Dwa tygodnie temu zaskarżyłem w całości wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie z dnia 15.01.2025r sygn. akt VII SA/Wa 2393/24 wydany po rozpatrzeniu skargi na postanowienie Rady Doskonałości Naukowej z dnia 24.06.2024r nr DRKNK.404.7.2024 wnosząc o jego uchylenie oraz wydanie wyroku o treści ujętej w pierwotnej skardze.
Zapadłemu wyrokowi zarzuciłem:
- naruszenie prawa materialnego, które miało istotny wpływ na wynik sprawy tj. art. 134 § 1 p.p.s.a. w zw. z art. 133 § 1 p.p.s.a. poprzez brak adekwatnego rozpoznania zarzutów zawartych w skardze skarżącego. W szczególności powyższe zarzuty odnoszą się do błędnej wykładni i niewłaściwego zastosowania zarówno przez RDN jak i Sąd I instancji zakresu temporalnego odnoszącego się kwestii formalnej związanej z uzyskiwaniem tytułu profesora. Sąd I instancji w sposób absolutnie nieuprawniony przyznał RDN prawo do kreowania wykładni legalnej (autentycznej) przepisów w tym zakresie funkcjonujących tj. art.233.1 pkt 1 i 2 ustawy o szkolnictwie wyższym tj. Dz.U. 2024.1571.
RDN nie wykazał bowiem żadnej normy prawnej, czyli tzw. delegacji ustawowej uprawniającej ją do prawa interpretacji ex cathedra ustawy jako mającej w jej mniemaniu moc stanowienia i stosowania prawa. W swoich dotychczasowych wywodach podkreślałem kwestię teleologii oraz braku oczywistej wymaganej równości zarówno po stronie praw jak i obowiązków przez powoływanych na mocy różnych ustaw profesorów. Dokonana przez RDN interpretacja, a nietrafnie zaakceptowana przez Sąd I instancji w sposób bowiem całkowity tę równowagę eliminuje.
Według powyższej interpretacji profesor tzw. „starej daty” nie obawiając się restrykcji w postaci pozbawienia posiadanego przez niego tytułu może nadal żadnych konsekwencji !!!!! dokonywać naruszeń (i to nawet wielekroć!!) cudzych praw autorskich (kolokwialnie zwane plagiatami), a „młody profesor” takiego komfortu jest pozbawiony. To ewidentny paradoks pozostający w rażącej sprzeczności z konstytucyjną (vide: art. 32.1 Konstytucji RP) zasadą równości wobec prawa. Powyższego aspektu w sensie obowiązujących zasad logiki i należytego rozumowania absolutnie nie można zaaprobować tym bardziej, że Sąd I instancji nie przedstawił jakiejkolwiek argumentacji związanej z tematyką „równości” w kontekście jej braku. Równe traktowanie oraz niedyskryminacja należą do podstawowych pojęć, a jednocześnie zasad praw człowieka. Oznaczają one, że bez bardzo ważnego powodu dwóch osób będących w porównywalnej sytuacji nie można traktować odmiennie!!!! Nieuzasadnione różnicowanie czyjejś sytuacji albo praw jak to ma miejsce w niniejszej sprawie określane jest definicyjnie jako niedopuszczalna dyskryminacja. Dyskryminacja oznacza nierówne traktowanie, prawnie nieusprawiedliwione i nieuzasadnione obiektywnymi przyczynami. Każde takowe działanie stanowi naruszenie zasady równego traktowania i jest pogwałceniem podstawowych praw i wolności człowieka !! Dyskryminacja jest zabroniona przez prawo. Zakazuje jej zarówno wewnętrzne prawo polskie, jak i prawo Unii Europejskiej. System ochrony praw człowieka w Unii Europejskiej, opiera się w dużej mierze na osiągnięciach ONZ i Rady Europy. Prawo każdej osoby do równości wobec prawa i ochrony przed dyskryminacją stanowi powszechne prawo, które jest uznane w Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka. Kolokwialnie jakiejkolwiek osobie można przyznać przysłowiowego konia z rzędem, która analizując prawa i obowiązki w/w „starych” i „młodych” profesorów ujętych treścią niniejszej skargi nie dostrzeże wyraźnego ubogacenia swoistym przywilejem eschatologicznej bezkarności właśnie tę grupę „starszą”.
Zarówno RDN jak i Sąd I instancji są jak widać z przyjętej przez nich interpretacji aprobantami orwellowskiej słynnej literackiej dychotomii odnoszącej się do konstatacji o funkcjonowaniu świń oraz równiejszych świń w kontekście populistycznej zasady, że wszystkie świnie są ponoć równe……… Nieodparcie także powyższe dywagacje zasadnie koherentnie odnoszą się do funkcjonującego w przestrzeni publicznej oksymoronu związanego z „minusami dodatnimi” i vice versa „plusami ujemnymi”. To absolutnie nieaprobowalna i symptomatyczna nadinterpretacja zarówno RDN jak i Sądu I instancji. Brak merytorycznego rozpoznania w/w moich zarzutów miał istotny wpływ na wynik sprawy, albowiem Sąd I instancji naruszył powyższe przepisy postępowania sądowo-administracyjnego i nie rozpoznał prawidłowo sprawy w wymaganym zakresie, co decydująco finalnie zaskutkowało oddaleniem skargi.
