Wstydzilibyśmy się często swoich najpiękniejszych czynów, gdyby świat znał wszystkie pobudki, które je wydały...

Są takie maksymy, które zapadają nam w pamięć w sposób, który można by nazwać „niepokojącym”. Mnie w taki niepokojący sposób zapadła maksyma niezbyt znanego szerokiej publice, pozbawionego złudzeń XVII-wiecznego filozofa François de La Rochefoucauld, brzmiąca:

„Wstydzilibyśmy się często swoich najpiękniejszych czynów, gdyby świat znał wszystkie pobudki, które je wydały”.

Słynne oświadczenie Rektora Lesickiego z 16 sierpnia 2019 r.

Ach, jakież zachwyty padały po słynnym oświadczeniu byłego już Rektora UAM Andrzeja Lesickiego z dnia 16 sierpnia 2019 roku, w którym to pryncypialnie chłostał za „język nienawiści” wobec „zjawiska określanego skrótem LGBT” nie tylko hierarchów Kościoła Katolickiego, polityków reprezentujących różne partie polityczne, telewizję publiczną, ale i pracowników UAM, którzy – najwyraźniej w przeciwieństwie do Jego Magnificencji – powinni wypowiadać się wyłącznie „w swoim imieniu, a nie w imieniu społeczności UAM”, i do których wielokrotnie apelował, by „nie przedstawiali swoich przekonań jako stanowiska Uniwersytetu”...

https://amu.edu.pl/uniwersytet/z-zycia-uniwersytetu/newsy/oswiadczenie-rektora

Jakże obiecująco brzmi zdanie podsumowujące to oświadczenie:

„Zapewniam, że nadal zdecydowanie zwalczać będę przejawy agresji słownej i fizycznej, niezależnie od sztandarów, pod jakimi miałyby mieć one miejsce”.

Brzmi ono najwyraźniej tak donośnie i dojmująco, iż głos zabrali nie tylko mniej lub bardziej anonimowi internauci wypisujący pod tym oświadczeniem na Facebooku peany, lecz także Konferencja Rektorów Akademickich Szkół Polskich (KRASP), która „popiera oświadczenie JM Rektora prof. Andrzeja Lesickiego”. Rozumiem, że z dobrodziejstwem inwentarza...

https://amu.edu.pl/dla-mediow/komunikaty-prasowe/konferencja-rektorow-akademickich-szkol-polskich-popiera-oswiadczenie-jm-rektora-prof.-andrzeja-lesickiego

Szara rzeczywistość

Ja jednak czytając to oświadczenie w sierpniu 2019 r. w żaden zachwyt nie wpadłem, bo dokładnie pamiętałem, iż w grudniu 2018 r. były zgłaszane Rektorowi Lesickiemu przejawy agresji słownej i fizycznej na kierowanej przez niego Uczelni, ale o żadnym zdecydowanym ich zwalczaniu niezależnie od sztandarów, pod jakimi miałyby mieć one miejsce, nie słyszałem. By się jednak upewnić, skierowałem do niego następujące pismo:

„Głucha cisza” była mi jedyną odpowiedzią. 12 września 2019 r., a następnie 13 stycznia 2020 r. skierowałem zatem zapytanie do Pełnomocnika Rektora UAM ds. Informacji Publicznej, jakie kroki w tej sprawie zostały podjęte przez Rektora Lesickiego, i poprosiłem o przedstawienie dokumentów potwierdzających podjęcie tych ewentualnych kroków. Otrzymałem następującą odpowiedź: „Uczelnia nie jest w posiadaniu wnioskowanych informacji/dokumentów”.

W związku z tym 15 stycznia 2020 r. skierowałem do Rektora Lesickiego pismo, w którym zarzuciłem mu kłamstwo, ponieważ wbrew temu, co twierdził, nie zwalczał zdecydowanie przejawów agresji słownej i fizycznej, o których był wielokrotnie informowany. Stwierdziłem, że zachowanie takie nie licuje z powagą urzędu, który sprawował, i zaproponowałem rozwiązanie honorowe, czyli przeprosiny, zamieszczenie sprostowania do jego oświadczenia albo podjęcie w końcu kroków, które deklarował...

I co? I stało się, co się musiało w polskich warunkach stać... Na polskim feudalnym uniwersytecie, którego teoretycznie podstawowym zadaniem jako uniwersytetu jest poszukiwanie Prawdy, a także Jej głoszenie, choćby Prawdą było to, że ktoś kłamał, to jednak było to zdecydowanie za dużo... Parę dni później, 28 stycznia 2020 roku, podstawiono mi pod nos do podpisania dokument informujący mnie o rozwiązaniu ze mną umowy o pracę „za wypowiedzeniem”, gdzie jedną z „przyczyn” rozwiązania umowy o pracę „za wypowiedzeniem”... było „obraźliwe zachowanie w stosunku do rektora polegające na przypisaniu rektorowi posługiwania się kłamstwem i zachowania nielicującego z powagą pełnionej funkcji”...

