeń. Mam nadzieję, że Pan Profesor odpowiada za swoje słowa i jako odpowiedzialny człowiek potrafi wycofać się z twierdzeń w oczywisty sposób nieprawdziwych. W przyszłości proszę o krytyczne zweryfikowanie swoich twierdzeń przed ich upublicznieniem. W przeciwnym wypadku dalsza dyskusja z Panem, jako niespełniająca powszechnie uznanych standardów, nie ma sensu.
Z poważaniem,
Rafał J. Wróbel
No cóż, im bardziej zaściankowa uczelnia, tym większe konflikty.
W opisywanej sprawie, obwiniony powinien zaskarżyć tryb procedowania jaki zastosowano w Jego przypadku do Sądu Pracy co spowoduje (wygrana jest oczywista) unieważnienie przypadku. Poważnymi przesłankami są tu opisywane konflikty pracownicze z "kadrą" co może być powodem całej sprawy oraz brak przewidzianych ustawowo postępowań dyscyplinarnych.
A tak przy okazji; jeżeli jest takie ciężkie oskarżenie, to dlaczego JM Rektor nie podjął kroków służbowych - zawieszenia w pracy dydaktycznej ? Może jednak administracja Uczelni zdaje sobie sprawę na jaka pochyłą ścieżkę ta sprawa wkroczyła ?
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.