- naruszenie przepisów postępowania, które miało istotny wpływ na wynik sprawy, tj. art. 141 § 4 p.p.s.a. w zw. z art. 145 § 1 pkt 1 lit. a oraz c p.p.s.a. w zw. z art. 134 § 1 p.p.s.a. w zw. z art. 133 § 1 p.p.s.a. poprzez wadliwą konstrukcję uzasadnienia wyroku i brak jakiegokolwiek adekwatnego odniesienia się w uzasadnieniu wyroku do zarzutów zawartych w skardze.
- naruszenie przepisów postępowania, które miało istotny wpływ na wynik sprawy, tj. art. 134 § 1 p.p.s.a, i nieskontrolowanie zaskarżonej decyzji poza granice zakreślone w skardze; naruszenie powyższych przepisów postępowania sądowo-administracyjnego przez Sąd miało istotny wpływ na wydany wyrok, albowiem Sąd nie powinien oddalać skargi, a powinien uchylić w całości zaskarżoną decyzję, w szczególności z uwagi na naruszenia przez organ przepisów postępowania, w tym art. 7, 8, 10, 77, 107 § 3 k.p.a.
Wyrokiem z dnia 15.01.2025r Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie sygn. akt VII SA/Wa 2393/24 oddalił skargę na decyzję RDN z dnia 24.06.2024r nr DRKNK.404.7.2024.
Zapadły wyrok dotknięty jest alogicznym w swojej treści oraz pisemnym jego uzasadnieniem, a także sprzecznym z funkcjonującą uniwersalnie konstytucyjną zasadą równouprawnienia dlatego winien zostać wyeliminowany z obrotu prawnego. Wydając wyrok Sąd I instancji naruszył przepisy postępowania oraz prawa materialnego, których uchybienie miało istotny wpływ na jego treść. Sąd nie odniósł się merytorycznie w swoim uzasadnieniu do każdego z zarzutów zawartych w skardze działając w sposób niepełny. Wręcz całkowicie podobnie zresztą jak RDN w swoim postępowaniu pominął kwestię wnikliwego rozeznania paradygmatu związanego treścią art.233.1 pkt 1 i 2 ustawy o szkolnictwie wyższym tj. Dz.U. 2024.1571. Wywiodłem, że B. Śliwerski dopuszczając się naruszenia cudzych praw autorskich utracił w sposób oczywisty conditio sine qua non przymiot posiadania nieposzlakowanej opinii albowiem dopuścił się występku, który winien go dyskwalifikować jako osobę, która ma nadal prawo być członkiem gremium RDN. Niestety sprawca karygodnego występku tj. B. Śliwerski nie wykazał jakiejkolwiek konfuzji w tym zakresie i po wydanym dnia 31.01.2024r wyroku nie złożył w związku z tym oczekiwanej dymisji z grona członków RDN. Koteryjne wręcz stanowisko w tym aspekcie sprawy zostało podjęte także przez właściwie pełne gremium RDN z jego Przewodniczącym prof. W. Sitkiem na czele. Zamiast oczekiwanego ostracyzmu wobec sprawcy karygodnego czynu udzielono mu bezgranicznego poparcia. Nie bez kozery godnym podkreślenia w tym miejscu jest fakt, że szef RDN uwikłany jest matrymonialnie w kwestie plagiatowe (aczkolwiek aktualnie sprekludowane) swojej połowicy. Z dniem 01.02.2024r. B. Śliwerski ex lege utracił zatem możliwość legalnego funkcjonowania w gremium RDN jako jej członek. RDN stoi na stanowisku, że „nie zachodzą (rzekomo...) podstawy do wprowadzenia przez Przewodniczącego RDN do Zintegrowanego Systemu Informacji o Nauce i Szkolnictwie Wyższym POLon (stosownie do art. 343 ust. 3 tej ustawy) informacji o utracie przez B. Śliwerskiego tytułu profesora”.