Były też inne „przyczyny” mojego zwolnienia „za wypowiedzeniem”. Jak pisałem w poprzednim artykule o traktowaniu pracowników na UAM za kadencji Lesickiego „UAM: równi, równiejsi i... najrówniejsi”, po skierowaniu moich akt do Sądu Pracy okazało się, że „przyczyną” zwolnienia były także zarzuty jednej pani, które wcześniej zostały przez Rzecznika Dyscyplinarnego odrzucone jako bezpodstawne. Sprawę oczywiście zgłaszałem i Rektorowi Lesickiemu, i obecnej Pani Rektor, prof. Bogumile Kaniewskiej, żądając wszczęcia postępowania wyjaśniającego przeciwko owej pani ze względu na możliwość naruszenia art. 234 Kodeksu Karnego (fałszywe oskarżenie) i przeciwko prorektorowi Tadeuszowi Wallasowi, który w ten sposób mnie zwolnił. Oboje nabrali w tej sprawie wody w usta...

Zwracam uwagę, iż Rektor Lesicki ani nie skierował do Rzecznika Dyscyplinarnego sprawy mojego rzekomo obraźliwego zachowania w stosunku do niego – czego domagał się związek zawodowy, do którego należałem, a co trwałoby długo i dawałoby mi prawo do składania wyjaśnień i posiadania profesjonalnego obrońcy – ani nie pozwał mnie z tego powodu na drodze cywilnej (w tym przypadku to już w ogóle los sprawy byłby całkowicie od niego niezależny).

Łatwiej było sprawę załatwić „od ręki”. To ja muszę się teraz „bujać” po sądach pracy. On jedynie z dniem 1 września 2020 r. przestał być rektorem, bo nowa ustawa nie pozwoliła mu na ponowne kandydowanie. Pożegnano go z honorami. Podczas gdy maszerował z girlandami na szyi, oklaskiwał go szpaler pracowników Rektoratu UAM. Jego olejny obraz powieszono obok obrazów wcześniejszych rektorów. Ledwo rozmarzył się w wywiadzie w Życiu Uniwersyteckim, że oczekuje ze strony nowej pani Rektor ewentualnej propozycji, a już taka ewentualna propozycja dla niego była: Lesicki będzie oddawał... UAM swoje doświadczenia... dyrektorując... Centrum Integracji i Rozwoju, które ze strony Uniwersytetu będzie zajmowało się jego przygotowaniem do federacji z innymi poznańskimi uczelniami. Przez cały okres dziekanowania i rektorowania, czyli dwadzieścia cztery lata, pracował naukowo, ale – jak sam przyznaje – z mniejszą efektywnością. Wiele jego badań jest w toku. Chciałby je dokończyć. No cóż, dodam, że zmieni się jeszcze jedno: już na pewno nie będzie mógł wydać zarządzenia takiego jak to z 28 maja 2019 roku, że wszyscy nauczyciele akademiccy podlegają ocenie okresowej oprócz niego...

Odwracanie kota ogonem

Mais revenons à nos moutons, czyli powróćmy do naszych baranów... W sprawie przejawów agresji słownej i fizycznej, których Rektor Lesicki nie zwalczał zdecydowanie, złożyłem skargę do KRASP i do Rzecznika Praw Obywatelskich. Wiem, że do KRASP jakieś wyjaśnienia zostały złożone, ale nie poinformowano mnie o ich treści. Rzecznik Praw Obywatelskich jednak podszedł do sprawy rzetelnie i przesłał mi wyjaśnienia Rektora Lesickiego.

Mówi w nich dużo o mnie, ale z jakiegoś powodu pomija taką „przyczynę” zwolnienia jak „obraźliwe zachowanie w stosunku do rektora polegające na przypisaniu rektorowi posługiwania się kłamstwem i zachowania nielicującego z powagą pełnionej funkcji”... Dlaczegóż akurat to przemilczał przed Rzecznikiem Praw Obywatelskich, skoro wszystko było zgodnie z prawem i zasadami etycznymi?

Ustosunkowuje się też do meritum, czyli do „przejawów agresji słownej i fizycznej”. Cytuję wyjaśnienia w tej sprawie z dnia 31 sierpnia 2020 r. in extenso zachowując potknięcia składniowe [wytłuszczenia – RB]. Proszę się mocno trzymać...