Przewodniczący RDN nie wydał zatem stosownej informacji o utracie tytułu profesora przez naruszyciela cudzych praw autorskich jak również nie wprowadził takiej informacji do Zintegrowanego Systemu Informacji o Nauce i Szkolnictwie Wyższym POLon, który to oblig wynika z treści art. 343 ust. 3 ustawy pswn. Dopuścił się zatem w sposób oczywisty naruszenia treści art. 231 kk i powinien z tego tytułu ponieść stosowne konsekwencje. Stanowisko prezentowane przez RDN jak i Sąd I instancji jest oczywiście błędne, albowiem narusza zasadę równoważności tytułów profesora nadanych przed dniem 01.10.2018 r. oraz nadanych od tej daty. Stwierdzenie tego faktu nie wymaga żadnego postępowania ani wydawania postanowienia względnie decyzji RDN. Tego typu uchybienia Sądu w konsekwencji winno w sposób oczywisty doprowadzić do jego całkowitego unicestwienia. Uchybienia powyższe utrudnia kontrolę instancyjną i bezpośrednio godzą w art. 141 § 4 p.p.s.a., a także prawo do sądu zagwarantowane każdemu podmiotowi w art. 45 Konstytucji. W wyroku z 30 sierpnia 2006 r. Naczelny Sąd Administracyjny stwierdził:
„Uzasadnienie orzeczenia, które nie pozwala na jednoznaczne ustalenie przesłanek, jakimi kierował się Sąd pierwszej instancji, podejmując zaskarżone orzeczenie, uznać należy za dotknięte wadą, która nie pozwala na kontrolę kasacyjną tego orzeczenia. Wada ta nie może być sanowana w postępowaniu kasacyjnym”.Natomiast w wyroku z dnia 5 grudnia 2006r. wyjaśniał, że:
„Tylko uzasadnienie spełniające określone ustawą warunki stwarza podstawę do przyjęcia, że będąca powinnością sądu administracyjnego kontrola działalności administracji publicznej pod względem jej zgodności z prawem rzeczywiście miała miejsce i że prowadzone przez ten sąd postępowanie odpowiadało przepisom prawa”.
Skonkludować zatem słusznie należy, że powyższe sformułowania uzasadnienia Sądu I instancji jest nieprawidłowe. Zgodnie z wyrokiem Naczelnego Sądu Administracyjnego z 1 kwietnia 2008 r.:
„Przepis art. 134 § 1 p.p.s.a. nakłada na Sąd obowiązek zajęcia się sprawą co najmniej w zakresie, w jakim domaga się tego strona skarżąca, formułując konkretne zarzuty skargi. Brak związania Sądu I instancji zarzutami i wnioskami skargi nie może być rozumiany jako prawo Sądu do pominięcia kwestii podnoszonych przez stronę lub do wybiórczego potraktowania zarzutów poprzez rozpoznanie tylko niektórych z nich, przy jednoczesnym braku odniesienia się do pozostałych. Powinnością Sądu – niezależnie od przyjętego kierunku rozstrzygnięcia jest rozważenie wszystkich zarzutów strony i dokonanie oceny ich zasadności na gruncie danej sprawy”.
Sąd nie uchylił zaskarżonego postanowienia również pomimo tego, że zawiera ono wadliwe uzasadnienie, w którym nie wyjaśniono dlaczego organ uznał, że posiada uprawnienie do interpretacji norm prawnych. Powyższa konstrukcja uzasadnienia wyroku również w istotny sposób narusza prawa skarżącego do obrony swoich praw. Podnieść także należy naruszenie przez Sąd I instancji art. 134 § 1 p.p.s.a. i nieskontrolowanie zaskarżonego postanowienia poza granice zakreślone w skardze, albowiem naruszenie powyższych przepisów postępowania sądowo-administracyjnego przez Sąd miało niewątpliwy wpływ na treść wyroku. Sąd nie powinien oddalać skargi, a odwrotnie powinien uchylić w całości zaskarżone postanowienie, w szczególności z uwagi na naruszenia przez organ przepisów postępowania, w tym art. 7, 8, 10, 77, 107 § 3 k.p.a.
Używając appendiksowej formuły skarżący podnosi fakt powątpiewania przez Sąd I instancji legitymacji czynnej skarżącego w niniejszym procesie co dodatkowo zarzuca RDN, że winien nie podjąć stosownego postępowania, a tym bardziej wydania określonych, a zaskarżonych postanowień. Akcentuję fakt, że moje działania w powyższym zakresie podyktowane były troską obywatelską o interes społeczny.
Przejawiał się on m.in. w tym, że wykazując poprzez błędną wykładnię znowelizowanej ustawy o szkolnictwie wyższym przez RDN i Sąd I instancji dopuszczono się komplementarnego unicestwienia narzędzia do walki z zataczającym coraz szersze kręgi w domenie akademickiej zjawiskiem plagiatyzmu.
Zasadnie odnosząc się do naruszonej przez RDN oraz Sąd I instancji zasady równości praw i obowiązków wszystkich obywateli przytoczyłem wielce znamienne orzeczenie z dnia 29 września 1997r. sygn. akt K. 15/97 Trybunału Konstytucyjnego, który po rozpoznaniu 29 września 1997 r. na rozprawie sprawy z wniosku Rzecznika Praw Obywatelskich z udziałem umocowanych przedstawicieli uczestników postępowania:
wnioskodawcy, Sejmu RP i Prokuratora Generalnego o stwierdzenie, że:
art. 44 ust. 2 pkt 1 ustawy z dnia 5 lipca 1996 r. o służbie cywilnej (Dz.U. Nr 89, poz. 402) jest niezgodny z art. 67 ust. 2 oraz art. 78 ust. 1 i 2 przepisów konstytucyjnych utrzymanych w mocy na podstawie art. 77 Ustawy Konstytucyjnej z dnia 17 października 1992 r. o wzajemnych stosunkach między władzą ustawodawczą i wykonawczą Rzeczypospolitej Polskiej oraz o samorządzie terytorialnym (Dz.U. Nr 84, poz. 426 ze zm.) orzekł, że:
przepis art. 44 ust. 2 pkt 1 ustawy z dnia 5 lipca 1996 r. o służbie cywilnej (Dz.U. Nr 89, poz. 402) w zakresie, w jakim stwarza podstawę do rozwiązania stosunku pracy urzędnika służby cywilnej kobiety, bez jej zgody, wcześniej niż rozwiązania stosunku pracy z urzędnikiem służby cywilnej mężczyzną jest niezgodny z art. 67 ust. 2 i art. 78 ust. 1 i 2 przepisów konstytucyjnych pozostawionych w mocy na podstawie art. 77 Ustawy Konstytucyjnej z dnia 17 października 1992 r. o wzajemnych stosunkach między władzą ustawodawczą i wykonawczą Rzeczypospolitej Polskiej oraz o samorządzie terytorialnym (Dz.U. Nr 84, poz. 426; zm.: z 1995 r. Nr 38, poz. 184, Nr 150, poz. 729; z 1996 r. Nr 106, poz. 488) przez to, że ustanowione w tym przepisie zróżnicowanie sytuacji prawnej kobiet i mężczyzn przybiera charakter dyskryminacji ze względu na płeć.
Nie wdając się w tym miejscu zbędne werbalne dywagacje w poruszonym wyżej aspekcie sprawy odnoszącym się do prawnej nierówności obywateli RP, czyli dyskryminacji zasadnie można skonkludować, że Sejmowi jako uprawnionemu ustawodawcy absolutnie nie przyświecała teleologiczna kwestia poprzez nowację ustawy o szkolnictwie wyższym dokonywania dychotomicznego podziału na „starych” i „nowych” profesorów.
Fundamentalnym celem jej nowelizacji była właśnie skuteczna walka z podmywającym fundamenty domeny akademickiej zjawiskiem rosnącego w zatrważającym tempie i niestety tolerowanego plagiatyzmu. Wyłącznie w tymże celu ustawodawca dokonał tej nowelizacji, aby wykreować skuteczne instrumentarium umożliwiające skuteczną walkę z tym zjawiskiem. Odmienne potraktowanie tego problemu (bez względu na estymę jakichkolwiek podmiotów jakimi się mogą one cieszyć) musi pozostawać wyłącznie w irrelewantnych kategoriach. Równość winna pozostawać w sposób klasycznie identyczny i autentyczny a nie pozostawać zdeformowaną i funkcjonować w oksymorycznej sferze.
Repetycyjnie należy stwierdzić, że wywody Sądu instancji wywodzące, że: „zaskarżone postanowienie odpowiada prawu” pozostaje oczywiście błędne i nie może się ostać. Żaden organ RDN tj. Prezydium, żaden z jej Zespołów jak również jej Przewodniczący nie posiadają i nigdy nie posiadały legitymacji prawnej do prowadzenia postępowania do wydawania decyzji czy też postanowień w sprawach utraty tytułów naukowych profesora.
Utrata tytułu profesora osób naruszających prawo autorskie zgodnie z art. 231 ustawy pswn, następuje bowiem z mocy prawa. Całkowicie zbędnym jest zatem jakiekolwiek postanowienie względnie decyzja tj. RDN, Prezydenta RP nadającego tytuły profesora ani żadnego innego organu. Ponieważ RDN nie posiadała legitymacji prawnej do rozpatrywania przedmiotowej sprawy, a w konsekwencji nie miała prawa do wydania przedmiotowych postanowień oznacza zatem to, że wydane przez tę Radę postanowienia w sprawie utraty tytułu profesora przez B. Śliwerskiego nie powinny w ogóle być przez nią wydane. W konsekwencji zaskarżone postanowienia są alegalne; powinny być unieważnione i usunięte z obiegu prawnego.
WSA rozpatrujący przedmiotową sprawę powinien zatem stwierdzić, że przedmiotowe postanowienia wydane zostały przez nieuprawniony organ, tj. z naruszeniem prawa. I dlatego Sąd powinien stwierdzić nieważność zarówno postępowania RDN w sprawie utraty tytułu profesora przez B. Śliwerskiego jak też wydanych przez ten organ postanowienia z dnia 24.06. 2024 r. Jedynym organem uprawnionym w sprawie utraty tytułu profesora przez B. Śliwerskiego jest Przewodniczący RDN. Posiada on jednak uprawnienie jedynie do odnotowania utraty tytułu profesora w rejestrze POLon prowadzonym przez MNiSW, jednakże tego obligu do dnia dzisiejszego nie wykonał !!!!!!
RDN, a także WSA przyznając dysonansowo mojej osobie status strony w przedmiotowym nielegalnym postępowaniu (którego nie miał prawa prowadzić) to jednak uznał, że: „zaistniały inne uzasadnione przyczyny skutkujące odmową wszczęcia postępowania”.