„-) otrzymałem teraz notatkę służbową sporządzoną w dniu 11 grudnia 2018 r. dla Wydziału Neofilologii przez [panią X], która potwierdza, że 9 czerwca 2017 roku doszło do agresji ze strony [pana Y] wobec niej i [pani Z], ale «sprawa nie została wtedy oficjalnie zgłoszona przełożonym ani podana do publicznej wiadomości, ponieważ pracownicy bali się konsekwencji zgłoszenia takiego przypadku oraz pogorszenia sytuacji w Pracowni»; nadmieniam, że notatka służbowa była elementem zbiorowej skargi pracowników Instytutu Językoznawstwa. Przyjąłem rozwiązanie, które w mojej ocenie miało kompleksowo rozwiązać konfliktową sytuację w Instytucie – zniesienie Instytutu Językoznawstwa. Indagowana w tej sprawie dzisiaj [pani X] potwierdziła, że opisane zdarzenia miały miejsce, podobnie jak [pani Z], która z kolei uznała sprawę dla niej za zamkniętą;

-) agresja [pana Y] została poruszona w piśmie z 13 grudnia 2018 roku przedstawiona jako zarzut «przyzwalania na czyny o znamionach przemocy i mobbingu wobec pracowników Instytutu Językoznawstwa» sformułowany wobec ówczesnego dyrektora Instytutu Językoznawstwa. W tym kontekście została rozpatrzona, bowiem zniesienie Instytutu oznaczało pozbawienie prof. Wierzchonia funkcji dyrektora instytutu, a przeniesienie [pana Y] do innego wydziału znosiło konflikt personalny. Obecnie prof. Bielecki sprawę przedstawia w innym kontekście formułując zarzuty wobec mnie. Jak pisałem, sprawa dyscyplinarna wobec prof. Wierzchonia jest w toku, a sprawę [pana Y] skierowałem wniosek do Rzecznika Dyscyplinarnego o wszczęcie postępowania wyjaśniającego.”

I formułka, która pojawia się w każdym piśmie, w którym Rektor Lesicki odnosi się do moich zarzutów:

„Pragnę zapewnić, że dokładam wszelkich starań, aby zarzuty lub skargi dotyczące prawidłowości działania Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza i jego jednostek organizacyjnych były rozpatrywane w granicach przewidzianych prawem”.

Była zbrodnia, a gdzie kara?

Nie jest prawdą, że Rektor Lesicki otrzymał rzeczoną notatkę „teraz”, czyli w sierpniu 2020 r. Otrzymał ją w grudniu 2018 roku, co sam potwierdza w swoich wyjaśnieniach pisząc „notatka służbowa była elementem zbiorowej skargi pracowników Instytutu Językoznawstwa”. Poza tym przypomniałem mu o sprawie 29 sierpnia 2019 r. i 15 stycznia 2020 r. Oba pisma w tamtym czasie zignorował. No, może nie do końca zignorował, bo zwolniono mnie z dnia na dzień za „obraźliwe zachowanie w stosunku do rektora polegające na przypisaniu rektorowi posługiwania się kłamstwem i zachowania nielicującego z powagą pełnionej funkcji”. „Obraźliwe zachowanie” itd. natychmiast tam dostrzeżono, meritum już nie... Zresztą z narracji jego samego wynika, że jednak o samym meritum sprawy agresji pana Y wobec pani X i Z także wiedział już w grudniu 2018 roku, bo... rozwiązał ją i to kompleksowo poprzez zniesienie Instytutu Językoznawstwa właśnie wtedy oraz poprzez przeniesienie pana Y do innego wydziału, która to sprawa w tym kontekście została rozpatrzona...

No ale gdy o sprawie Rzecznik Praw Obywatelskich już się dowiedział i mleko się rozlało, to skierował ją do Rzecznika Dyscyplinarnego... W obu wykluczających się sytuacjach jego działania były absolutnie wzorowe, bo w granicach przewidzianych prawem, o czym pragnie zapewnić... Tylko ten zły Bielecki przedstawia ją w innym kontekście... formułując wobec niego zarzuty...

Wymiana pism z Rzecznikiem Praw Obywatelskich trwa i miejmy nadzieję, że przyczyni się ona do tego, że odpowiednie osoby wreszcie poniosą stosowne konsekwencje swoich działań.

I poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli

Do tej pory świat znał tylko frazesy Rektora Lesickiego z oświadczenia z sierpnia 2019 roku o „języku nienawiści”, które zapewniły mu taki poklask, a od teraz... zna szersze tło... „Wstydzilibyśmy się często swoich najpiękniejszych czynów, gdyby świat znał wszystkie pobudki, które je wydały”...

Post scriptum

Na nic się zdała cała lawina szykan, których dopuścił się wobec mnie nie tyle UAM jako taki, co raczej pewne osoby piastujące tam odpowiednie stanowiska, które to osoby mają w tym bardzo konkretny interes. Sprawę nieprawidłowości finansowych drążyłem nadal pomimo między innymi zwolnienia mnie w trybie, który przedstawiłem w obu artykułach o traktowaniu pracowników na UAM za kadencji Lesickiego. Na obecnym etapie dnia 7 października 2020 r. Prokuratura Rejonowa Poznań-Stare Miasto wszczęła śledztwo w sprawie wykrytych przeze mnie nieprawidłowości finansowych.

dr hab. Robert Bielecki

Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Źródło grafiki: https://pl.wikipedia.org/wiki/Uniwersytet_im._Adama_Mickiewicza_w_Poznaniu#/media/Plik:Collegium_Minus_w_Poznaniu.jpg

Ten tekst został nadesłany do redakcji. Fundacja Science Watch Polska nie jest jego autorem.