Jednakże twierdzenie RDN, że „inną uzasadnioną przyczyną”, o której mowa w art. 61a § 1 k.p.a. skutkującą odmową wszczęcia postępowania jest okoliczność, iż prof. dr hab. Bogusław Śliwerski nie otrzymał tytułu profesora na podstawie ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce, a zatem nawet orzeczenie wobec w/wym naruszenie praw autorskich (co raz jeszcze należy podkreślić, jest w sprawie bezsporne) nie może skutkować pozbawieniem tytułu profesora” jest oczywiście błędne.
Fakt, że B. Śliwerskiemu tytuł profesora nadany został na podstawie ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce z roku 27.07.2005r. absolutnie nie oznacza, że art. 231 ust. 1 ustawy pswn z 2018 r. tj Dz. U. z 2024r poz. 1571,1871,1897 przedmiotowego przypadku ponoć nie obejmuje.
Wbrew wywodom RDN i WSA w tymże miejscu nie mają absolutnie żadnego znaczenia przesłanki do nadania tytułu profesora na podstawie „nowej” obowiązującej ustawy oraz jakiekolwiek inne przesłanki do nadania tytułu profesora wcześniejszych ustaw i przepisów, a odnoszące się do odebrania tego tytułu. Wskazany przez Sąd fakt, że ustawodawca: „...odwołuje się wprost do art. 227ust. 1 albo 2 ustawy na podstawie którego nadano tytuł profesora”, nie ma żadnego znaczenia z uwagi na oczywisty fakt, że prawo przyjęło równoważność tytułów profesora nadanych na podstawie wszystkich uregulowań prawnych w tym zakresie. W konsekwencji oznacza to, że ustawa z 2018 r., w zakresie nadawania tytułów profesora uznaje wszystkie tytuły profesora za równoważne bez względu na warunki jakie należało spełnić dla nadania tytułu profesora.
Tytuły profesora nadane na podstawie ustawy z 2018 r. są równoważne z tytułami profesora nadanymi na podstawie nie tylko wszystkich poprzednich ustaw regulujących nadawanie tytułów profesora, ale też wszystkich umów międzynarodowych o uznawalności tytułów profesora, tj. wielostronnej Konwencji Praskiej o uznawalności wykształcenia, stopni i tytułów naukowych jak również wszystkich bilateralnych, tj. dwustronnych umów międzynarodowych z wieloma państwami w tym zakresie.
Ponieważ tytuły profesora nadane według ustawy pswn z 2018 r. są równoważne tytułom profesora nadanym i uznanym według przepisów wcześniejszych, to zarówno wszystkie przywileje przysługujące osobom, którym nadano tytuł profesora według tej ustawy jak również wszelkie konsekwencje, w tym utrata tytułu profesora w przypadku naruszenia praw autorskich dotyczą w takim samym stopniu wszystkich profesorów, a więc w równym stopniu tych, którym nadano tytuł profesora na podstawie ustawy z 2018 r. tak samo jak wszystkich tych, którzy uzyskali tytuł profesora przed 2018 r.
W demokratycznym państwie prawa w którym obowiązuje zakaz dyskryminacji z jakiejkolwiek przyczyny, zagwarantowany nie tylko art. 32 konstytucji RP ale też art. 14 Europejskiej konwencji praw człowieka i podstawowych wolności, nie może istnieć taka sytuacja, gdy za taki sam czyn (popełnienie plagiatu ) niektóre osoby będą traciły tytuł profesora a inne nie jedynie dlatego, że tytuł taki nadany im został przed wejściem w życie przepisów ustawy z 2018 r.
Wykreowana byłaby przecież dyskryminacja bezpośrednia, w zależności od daty nadania tytułu profesora, co absolutnie jest działaniem niedopuszczalnym.
Utrata tytułów profesora dotyczy wszystkich plagiatorów bez względu na datę nadania tych tytułów, co wynika nie tylko z faktu równoważności wszystkich tytułów profesora, ale też z art. 32 Konstytucji RP. Z wyżej wymienionych względów, możliwość naruszenia praw autorskich bez narażania się na utratę tytułu profesora przez osoby, którym nadano tytuł profesora przed wejściem w życie ustawy z 2018 r., a jednocześnie utrata tytułu profesora przez osoby, którym nadano tytuł profesora po wejściu w życie tej ustawy jest nie do przyjęcia.
W pełni urągającym zasadom logiki, poprawnego wnioskowania, zasadom współżycia społecznego i sprawiedliwości społecznej jest pogląd, iż osoby, którym nadano tytuł profesora po wejściu w życie ustawy z 2018 r. powinni być dyskryminowane względem osób, którym nadano tytuł profesora przed wejściem w życie tej ustawy.
Sąd I instancji stwierdził, że:„...wykładnia przepisów w zakresie ich stosowania należy do podstawowych obowiązków organów władzy publicznej”, to a contrario niezrozumiałym jest fakt dlaczego tenże sam Sąd nie uznaje prawidłowej wykładni art. 231 ust 1 przedmiotowej ustawy i fałszywie wywodzi, że data nadania tytuł profesora ma fundamentalne znaczenie w kwestii utraty tytułu profesora nadanego plagiatorom. Zdumiewającym jest fakt, że WSA nie dostrzegł w stanowisku RDN dyskryminacji profesorów tytularnych w zależności od daty nadania tych tytułów. Jest także absolutnie niezrozumiałe, wręcz bulwersujące.
To swoiste curiosum !!!!
Aprobujące przyjęcie takiego stanowiska umożliwiałoby naruszanie praw autorskich oraz składanie przez osoby, którym nadano tytuł profesora przed wejściem w życie ustawy z 2018 r. bez konsekwencji utraty tytułu profesora, w odróżnieniu od osób, którym nadano tytuły profesora na podstawie przepisów ustawy po 2018 r, którzy tytuły profesora by tracili. I to pomimo faktu, że wszystkie tytuły profesora, tj. nadane na podstawie tej ustawy a także przed wejściem jej w życie są de iure równoważne. Gdyby tak istotnie było to przecież tytuły te nie byłyby równoważne. Należy także dodatkowo zwrócić stosowną uwagę na fakt, że 2 spośród 3 członków składu orzekającego w I instancji tj. SWSA M. Montowski i W. Śledzik pełni aktualnie również funkcje akademickie. Pozostaje oczywistą oczywistością fakt, że w tej sytuacji z uwagi na stosowną kognicję RDN nad przebiegiem karier dydaktycznych tj. związanych z habilitacją oraz opiniowaniem kandydatur na tytuły profesorskie w niniejszym procesie zaistniał konflikt interesów mających wpływ na oczekiwany obiektywizm sędziowski. Procedura sądowa przewiduje w tym zakresie zastosowanie instytucji iudex suspectus, która jednak nie została symptomatycznie w procesie zrealizowana.
Koniecznym jednak jest w tym miejscu odniesienie się do całkowicie absurdalnych o kuriozalnej wymowie dywagacji B. Śliwerskiego w kontekście synonimizacji pojęcia plagiatu oraz inicjałów. Jego wręcz bzdetne dywagacje odnoszące się synonimicznie do pojęcia „plagiatu” nie mogą posiadać jakiegokolwiek znaczenia i należy je alokować w irrelewantnych kategoriach.
Poniżej kwestionuję ich logikę, a konsekwencji walor zasadności.
Pojęcie anonimu absolutnie nie jest związane z pseudonimem, a w konsekwencji anonimizacja nie oznacza pseudononimizacji. Absolutnie niedopuszczalnym jest wobec tego stosowanie obu tych pojęć zamiennie albowiem nie posiadają one takiego samego identycznego znaczenia. Teza jaką zaprezentował Sąd Apelacyjny w procesie cywilnym o sygn. akt: VII AGa 1283/23, a który przyjęła Prokuratura Okręgowa w postępowaniu sygn. 3017-8.Dsn.212.24,4136-4.Ds.621.24, że
„...rozpowszechniony rysunek „Dr(h)ab.ina.akademicka” został opatrzony inicjałami Józefa Wieczorka – JW, które mogą być traktowane jako pseudonim autora” jest całkowicie błędna.
Wywód stwierdzający, że inicjały mogą być traktowane jako pseudonim autora jest sprzeczna z zasadami języka polskiego i pozbawiony jest logiki. Inicjały nie mogą absolutnie być traktowanie jako pseudonim autora. Pojęcie „pseudonim” nie jest bowiem synonimem pojęcia „anonim”. Zaś „pseudonimizacja” nie jest tym samym co „anonimizacja”. Po dokonanej anonimizacji nie jest możliwe ustalenie danych osoby anonimizowanej. Pseuodonimizacja jest procesem całkowicie odmiennym wobec anonimizacji. Jest to bowiem sposób ukrycia danych, które umożliwia ustalenie danych osobowych przy wykorzystaniu dodatkowych informacji.Tego typu anonimizacja dokonywana przez sądy sprowadza się właśnie na usunięciu imion i nazwisk pozostawiając jedynie pierwsze litery imion i nazwisk, a dodając kropki po tych literach.
Przykładowo dążąc do uniemożliwienia identyfikacji osoby B. Śliwerskiego Sąd Okręgowy w Warszawie usunął jego imię i nazwisko, pozostawiając jedynie inicjały, tj. pierwsze litery imienia i nazwiska z kropkami po tych literach. Sąd dokonując anonimizacji poprzez usunięcie wszystkich oprócz pierwszych liter imienia i nazwiska B. Śliwerskiego uczynił tak celowo, ażeby nie było możliwe ustalenie jego danych osobowych. Nie jest zatem zrozumiałym powód dlaczego gdy B. Śliwerski rozpowszechniając ilustrację drabiny J. Wieczorka opatrzył ten rysunek inicjałami Józefa Wieczorka to według Sądu uczynił to po to, aby identyfikacja Józefa Wieczorka możliwa była. W przypadku natomiast, gdy Sąd uczynił identyczną czynność tzn. opatrzył wyrok sądowy inicjałami B. Śliwerskiego, to uczynił to po to aby jego identyfikacja nie była możliwa? Zbędną koniecznością jest fakt posiadania (czy też jego braku) prawniczego wykształcenia, aby zauważyć w tym zakresie ewidentną dyskryminację w postępowaniu sądu. Według bowiem sądu zastosowanie inicjałów przez niego w przypadku B. Śliwerskiego było po to dokonane aby uniemożliwić jego identyfikację, a zastosowanie inicjałów osoby J. Wieczorka, przez B. Śliwerskiego było wprost przeciwne, aby umożliwić jego identyfikację. Kompletny absurd i fantasmagoria. Zauważając powyższe stanowisko można zasadnie odnieść się etycznej filozofii sienkiewiczowskiego Kalego tj. „Jak Kali ukraś krowę to jest dobry uczynek, ale jak Kalemu ukraść krowę to jest zły uczynek”.
Koherentne wyjaśnienie wzmiankowanego problemu niejednoznaczności pojęć anonimizacja i pseudonimizacja zauważyć można w obowiązujących przepisach prawa oraz w literaturze tematu. Proces pseudonimizacji definiowany jest jako przetwarzanie danych osobowych w taki sposób, aby nie było możliwe zidentyfikowanie do kogo te dane należą, bez dostępu do innych informacji przechowywanych bezpiecznie w innym miejscu. Anonimizacja natomiast polega na pozbawieniu danych osobowych informacji pozwalających na identyfikację konkretnej osoby fizycznej, czyli dotarcie do osoby, której dane te dotyczą. Dążąc do ich zanonimizowania należy usunąć te dane, które umożliwiają wskazanie określonego podmiotu. Pseudonimizacja natomiast w odróżnieniu od anonimizacji, jest procesem odwracalnym. Jest to jedynie „ukrycie” danych osobowych, by w danym czasie niemożliwe było dla osób nieposiadających do tego uprawnień ich trafne odczytanie. Celem zrozumienia różnicy pomiędzy anonimizacją a pseudonimizacją i pomiędzy anonimem i pseudonimem należy zapoznać się z artykułami opublikowanymi w internecie.
Pseudonimizacja i anonimizacja, choć są pojęciami zupełnie różnymi, często występują obok siebie. Zarówno pseudonimizacja jak i anonimizacja służą administratorowi do ochrony danych osobowych jednak ich skutek pozostaje odmienny. Podkreślić należy, że pseudonimizacja jest procesem odwracalnym, natomiast anonimizacja prowadzi do całkowitego, bezpowrotnego wyłączenia dostępu do danych. Według RODO o danych osobowych skonstatować możemy wyłącznie wtedy, gdy na ich podstawie możemy zidentyfikować osobę do której te dane się odnoszą. Identyfikacja nie może odbywać się za wszelką cenę. Definicja odnosi się do rozsądnych sposobów na ich identyfikację.
Dane osobowe są to informacje, na podstawie których można bez nadmiernych kosztów, czasu i działań określić tożsamość osoby do której się one odnoszą. Anonimizacja pozwala usunąć powiązanie między danymi osobowymi, a osobą, której dotyczą. W ten sposób informacje, które przed anonimizacją były danymi osobowymi, przestają nimi być. Administrator zaprzestaje przetwarzać powyższe dane osobowe w rozumieniu RODO, albowiem pozbawiony jest możliwości przywrócenia oryginalnego stanu, tj. ujawnienia już usuniętych danych. Zgodnie z ustawą o świadczeniu usług drogą elektroniczną anonimizacja danych osobowych jest nieodwracalnym procesem, dzięki któremu niemożliwa będzie identyfikacja danej osoby. Pseudonimizacja w odróżnieniu od anonimizacji jest procesem odwracalnym. Jest to wyłacznie „ukrycie” danych osobowych, aby w danym czasie niemożliwe było dla osób nieposiadających stosownych uprawnień ich odczytanie. Z tego też względu dane osobowe poddane procesowi pseudonimizacji konsekwentnie pozostają danymi osobowymi. Pseudonimizację można cofnąć bowiem wystarczy znać klucz, który musi być ze względów bezpieczeństwa zabezpieczony technicznie i organizacyjnie oraz przebywać w innym miejscu niż dane osobowe. Natomiast pseudonimizacja to proces odłączania tożsamości osoby od danych, które jej dotyczą. Proces ten polega typowo na zamianie jednego identyfikatora osobistego lub kilku (np. imienia, adresu e-mail, numeru PESEL) na tzw. pseudonim, taki jak losowo wygenerowane wartości. Ponieważ pseudonimizacja może być odwracalna, należy odróżnić od niej anonimizację, tzn. proces zmiany danych osobowych w taki sposób, że osoba fizyczna nie może być już ani bezpośrednio, ani pośrednio zidentyfikowana zarówno przez administratora, jak i we współpracy z jakąkolwiek stroną trzecią. Najbardziej typowe cele pseudonimizacji to: - ukrycie prawdziwej tożsamości osoby, której dane dotyczą, ograniczenie możliwości powiązania danych z różnych domen, minimalizacja danych i ograniczenie dostępu osobom, którym do pracy wystarczy dostęp do pseudonimów, zapewnienie prawidłowości danych (np. kody kreskowe i kody QR). Efektywność pseudonimizacji mającej na celu zabezpieczenie danych ocenia się według następujących kryteriów: D1 – pseudonimy nie powinny pozwalać na łatwe odwrócenie pseudonimizacji przez jakąkolwiek stronę trzecią (jakiegokolwiek innego administratora danych osobowych lub procesora) w ramach danego kontekstu przetwarzania (tak, aby ukryć pierwotne identyfikatory w konkretnym kontekście), D2 – jakakolwiek strona trzecia nie powinna mieć możliwości reprodukcji pseudonimów w trywialny sposób (aby uniknąć wykorzystania takich samych pseudonimów w różnych domenach).
Poza skutecznością zabezpieczenia efektywność oznacza także, że pseudonimizacja nie utrudnia pracy. Kluczowym pojęciem jest tutaj skalowalność, tzn. zapewnienie możliwości sprawnego działania i odwrócenia pseudonimizacji nawet w przypadku dużej bazy danych. Uwzględniając powyższe należy jednoznacznie stwierdzić, że wbrew wywodom Sądu Apelacyjnego w Warszawie zastosowanie „inicjałów” J. Wieczorka przez B. Śliwerskiego nie pozwalało na autentyczne zidentyfikowanie Józefa Wieczorka. Podkreślić w tym miejscu należy, że istotne znaczenie ma też fakt, że same litery „JW” nie są nie tylko pseudonimem, ale nie są także inicjałami. Inicjały bowiem to pierwsze litery imienia i nazwiska, ale wyłącznie z kropkami za tymi literami, bez żadnej spacji.
W tym kontekście wywód S.A. w Warszawie, że B. Śliwerski rozpowszechniał rysunek autorstwa J. Wieczorka „opatrzony inicjałami” jest oczywiście wywodem błędnym. Przywołanie liter „JW”, ale bez kropek za tymi literami nie stanowi inicjału J. Wieczorka ani kogokolwiek innego. Litery te absolutnie nie umożliwiają identyfikacji J. Wieczorka jako autora przedmiotowego rysunku.
Rysunek autorstwa J. Wieczorka rozpowszechniany był wszak przez B. Śliwerskiego z pierwszymi literami imienia i nazwiska jednakże absolutnie bez żadnych kropek za tymi literami. Ponownie zaprzeczyć należy w tym miejscu fałszywym twierdzeniom Sądu bowiem nie były to inicjały J. Wieczorka !!!!
Nie ulega zatem jakiejkolwiek wątpliwości, że B. Śliwerski dwukrotnie rozpowszechniał, bez podania nazwiska lub pseudonimu twórcy utwór J. Wieczorka w wersji oryginalnej, wyczerpując znamiona art. 115 i 116 ustawy prawo autorskie i prawa pokrewne.
Dodatkowo stwierdzić należy, że B. Śliwerski umyślnie i świadomie bez stosownych uprawnień rozpowszechniał utwór J. Wieczorka. B. Śliwerski umieścił rysunek autorstwa J. Wieczorka w prowadzonym przez siebie blogu. Tenże utwór literacko-dydaktyczno-wychowawczy podpisany został imieniem i nazwiskiem B. Śliwerskiego. Zatem cała treść powyższego bloga ze wszystkimi rysunkami, tabelkami, itd. musi być traktowana jako własność intelektualna autora tego blogu tj. B. Śliwerskiego. Jedynie części treści, rysunki, tabele których B. Śliwerski wskazał źródła i ich autorów nie są traktowane jako jego autorstwa, lecz jako autorstwo tych osób których B. Śliwerski wskazał względnie też wskaże.
- Śliwerski jednakże nie wskazał w swoim blogu zarówno źródła umieszczanego w nim nie swojego rysunku jak też imienia i nazwiska względnie pseudonimu faktycznego autora tego rysunku co w konsekwencji oznacza, że przywłaszczył sobie autorstwo, lub co najmniej ewidentnie wprowadził w błąd co do autorstwa przedmiotowego rysunku, czym wyczerpane zostały zmaniona art. 115 ust. 1 ustawy prawo autorskie i prawa pokrewne.
Podkreślić, że powyższy wywód został aktualnie dokonany z tzw. ostrożności procesowej i mając na względzie aspekty kontradyktoryjności. W świetle jednak niepodważalnego prawomocnego wyroku S.A. w Warszawie z dnia 31.01.2024r ustalony został fakt, że w istocie rzeczy zaistniał w przestrzeni obrotu prawnego fakt naruszenia praw autorskich oskarżyciela. S.A. prawidłowo uznał osobę B. Śliwerskiego jako sprawcę tegoż naruszenia zobowiązując go w sentencji zapadłego wyroku do realizacji obligacyjnych czynności.
r. pr. mgr Andrzej Wołoszyn